Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyższe ceny leków dla osób po przeszczepach. Pacjenci dopłacą albo zmienią terapię

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Ochrona zdrowia. Leki stosowane przez osoby po przeszczepach organów znów drastycznie podrożeją. To już trzecia podwyżka ich cen w tym roku.

Od września zacznie obowiązywać nowa lista leków refundowanych. Na zmianach najbardziej mogą ucierpieć pacjenci po przeszczepach organów. W górę pójdą ceny medykamentów, które chronią ich przed rozwojem zabójczych wirusów.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ IWONY KRZYWDY: Balansowanie na granicy zdrowego zysku

Za preparat Valhit od września chorzy będą musieli zapłacić 230 zł. Do tej pory opakowanie kosztowało tylko 3,2 zł. Po raz kolejny wzrosła cena leku Valcyte. Po zmianach wyniesie ona aż 2500 zł. Jeszcze w kwietniu pacjenci ten sam preparat mogli kupić za 3,2 zł. Podrożeją także lekarstwa chroniące przed odrzuceniem przez organizm przeszczepionego narządu.

- Nie wiem, kto zarabia tyle, żeby bez problemu mógł sobie pozwolić na wydanie 2,5 tys. zł na jedno opakowanie leku. Do tego dochodzą przecież jeszcze inne wydatki. Koszty pozostałych lekarstw, dojazdów do szpitali, wizyt u specjalistów - nie kryje oburzenia Danuta Grochot, mama czteroletniej Igi, która przed pierwszymi urodzinami przeszła przeszczep serca.

Kolejne podwyżki cen to efekt dopisywania na listę refundacyjną nowych, tańszych zamienników oryginalnych preparatów (tzw. generyków). Zastosowane w nich substancje czynne są identyczne jak te znajdujące się w preparatach dotychczas stosowanych przez osoby po transplantacjach. Medykamenty różnią się jedynie sposobem produkcji i ceną.

Jak podkreśla resort zdrowia, który odpowiada za kształt wykazu leków refundowanych, zaoszczędzone dzięki wprowadzeniu zamienników pieniądze posłużą finansowaniu nowych technologii medycznych, a generyki są równie skuteczne i bezpieczne dla pacjentów. Ceny leków mogą zresztą spaść, jeżeli tylko producenci oryginalnych preparatów zdecydują się na ich obniżenie.

Chorych takie argumenty jednak nie przekonują. Nie chcą ryzykować zmiany skutecznej i sprawdzonej terapii. - Na pewno nie zdecyduję się na generyki. Na razie zakup jednego opakowania leku Valcyte sfinansowała nam fundacja, co będzie dalej, nie wiem - mówi Anna Serczyk, mama Maćka po przeszczepie serca.

Wątpliwości mają również lekarze. Podkreślają, że dobranie leku i jego dawek to skomplikowany proces w przypadku osób po przeszczepach, ponieważ są one szczególnie narażone na powikłania i skutki uboczne. Przejście na zamienniki może dla nich oznaczać konieczność powrotu na szpitalne łóżko.

- Chorych po transplantacji jest w Polsce zaledwie 15 tys. Tak mała liczba świadczy o tym, że przeszczep naprawdę jest cudem. Nie rozumiem, jak można komuś odbierać szansę na leczenie - denerwuje się Danuta Grochot, mama Igi. Leki stosowane przez jej córkę i innych pacjentów po transplantacji organów w tym roku drożały już dwukrotnie. Od września ich ceny wzrosną po raz kolejny.

Za opakowanie leku Valcyte, który chroni przed rozwojem wirusów w okienku apteki pacjenci będą musieli zapłacić aż 2500 zł. W kwietniu ten sam preparat kosztował tylko 3,2 zł.

Strach przed generykami

Na liście refundacyjnej pojawiły się tańsze odpowiedniki oryginalnych medykamentów (tzw. generyki), które zawierają identyczne substancje czynne, ale pacjenci obawiają się zmiany dopracowanej już terapii i konieczności dodatkowych pobytów na szpitalnym oddziale.

- Na pewno nie zmieniałbym leków swoim pacjentom, gdybym nie musiał - mówi dr hab. med. Karol Wierzbicki, kierownik odcinka transplantologii w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II. - Pacjenci po przeszczepach są szczególną grupą. Rozumiem ich obawy przed zamiennikami, choć tego rodzaju leki, zanim trafią na listę, muszą przejść dokładne badania i nie ma klinicznych dowodów na to, żeby ich stosowanie było szkodliwe - dodaje.

Zdaniem dr. Wierzbickiego winę za sytuację, w jakiej znaleźli się chorzy, ponoszą m.in. producenci oryginalnych leków, którzy ustalili zaporowe ceny i mimo pojawienia się tańszych odpowiedników nie chcą obniżyć swoich stawek.

Pacjenci po przeszczepach od miesięcy apelują do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła o to, by dopłaty do sprawdzonych przez nich preparatów wróciły do poziomu sprzed podwyżek. Na razie prośby te pozostają bez odpowiedzi, ale chorzy i ich rodziny nie zamierzają składać broni. 8 września organizują kolejny protest pod siedzibą Ministerstwa Zdrowia w Warszawie. Termin nie jest przypadkowy - w tym dniu minister Radziwiłł zamierza wręczyć odznaczenia „Zasłużony Dawca Przeszczepu”.

- Jedziemy do Warszawy bez większych nadziei, bo minister pozostaje głuchy na nasze apele, ale nie możemy przecież się poddać - mówi Anna Serczyk, mama Maćka po przeszczepie serca.

Refundacyjna karuzela

Wykazy leków refundowanych są aktualizowane co dwa miesiące. Zdaniem ekspertów to zbyt często, bo pacjenci cierpiący na przewlekłe schorzenia tracą poczucie bezpieczeństwa. Kiedy jedni cieszą się z tańszych leków, inni nerwowo szukają pieniędzy na pokrycie kosztów droższej terapii.

- Rozsądne byłoby aktualizowanie tych list rzadziej, np. dwa razy w roku - ocenia dr Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny i prezes Fundacji Razem w Chorobie. - Taka częstotliwość zapewniłaby pacjentom pewną stabilność, a jednocześnie nie
ograniczyła możliwości szybkiego dopisania do listy innowacyjnych leków, które pojawiają się na rynku - twierdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski