Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Barceloną bez stresu

Rozmawiał Jerzy Filipiuk
Rozmowa z bramkarzem Elche PRZEMYSŁAWEM TYTONIEM po jego debiucie w La Liga.

– Debiut w lidze hiszpańskiej miał Pan bardzo trudny, bo w meczu z Barceloną, i to na Camp Nou. Gospodarze wygrali 3:0, ale Pan zebrał pochlebne recenzje. Dziennik „Marca” wystawił notę 7, w skali od 1 do 10, uznając za najleszego zawodnika Elche. Jak Pan przyjmuje te opinie?

– Miło być docenionym przez hiszpańską prasę. Po ostatnim gwizdku sędziego nie byłem zasmucony i rozczarowany. Moją ambicją jest wygrywanie meczów, ale czasem nie da się tego zrobić. Cieszę się, że grałem bez stresu. Byłem dobrze przygotowany do tego meczu.

– Wie Pan, kiedy ostatni raz Barcelona przegrała u siebie pierwszy mecz ligowy w sezonie?

– Sześć lat temu z Numancią 0:1.

– Nie, to było na wyjeździe. U siebie pierwszej porażki w ligowym debiucie doznała w grudniu 1939 roku, z Espanyolem 0:1.

– Naprawdę? Myślałem, że niedawno... Oglądałem mecze Barcelony i Realu Madryt w telewizji, a teraz miałem okazję grać z tą pierwszą. To inny świat. Na własnej skórze przekonałem się, jacy fenomenalni piłkarze tu grają. „Barca” pokazała nam, jak dużo nam do niej brakuje.

– Niewiele brakło, by do przerwy był bezbramkowy remis...

– Do 42 minuty udawało się nam nie stracić gola. Graliśmy dobrze w defensywie. Barcelona strzelała, ale bez efektu. Przy pierwszym uderzeniu w poprzeczkę piłka delikatnie poleciała mi po palcach. To dodało mi pewności siebie. Gracze „Barcy” rzadko strzelają zza pola karnego. Krążą wokół niego, zagrywają do boku, dryblują lub wrzucają piłkę za plecy obrońców.

– W końcówce pierwszej połowy pokonał Pana Lionel Messi.

– Wbiegł do środka pola karnego i strzelił precyzyjnie między nogami kolegów. Nie miałem czasu na skuteczną reakcję.

– Po zmianie stron miał Pan już więcej pracy. Puścił Pan dwa gole, ale i obronił kilka strzałów.

– Przy drugiej bramce Rakitić świetnie zagrał za obrońców i Munir bardzo sprytnie strzelił. Nie mogłem wtedy stać na linii bramkowej, bo musiałem być gotowy do wyjścia do przodu.

– Wynik meczu ustalił Messi...

– Woził się z piłką i woził. Doskoczył do niego jeden nasz gracz, potem drugi, trzeci, ale w pewnym momencie odpuścili i miał przed sobą całą bramkę. Jak już strzelił, piłka była w niej. Potem obroniłem między innymi uderzenie Pedro.

– Mimo puszczenia trzech goli jest Pan zadowolony z debiutu?

– Grało mi się dobrze. Nie mam pretensji do siebie o którąś ze straconych bramek. Trener Fran Escriba nie oceniał nas indywidualnie. Cieszę się jednak, że dał mi kredyt zaufania. Teraz chcę się skupić na jak najlepszym przygotowaniu do następnego meczu – u siebie z Granadą.

– Pewnie presja będzie większa, bo Granada jest chyba zasięgu Pana drużyny, choć w sobotę pokonała Deportivo La Coruna 2:1?

– To będzie dla nas bardzo ważny mecz. Trzy lata temu, w walce o awans do pierwszej ligi, Elche przegrało baraże właśnie z Granadą (u siebie zremisowało 1:1, a na wyjeździe 0:0 – przyp.).

– Co było dla Pana największym zaskoczeniem podczas debiutu na Camp Nou, oprócz oczywiście... czarnego kota, który hasał na boisku po rozpoczęciu gry.

– Ciepłe przyjęcie naszej drużyny ze strony kibiców Barcelony. Gdy wyszliśmy na rozgrzewkę, dostaliśmy brawa.

– Ile spotkań rozegrał Pan wcześniej w barwach Elche?

W sumie sześć. W czterech z nich zachowałem czyste konto. W dwóch meczach, z Betisem Sewilla i Villarrealem, obroniłem rzuty karne. Za drugim razem w serii „jedenastek” w finale turnieju przed sezonem.

– Pana głównym klubowym rywalem w bramce jest o sześć lat starszy Hiszpan Manu Herrera, wychowanek Realu Madryt.

– Jest doświadczony, w Elche gra od dwóch lat, ale niczym mnie nie zaskoczył na treningach.

– A nie obawia się Pan konkurencji ze strony swego rówieśnika, także Hiszpana, Diego Rivasa?

– Nie, bo prawdopodobnie odejdzie. Ma propozycję z innego klubu. Wszystko ma się rozstrzygnąć w ciągu dwóch-trzech dni.

– A Pan skąd miał oferty przed rocznym wypożyczeniem z PSV Eindhoven do Elche?

– Z Niemiec, Francji, Hiszpanii i Włoch, ale brałem pod uwagę grę w klubach z tych trzech pierwszych krajów. Oferta Elche była bardzo konkretna, szybka. To dla mnie najlepsze rozwiązanie.

– Czym się różnią teningi w Elche od zajęć w PSV Eindhoven?

– Są dłuższe i intensywniejsze. W Holandii trenowałem dziennie – nie licząc siłowni – godzinę i 25 minut, w Hiszpanii dwie godziny. Trenerem bramkarzy jest zaledwie 29-letni Marcos Abad. Prowadzi on zajęcia na wysokim poziomie. Stosuje ćwiczenia, jakich nigdy wcześniej nie miałem.

– Cel Elche w bieżącym sezonie?

– Chcemy sobie przede wszystkim zapewnić utrzymanie w La Liga. Nie dopiero w ostatnich meczach, ale wcześniej. A co ugramy ponad to, będzie plusem.

– Skontaktował się Pan z Grzegorzem Krychowiakiem z Sevilli i Cezarym Wilkiem z Deportivo?

– Jeszcze nie. Z Grześkiem znam się z reprezentacji i gry w kadrze do lat 20 w mistrzostwach świata w Kanadzie. Wilka kojarzę, ale nie miałem z nim kontaktu. Na pewno spotkamy się podczas któregoś z meczów w lidze.

– Mieszka Pan w Elche z rodziną?

– Tak. Z żoną Sylwią – ślub wzięliśmy w maju w Zamościu, skąd pochodzę – i 2,5-letnią córką Mają, która była już na meczu i potrafi nawet krzyczeć „Elche!”. Mamy mieszkanie siedem minut jazdy samochodem na stadion.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski