Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wzmocnienie ofensywy

Łukasz Madej
Tak Armand Ella Ken prezentował się w koszulce Barcelony
Tak Armand Ella Ken prezentował się w koszulce Barcelony Fot. FC Barcelona
I liga piłkarska. Sandecja gra dziś w Ząbkach, ale jeszcze bez Kameruńczyka Armanda Kena.

Dziś o godz. 13 piłkarze Sandecji zagrają na stadionie Dolcanu Ząbki. Miejsca w autokarze nie zajął jednak jeszcze Armand Ella Ken, czyli wychowanek... słynnej, należącej do Barcelony, szkółki "La Masia", który w czwartek podpisał roczny kontrakt w Nowym Sączu.

- Ale mam nadzieję, że wszystkie sprawy zostaną załatwione w przyszłym tygodniu i w następnej kolejce Ken będzie już do naszej dyspozycji. Czekamy na certyfikat - mówi trener "Biało-czarnych" Piotr Stach.

Tym samym 21-letniemu Kameruńczykowi koło nosa przejdzie możliwość rywalizacji z wychowankami Legii Warszawa, których właśnie w Dolcanie nie brakuje.

- Jego umiejętności? Nie ma nawet o czym mówić. Gołym okiem wszystko widać. Oby tylko omijały go kontuzje - wyjaśnia Stach, który bardzo szybko zdecydował o zatrudnieniu Kena. - Wystarczyły dwa treningi. W sumie to już nawet na pierwszym bardzo dobrze się zaprezentował. Była możliwość, żeby go sprowadzić, więc praktycznie w ogóle się nie zastanawialiśmy - przyznaje.

21-latek w szkółce "Barcy" trenował w latach 2005-2011, a do "Dumy Katalonii" trafił dzięki słynnemu rodakowi Samuelowi Eto'o i jego fundacji. W Hiszpanii uważany był za wielki talent i następcę Francuza Thierry'ego Henry'ego.

Mógł z bliska oglądać w akcji takie gwiazdy jak Lionel Messi, Ronaldinho i Deco, a wspólnie trenował m.in. z Markiem Bartrą oraz Sergi Roberto, którzy dziś są w pierwszym zespole Barcelony.

Już jako 17-latek występował w kadrze U-20 swojego kraju. Niestety, trzy lata temu w trakcie jednego ze spotkań właśnie tej drużyny doznał groźnej kontuzji, co potem zaowocowało rozstaniem z Barceloną.

- Ale ciągle jestem młodym zawodnikiem, a to, czego potrzebuję, to nie wielka drużyna, tylko zespół, którego ludzie uwierzą we mnie, moje umiejętności i styl gry - uważa Kameruńczyk. - W klubie są bardzo miłe osoby, a to bardzo ważne. Jestem tu, żeby z całego serca pomóc drużynie - dopowiada.

Ken jest uniwersalny, bo w Barcelonie początkowo ustawiano go na pozycji skrzydłowego, a później z powodzeniem grał jako rozgrywający i napastnik. Ma 174 cm wzrostu, waży 65 kg.

- U nas zagra tam, gdzie będzie potrzeba. Ale tylko w ofensywie - zdradza Stach.

Dziś w bramce Sandecji powinien stanąć Łukasz Radliński, który będzie starał się zatrzymać skutecznego ostatnio Tomasza Chałasa.

Co ciekawe, w poprzednim sezonie obaj grali w Kolejarzu Stróże, a do tego mieszkali klatka w klatkę na jednym z nowosądeckich osiedli.

- Rozmawialiśmy z Łukaszem i zastanawialiśmy się, kto ma się bać. Ja czy on - uśmiecha się Chałas, który w trzech ostatnich meczach zdobył trzy bramki. - W sobotę będę chciał znowu dołoży cegiełkę do wygranej Dolcanu. Na pewno czuję się dobrze, bo regularnie strzelam gole - nie ukrywa.

W mioninych rozgrywkach w Stróżach grali także Dawid Szufryn i Cheikh Niane, którzy dziś również są piłkarzami Sandecji.

Dolcan to najbardziej nietypowa drużyna w I lidze, bo co prawda przegrał tylko raz (najmniej ze wszystkich), ale aż dziesięciokrotnie zremisował swoje spotkania.

- Ważne, że nie przegrywamy, bo każdy punkt będzie się liczyć w ostatecznym rozliczeniu. Zawsze gramy jednak o pełną pulę i tak samo będzie z Sandecją - zapewnia Chałas.

Po 15 seriach gier Dolcan ma 22 punkty, a Sandecja 16. - Solidna drużyna, nieprzyjemny rywal, który posiada kilku fajnych zawodników - ocenia Stach.

Do Ząbek nie pojechał chory Matej Nather i pauzujący za kartki Marcin Makuch.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski