Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z bezsilności zabili zastrzykiem fenolu

Redakcja
Tuż przed północą 3 maja 1941 roku gestapowcy wtargnęli do mieszkania zajmowanego przez Józefę i Emila Mików na Salwatorze, drzwi brutalnie zostały otwarte, ledwo wytrzymały w zawiasach.

Wędrówki niecodzienne

Po rewizji, już po północy, gestapowcy wyprowadzili Józefę Machay-Mikową i jej męża, rozpoczęła się licząca 17 miesięcy i 10 dni gehenna, zmagania w męczarniach o godność człowieka i tożsamość. Józefę traktowano ze szczególnym okrucieństwem na polecenie SS-Hauptsturmführera Alfreda Spilkera - szefa Sonderkommando IV AS - samodzielnej komórki gesta po do zwalczania polskiego podziemia.

Była ona znaną działaczką narodową i społeczno-oświatową na Orawie, zapisała się chlubnie w pamięci rodaków oraz w historii kresów południowych Polski. Podczas okupacji Orawy i Spisza przez wojska czechosłowackie w 1919 r. spotkały ją pierwsze szykany, po rewizjach i licznych obostrzeniach została internowana z wieloma innymi działaczami orawskimi do obozu w Terezinie. Znając doskonale język słowacki i węgierski potrafiła porozumieć się z komendą obozu i występowała w obronie kobiecej części obozu. W tym samym obozie internowany był jej brat ks. Karol Machay. Uwolniona została po interwencji rządu polskiego. Po raz drugi aresztowana została na kilka dni w marcu 1920 do więzienia w Trzcianie. Wtedy powstały na Orawie pierwsze zręby Tajnej Organizacji Wojskowej.

Zasługi Józefy w działalności społecznej były duże, stała na czele koła Towarzystwa Szkół Ludowych w Lipnicy Wielkiej. Prezesowała miejscowemu Kółku Rolniczemu, znana była z niesienia pomocy potrzebującym.

Na przełomie kwietnia i maja 1939 oficerowie II Oddziału Sztabu Generalnego Wojska Polskiego organizowali konspiracyjne grupy dywersyjne na Podhalu. Wśród tych, którzy zgłosili się i zostali zakwalifikowani do dywersji pozafrontowej znalazła się Józefa i jej mąż Emil, oficer rezerwy, którego jednym z zadań miał być nasłuch radiowy. Emil prócz nasłuchu stał na czele siatki dywersji pozafrontowej na Orawie. Po zajęciu Podhala przez wojska niemieckie większość dywersantów stała się kurierami i organizatorami siatek przerzutowych na Węgry.

Wraz z jednostkami niemieckimi na zajęte tereny wkroczyły dwie dywizje słowackie, ziemie Orawy i Spisza zostały przyłączone do Słowacji, zaczęła się słowakizacja miejscowej ludności, a jednym z pierwszych posunięć było usunięcie polskich księży, niektórych zesłano do obozów koncentracyjnych.

Emil i Józefa jako znani działacze nie mogli wrócić na Orawę, a osoby, które darzyli zaufaniem i przyjaźnią, jak Ernest Kuchar, czy Roman Kwieciński, komendant straży granicznej, okazali się zakonspirowanymi członkami V kolumny. Kuchar pod nieobecność Mików wskazał Niemcom ich dom i szkołę, podczas rewizji znaleziono ukryty w piecu odbiornik radiowy.

Mikowie znaleźli schronienie w Krakowie, na plebanii salwatorskiej, rozpoczynając od razu działalność wywiadowczo-dywersyjną w ramach TOW, później ZWZ-AK. W grudniu 1939 w siedzibie probostwa ks. Ferdynanda Machaya na Salwatorze przy klasztorze Norbertanek zorganizował się Okręgowy Sztab Tajnej Organizacji Wojskowej, pierwszym jej komendantem został Eugeniusz Machay - ps. "Zygmunt", brat Józefy - ps. "Ryś", która objęła funkcję szefa łączności Sztabu Okręgu i Oficera Płatnika Okręgu, do łączności operacyjnej powołano jej męża Emila Mikę - ps. "Karol", a dywersją i wywiadem zajął się Czesław Hake - ps. "Stefan", oficer 9 Pułku Strzelców Konnych im. gen. Kazimierza Pułaskiego. Józefa organizowała siatkę konspiracyjną w Krakowie i kanały przerzutowe na Węgry, udzielała się w niesieniu pomocy najbiedniejszym w ramach Caritasu i Polskiego Czerwonego Krzyża.
Wiosną 1941 dotarły do Krakowa złe informacje o aresztowaniach w Okręgu Krakowsko-Śląskim TOW, Niemcy zacieśniali pierścień. W Krakowie zdawano sobie sprawę, że pozostaje tylko kwestią czasu kiedy Niemcy trafią na siatkę. Stało się, w nocy z 3 na 4 maja 1941 gestapowcy wkroczyli na Salwator, w skrzyni z węglem znaleźli schowany aparat radiowy, za sam fakt jego posiadania groziła śmierć. Zaczęły się brutalne przesłuchania na policyjnych komisariatach. Emil z początkiem czerwca 1941 trafił do KL Auschwitz, Józefa na oddział kobiecy więzienia przy Montelupich. Katowana do utraty przytomności, polewana wodą, wieszana na kratach, trzymana w ciemnicy, przechodziła najbardziej wyszukane tortury. Nic nie złamało Józefy, do niczego się nie przyznała, nawet wtedy, gdy spotkała w celi zbiorowej swoją współpracownicę Magdę, która złamana torturami wydała ją w ręce gestapowców.

Wiosną 1942 została przewieziona do Palace w Zakopanem, tu szczególnym okrucieństwem podczas przesłuchań wykazywał się Roman Kwieciński, były komendant straży granicznej. Konfrontowano ją z osobami, które torturowane nie wytrzymały i obciążyły zeznaniami. Józefa pozostała niezłomna, nie udało się zmusić jej do mówienia. Oprawcy dali za wygraną. Odtransportowano ją z powrotem do więzienia w Krakowie. Stąd miała być wywieziona transportem innych kobiet do Oświęcimia, ale stan zdrowotny nie pozwalał na to, więzienny lekarz Ukrainiec, wycofał ją z transportu. Umieszczona została w więziennej izbie chorych, a następnie na oddziale zakaźnym szpitala św. Łazarza przy ul. Kopernika, pilnowana dzień i noc przez ośmiu granatowych żandarmów. W szpitalu bracia - ks. Karol i ks. Ferdynand - dzięki przychylności personelu szpitala i samych żandarmów, odwiedzali ją często. W szpitalu dowiedziała się o śmierci męża w Oświęcimiu. Wiadomość ciężko przeżyła, gdy otrzymała informację o planowanym odbiciu jej ze szpitala, stanowczo odmówiła, obawiała się o swoich braci, na których spadłaby odpowiedzialność za nią. Gestapowcy wbrew opinii lekarzy przewieźli chorą z powrotem do więzienia na Montelupich, nie nadawała się do zbiorowej celi, umieścili ją w izolatce.

14 października 1942 została uśmiercona zastrzykiem fenolu w serce, 22 października w kościele Najświętszego Salwatora brat Józefy ks. Ferdynand w największym bólu odprawił mszę i pochował siostrę. Spoczęła w grobowcu zwieńczonym białym orłem, na płycie umieszczono popiersie Józefy dłuta Karola Hukana. W późniejszych latach obok niej spoczęli bracia Eugeniusz, księża Karol i Ferdynand. Szczególna nekropolia. Po jej męczeńskiej śmierci miejsce to stało się celem licznych pielgrzymek i tak pozostaje do dzisiaj.

RYSZARD M. REMISZEWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski