Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wziął swoją nazwę od zakonników. Wystarczy zdmuchnąć i zostaje mu łysa główka. Jak u... mnichów

Grzegorz Tabasz
Dzięki kwiatom mniszka wiosna staje się żółta
Dzięki kwiatom mniszka wiosna staje się żółta Piotr Krzyżanowski
Sadownicy narzekają, iż pszczoły miast zapylać drzewa owocowe, ucztują nisko w trawie. Właśnie na lekarskim mniszku.

Małopolskę można bez problemu wypatrzeć z nieba. Specyficzną odmienność zawdzięczamy rozdrobnionej zabudowie i pewnej roślince o żółtych kwiatach. Gdzie spojrzeć – domy, drogi i dróżki. W pełni wiosny dochodzą jeszcze miliony kwitnących mniszków lekarskich. Żółte łany widać z pokładu stacji kosmicznej, czego nie można powiedzieć o sporej części Europy, gdzie nowoczesne rolnictwo zlikwidowało większość chwastów. Daję temu wiarę, choć sprawdzić nie mogę. Póki co, wycieczka na orbitę Ziemi jest poza moim zasięgiem finansowym, ale nie ustaję w marzeniach…

Mniszek to nieco kłopotliwa roślina. Raz nazywają go mają, innym razem dmuchawcem czy mleczem. Maja to zapewne od majenia zielonych łąk w maju. Zaś w porze wydawania nasion zasłużył sobie na miano dmuchawca. Kto choć raz w życiu nie dmuchał w puszyste „spadochrony”, proszę o podniesienie ręki.

Ów dmuchawiec ma dla płci brzydszej niezbyt korzystne skojarzenia. To nic innego jak „męska stałość”, w którą starczy lekko chuchnąć, by rozwiała się i zniknęła. Tak jak dojrzałe owoce mniszka. Za przyczyną mlecznego soku wypływającego z uszkodzonych liści bywa przezywany mleczem. Przezywany, gdyż prawdziwe mlecze to zupełnie inne gatunki roślin. Swojsko brzmiąca nazwę mniszek zapożyczono od wyglądu prawdziwych zakonników. Po zdmuchnięciu owocków z puchem kielichowym pozostaje łysa główka otoczona wieńcem zeschniętych listków.

Przy odrobinie wyobraźni można się dopatrzeć miniaturki tonsury zdobiącej głowę braci w niektórych zakonach. Dla botanika to tylko zwyczajny mniszek lekarski. Zwyczajny? Nie sądzę…

Mniszek lekarski to jedna z bardziej ekspansywnych roślin. Potrafi wyrosnąć zarówno na wąskim pasie trawnika dzielącym ruchliwą ulicę, jak i między płytami chodnika. Prócz tego obficie rośnie na wszystkich łapkach. Posiadacze ogródków doskonale znają gruby niczym ogon szczura korzeń najbardziej uprzykrzonego chwastu, który szybko uodparnia się na herbicydy. Z grządki truskawek trzeba go wycinać z chirurgiczną precyzją ostrym nożem, pełzając po zagonach na kolanach. Choć wcale nie jestem pewien, czy warto go tak zaciekle tępić, o czym będzie za chwilę.

Dzięki kwiatom mniszka wiosna staje się żółta. Kwitnienie w późniejszym terminach jest już widowiskowe. Żółte są łąki, miedze, zapuszczone pola i trawniki. Wieczorem rośliny zamykają kwiaty, chroniąc je przed chłodem, by równo z pierwszymi promieniami słońca otworzyć je na powrót. W takim samym kolorze będą buty i spodnie, jeśli przespacerować się po wyzłoconych mniszkiem przestrzeniach. Tony kwiatowego pyłku nie szkodzą alergikom, bo lepki i ciężki przenoszony jest wyłącznie przez owady, a nie przez wiatr.

W powietrzu unosi się tylko nieco gorzki aromat pełnych nektaru kwiatów. Zerwijcie, proszę, żółtą maję (wiem, wiem, może ubrudzić palce) i zajrzyjcie do środka. To setki drobnych kwiatuszków ułożonych gęsto obok siebie w rodzaj talerzyka. Botanicy nazywają je kwiatami złożonymi. To prawdziwy raj dla pszczół i innych zjadaczy nektaru i pyłku. Sadownicy narzekają, iż pszczoły miast zapylać drzewa owocowe, ucztują nisko w trawie. Prawdę mówiąc, wcale się nie dziwię. Nie umniejszając jabłoniom czy gruszom, konkurenci biją je na głowę w podaży nektarowego i pyłkowego pożytku. Właśnie w tej chwili w ulach powstaje pyszny miód mniszkowy. Gęsty, aromatyczny, z lekką nutką goryczy. I żółtawym zabarwieniu. Wybrany prosto z plastra smakuje wyśmienicie i jeśli ktoś nabrał na niego ochoty, to radzę czym prędzej zamówić w znajomej pasiece, gdyż produkt to wybitnie sezonowy. Następna okazja skosztowania rarytasu dopiero za rok.

Teraz coś o terapeutycznych właściwościach, dzięki którym mniszek zasłużył sobie na drugi, lekarski człon nazwy. Znam osoby, które właśnie kupiły zapas cukru i przez parę najbliższych dni będą zbierać kwiatowe koszyczki, żmudnie odcinać zielone dno i przesypywać cukrem. Okienne parapety zapełnią słoje ze złotym syropem, który jest panaceum na wszelakie dolegliwości. Bardziej doświadczeni przerobią go na wino czy wysokoprocentowy trunek o właściwościach tyle samo leczniczych co rozweselających, ale o tym pisać nie wypada, bo to objęte państwowym monopolem i akcyzą przestrzenie.

Nawiasem mówiąc, każda część rośliny ma zbawienne dla zdrowia działanie opisywane już w XI wieku przez arabskiego medyka Avicennę. Herbatki i napary koją bóle wątroby i poprawiają trawienie. Doskonale wpływają na układ krążenia, przeziębienia i anginy. Sok wyciśnięty z młodych liści i korzeni jest stosowany na południu Europy do wiosennych kuracji czyszczących krew. Obfituje w witaminy, minerały i fitosterole. Byle tylko zebrać roślinę przed kwitnięciem, gdyż później staje się mocno gorzka, co nie każdemu może smakować. Francuzi tak pokochali mniszka, że uprawiają go w ogrodach tuż obok innych warzyw. Dochowali się kilkunastu udomowionych odmian o dużych, sałatowych liściach. Pikantnym smakiem i aromatem przewyższają rukolę i roszpunkę. Zwinięte pąki marynowane w słonej zalewie nie ustępują prawdziwym kaparom. Młodziutkie kwiaty delikatnie przesmażone w miodzie (wiem, że cukier tańszy, ale prawdziwego miodu nic nie zastąpi), prócz leczenia kaszlu są przysmakiem dla dzieci.

Jest też przepis na skołatane nerwy. To świeży sok z liści, kwiatów i korzeni zmieszany w równych proporcjach z białym, wytrawnym winem. Najsmaczniejsze zostawiam na koniec: Francuzi są święcie przekonani, iż mniszek lekarski jest znakomitym afrodyzjakiem. Teraz nieśmiała sugestia dla wszystkich posiadaczy ogrodów: po cóż w pocie czoła walczyć z chwastem, wydawać pieniądze na niezdrową chemię, skoro intruz może być najzwyczajniej w świecie zjedzony ze smakiem i pożytkiem dla zdrowia?

Mniszek, którego tak wychwalam, jest twardym i bezwzględnym zdobywcą nowych światów. Nim ludzie zaczęli zamorskie podróże, rósł wyłącznie na północnej półkuli o umiarkowanym klimacie. Pięć wieków temu zaczął podróżować na gapę na pokładzie żaglowców. Dotarł do Ameryki Południowej, Australii i wysp Pacyfiku. Stał się prawdziwym kosmopolitą i to w najgorszym tego słowa znaczeniu. Wypiera tamtejsze gatunki roślin i dominuje w przyrodzie. Nikt go nie lubi, ale przecież to nie jego wina, że ludzie wymyślili żaglowce.

Nasiona mniszka
po znalezieniu odpowiedniego miejsca kiełkują i wypuszczają charakterystyczne zielone, lancetowate liście o wciętych brzegach. Jego liście ułożone są w rozetę, z której na środku wyrasta łodyga. Jest ona pusta w środku, mierzy do 20 centymetrów i zakończona jest pojedynczym koszyczkiem kwiatowym. Jest on chętnie odwiedzany przez różne owady, dlatego jest rośliną miododajną. Pozyskiwany przez pszczoły miód z mniszka lekarskiego uznawany jest za jeden z najzdrowszych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski