Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Archiwum X: Brak miłości, ślady na duszy ludzkiej i makabryczna zbrodnia sprzed lat

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Artur Drożdżak
- Nie wiem, jak to wszystko się stało. Nie potrafię tego zrozumieć - mówił Piotr, który w sierpniu 1999 roku zabił matkę i dwóch przyrodnich braci. Ich ciała umieścił w wykopanym przez siebie dołku i zasypał ziemią. M.in. właśnie ta makabryczna zbrodnia dała początek krakowskiemu Archiwum X. - Zajmowaliśmy się ciemną liczbą zabójstw: czyli zdarzeniami, które w policyjnych bazach danych widniały jako samobójstwa, zaginięcia, nieszczęśliwe wypadki, pod którymi w rzeczywistości kryły się zabójstwa - mówi Bogdan Michalec, były szef Archiwum X.

Policjant: Czy byłeś bity?

Piotr: Tak: ręką, paskiem i kablem od piecyka elektrycznego. To bicie zdarzało się praktycznie codziennie. Np. jak Kamil wybiegł na ulicę, to mama wzięła kij i biła mnie po nogach aż do krwi.

Za to, że go nie przypilnowałem.

Młotek

Michalczowa, sierpień 1999 r. Piotr kopał dołek kilka dni. Kopaczką, bo skaleczył się w palec, za łopatę nie mógł chwycić. Tak przynajmniej zeznał policjantowi. Nikt się nie interesował, dlaczego kopał ten dołek - w miejscu, gdzie dawniej były grządki, w pobliżu pnącej się za dom ścieżki. Piotr był wtedy uczniem trzeciej klasy liceum. Może bliscy myśleli, że prowadzi jakieś badania, potrzebne do szkoły. W każdym razie kopał.

Pierwszy do dołka przyszedł 9-letni Kamilek. Wszedł do środka. Gdy Piotr uderzył go w głowę młotkiem, chłopczyk zdołał tylko jęknąć. Polało się trochę krwi. Później Piotrek zawołał 10-letniego Czesia. Że niby Kamil go woła. Po uderzeniu młotkiem w głowę chłopiec upadł od razu: „nic nie krzyczał”. W domu była jeszcze matka całej trójki, Władysława. Krzątała się po kuchni, akurat schylała się po pastę do butów. Piotr bez słowa uderzył matkę młotkiem w głowę. Upadła. Z jej ust wydobył się jakiś odgłos, jakby jęk bólu.

Małżeństwo

To nie było szczęśliwe małżeństwo.

Mąż Władysławy dużo pił, dochodziło do kłótni, a nawet rękoczynów. Czasami musiała interweniować policja. Konflikt między małżonkami był w pewnym momencie już tak duży, że doszło do rozwodu. Kobieta musiała sama wychowywać troje dzieci, w tym Piotra. Po jakimś czasie Władysława znalazła sobie innego partnera - udało się to przez ogłoszenie matrymonialne. Był listopad 1988 roku, kiedy wyprowadziła się z Młodowa i zamieszkała w domu nowego wybranka serca w Michalczowej („krzątała się w kuchni, akurat sięgała po pastę do butów”).

Początkowo między małżonkami układało się bardzo dobrze. Władysława wydała na świat jeszcze dwoje dzieci: Czesia i Kamilka („Czesiek upadł, nic nie krzyczał”). Ale z czasem między kobietą a nowym partnerem zaczęło dochodzić do konfliktów. Dzieci znów były świadkami kłótni, rękoczynów. W domu w Michalczowej czasami musiała interweniować policja. Któregoś dnia mężczyzna wyprowadził się i zamieszkał w Domu Pomocy Społecznej w Nowym Sączu.

Pamiętnego 27 sierpnia 1999 roku Władysława była dwukrotnie widziana przez sąsiadów. Tego samego dnia doszło do kłótni braci: Kamila i Czesia. Piotr próbował ich rozdzielić. Matka uderzyła chłopaka. Stwierdziła, że to on jest winny sporu między młodszymi braćmi.

Z aktu oskarżenia przeciwko Piotrowi: „Podjął zamiar zabójstwa matki oraz braci. Postanowił, że braci pojedynczo zwabi do sadu, gdzie wykopał dół o wymiarach zbliżonych do typowej mogiły”.

Powód

Policjant: Dlaczego to zrobiłeś?

Piotr: Bo miałem dość takiego życia. Uważam, że moja matka mnie nie kochała. Wszystkie jej niepowodzenia życiowe wyładowywała na mnie.

Policjant: Czy ta tragedia, która wydarzyła się w piątek, była planowana?

Piotr: Nie.

Zaginięcie

Z policyjnego komunikatu: „27 sierpnia 1999 roku KMP w Nowym Sączu otrzymało zawiadomienie o zaginięciu kobiety - mieszkanki miejscowości Michalczowa oraz jej dwóch synów - 9 i 10 letniego. Pomimo prowadzonego postępowania nie udało się ustalić, co stało się z całą trójką. Późną jesienią dziwnym zaginięciem matki z dziećmi zainteresowali się policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie”.

Bogdan Michalec, były szef Archiwum X KWP w Krakowie: - Wiedziałem, że ta kobieta nie żyje. W domu zostawiła wszystko: ubrania, rzeczy osobiste, leki dla dzieci. Miejscowi poszukiwacze rozważali wersję samobójstwa rozszerzonego: ich zdaniem kobieta mogła zabić synów, a później siebie. Dla mnie bardziej prawdopodobne było zabójstwo. Pytanie tylko, kto stał za tą zbrodnią.

Podejrzany

Policjant: Co podejrzany robił w sobotę, 28 sierpnia?

Piotr: Sam grałem w piłkę na podwórku domu i oglądałem telewizję.

Policjant: Czy tego dnia ktoś przyjechał do domu?

Piotr: Przyjechał Czesław z jakimś nieznanym mężczyzną i pytali się, gdzie jest matka z chłopakami. Odpowiedziałem, że pojechali do Młodowa.

Niegdyś matka Piotra była w związku z Czesławem („wyprowadził się i zamieszkał w Domu Pomocy Społecznej”).

Próba

Piotr próbował popełnić samobójstwo. Było to już po tym, jak zabił matkę i dwóch przyrodnich braci, a ich ciała zakopał w dołku. Chciał się powiesić, tak przynajmniej zeznał. Odciął nożem kabel antenowy. Przywiązał go z lewej strony klatki schodowej, do poręczy. Drugi koniec kabla, zawiązany w pętle, założył sobie na szyję. Stanął na krześle, a może na schodach? Nie pamiętał dokładnie, jak to zrobił, ale przechylił się do przodu, sprawdzając, czy pętla wytrzyma.

Kabel się zerwał. Piotr łykał też tabletki, ale przeżył.

Policjant: Dlaczego podejrzany próbował popełnić samobójstwo?

Piotr: Miałem wyrzuty sumienia i chciałem skończyć ze sobą.

Bogdan: - Dopiero dzisiaj głoszę teorię o śladach na duszy ludzkiej, ale to były właśnie takie ślady. Po pierwsze: brak miłości ze strony matki. Później zastanowiło nas to samobójstwo: skoro zaginęła bliska osoba, to bardziej oczywiste w takiej sytuacji byłoby jej intensywne poszukiwanie przez syna. Tymczasem Piotr próbował popełnić samobójstwo. Dziwne. Oczywiście to nie oznaczało od razu, że zrobił coś złego. Ale w połączeniu z faktem zaginięcia matki i jej dwóch synów należało podejrzewać, że chłopak mógł stać nawet za ich zabójstwem.

Milczenie

Z protokołu przesłuchania Piotra:

Pytanie: „Czy prawdą jest, że dziewięć razy czytał książkę pt. Milczenie Owiec?”

Odpowiedź: „Milczenie owiec czytałem dwa albo trzy razy. Na pewno nie dziewięć. Nie wiem, czemu ktoś tak twierdzi. Być może powiedziałem komuś z rodziny, że czytałem tę książkę kilka razy. Nie przypuszczam, by ta książka miała jakikolwiek wpływ na to, co zrobiłem. Po prostu w domu nie było nic innego do czytania, więc czytałem to, co dała mi siostra”.

Książka „Milczenie owiec” to historia Clarice Starling, która rozpoczyna staż w Sekcji Behawioralnej FBI, zajmującej się seryjnymi mordercami.

Jej pierwszym zadaniem jest spotkanie z przebywającym w szpitalu dla umysłowo chorych wielokrotnym mordercą i kanibalem, z zawodu psychiatrą - doktorem Hannibalem Lecterem.

Przed zabójstwem przyrodnich braci i matki Piotr czytał jeszcze jedną książkę: „Manuskrypt Checancolra”. Po kolejnych przewróconych stronach wpadał w nastrój przygnębienia i strachu. Tak przynajmniej zeznał.

Wspominał: „książka jest o organizacji, kierującej światem. Czytając ją, bałem się, lecz nie potrafię powiedzieć, czego. Udzielał mi się nastrój, emanujący z tej książki. Czytałem ją bezpośrednio przed samym zabójstwem. Gdy popełniłem zbrodnię, do końca miałem około 20 stron. Książkę skończyłem już po dokonaniu zabójstwa. Mówię to wszystko z własnej inicjatywy, gdyż uważam, że książka ta miała wpływ na to, co zrobiłem. Wydaje mi się, że atmosfera tej książki przyczyniła się do tego, co się stało. Nie potrafię tego wyjaśnić dokładnie”.

Mogiła

Mundurowi otrzymali zgodę na przeszukanie posesji w Michalczowej. Pies nie podjął tropu. Kilka godzin pracy i nic, żadnego ciała. Aż w końcu jeden z uczestniczących w poszukiwaniach mężczyzn oddalił się kawałek za potrzebą. Zobaczył świeżo wzruszoną ziemię. Zaczęto kopać. Najpierw wyłoniło się ciało w sukience z kwiecistym wzorem. Należało do Władysławy.

Zwłoki Kamilka i Czesia również tam były.

Bogdan przesłuchał Piotra: - Normalny, przeciętny chłopak. Nie było w nim żadnych pokładów zła. Nie widziałem w Piotrze agresji. Chyba naprawdę miał dosyć. Tłumaczył, że był gorzej traktowany niż młodsi bracia. Mogę się opierać tylko na tym, co mi opowiedział. Według niego to niesprawiedliwe traktowanie było motywem zabójstwa. Pewnego dnia po prostu coś w nim pękło - wspomina były szef Archiwum X. Zdaniem Bogdana to była zaplanowana egzekucja.

Z przesłuchania Piotra: „Jak matka leżała, to jeszcze uderzyłem ją raz młotkiem w lewą skroń. Krew się lała z głowy i dlatego wsadziłem głowę do reklamówki. Wziąłem matkę i zawlokłem ją do dołka. Później wróciłem po ciało Czesława i to ciało również wsadziłem do dołka”.

Pod ziemią chłopak zakopał też młotek.

Poza tym wykopano: ręcznik, czarne buty, fragmenty tkanki, włosy, koszulę w kratkę…

Drzwi wejściowe do domu, w którym mieszkał Kamilek z Czesiem zapieczętowano. Teren całej posesji oddano pod dozór policji. Zapadła już noc, gdy przerwano oględziny. Mrok rozświetlał jedynie blask latarki na baterie. Nie padał deszcz...

Krew

Policjant: O której godzinie zakończyłeś zakopywać ciała?

Piotr: Gdzieś koło dwunastej w południe.

Policjant: Co było dalej?

Piotr: Zmyłem krew z kuchni ścierką do podłogi. Ścierkę wykręcałem do sedesu. Zwinąłem wykładziny na korytarzu, ponieważ były splamione krwią. Później przebrałem się, umyłem i pojechałem do Nowego Sącza autobusem.

Przełom

Bogdan: - Rok 1999 był przełomowy. To właśnie m.in. sprawa zabójstwa w Michalczowej doprowadziła do stworzenia zespołu, który później nazwany został Archiwum X. Od początku zajmowaliśmy się właśnie ciemną liczbą zabójstw: czyli zdarzeniami, które w policyjnych bazach danych widniały jako samobójstwa, zaginięcia, nieszczęśliwe wypadki, pod którymi w rzeczywistości kryły się zabójstwa. Sprawa Michalczowej nauczyła mnie, że najważniejsze są ślady na duszy ludzkiej - mówi policjant. - Tutaj tym śladem był m.in. brak miłości. Piotr pragnął jej, ale nie otrzymywał od matki. Brak tego uczucia był punktem zapalnym zbrodni - dodaje Bogdan.

Tragedia

- Taka tragedia nie mieści się w ludzkim umyśle. Do mnie jeszcze to nie dociera. Wydaje mi się, że zaraz zobaczę na drodze małego Kamilka i Czesia, że zaraz powiedzą mi dzień dobry. Oni byli tak dobrze wychowani - mówiła jedna z sąsiadek rodziny, w której wychowywał się Piotr.

- Matka była bardzo opiekuńcza, często przychodziła do szkoły, kontaktowała się z wychowawcami klas. Dzieci były zadbane. Kamil znajdował się pod ciągłą opieką lekarską, gdyż miał padaczkę. Matka informowała nas o jego stanie zdrowia i zażywanych lekach. Uczyłem także starszego syna - Piotra jeszcze w dawnej szkole w Michalczowej. Był zdolny i ambitny. Nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych. Jeden z najlepszych w klasie - mówił z kolei dyrektor szkoły podstawowej w Michalczowej.

Z aktu oskarżenia przeciwko Piotrowi: „Nie był dotychczas karany sądownie. W szkole oraz miejscu zamieszkania posiadał pozytywne opinie środowiskowe”.

Wyrok

Z informacji prasowej (22 grudnia 2000 r.): „Na 25 lat więzienia i 10 lat pozbawienia praw publicznych skazał wczoraj Sąd Okręgowy w Nowym Sączu 18-letniego Piotra, który 27 sierpnia zeszłego roku zamordował w Michalczowej matkę i dwóch przyrodnich braci”.

- Oskarżony wyraził żal i skruchę i nie jest człowiekiem do końca zdeprawowanym - mówiła sędzia Maria Żelichowska-Błażowska, dodając, że na skrzywioną osobowość oskarżonego, co stwierdzili specjaliści w trakcie obserwacji psychiatrycznej, miały wpływ przeżycia z dzieciństwa. Jako paroletni malec Piotr był świadkiem domowych awantur.

Zrozumienie

Piotr: „Nie wiem, dlaczego po zabójstwie nie zgłosiłem o tym nikomu. Było mi z tą myślą bardzo ciężko. W dalszym ciągu jest mi źle. Mam świadomość tego, co zrobiłem. Nie wiem, jak to wszystko się stało. Nie potrafię tego zrozumieć”.

W dokumentach odnajdujemy list, napisany przez Piotra.

„Wiem, jestem potworem, że to zrobiłem. Chcę to zmienić. Wiem, jak ciężkie mnie czeka zadanie, ale myślę, że Bóg mi pomoże. Proszę go o to co wieczór i modlę się za mamę i braci, aby przebaczyli to, co im zrobiłem...”.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z Archiwum X: Brak miłości, ślady na duszy ludzkiej i makabryczna zbrodnia sprzed lat - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski