Wygląda to tak: od strony jezdni najpierw jest chodnik, potem blisko dziesięciometrowy (!) zielony pas z trawnikiem, drzewami i krzewami, następnie bardzo szeroki drugi chodnik (sugerowałam, że jego część można by przeznaczyć także dla rowerzystów), dalej znowu parę metrów zieleńca, i dopiero ściana kamienicy.
Ogródki położone najbliżej domów są pięknie zagospodarowane przez mieszkańców kwitnącymi krzewami, np. róż, kwiatami, obwiedzione opaską niskiej roślinności. To dla ludzi namiastka spełnienia marzeń o domku w ogrodzie.
Z kolei szersze trawniki wypełniły się bardzo wysoko wyrośniętymi już drzewami, więc zapewne dają one przez część roku niezłą ochronę przed kurzem i hałasem z jezdni oraz miły cień.
Niecała ulica jest tak zagospodarowana, ale akurat te odcinki, o których piszę, planowane były w tzw. minionej epoce - tej "błędów i wypaczeń".
Dzisiaj jesteśmy w epoce lepszej, przez nas samych demokratycznie urządzanej, w której podobno nasze dobro jest na pierwszym miejscu.
Otóż dzisiaj niektóre nowe budynki (nie podam adresu, ale rozglądajcie się Państwo) zaprojektowane są tak, że ściana frontowa niemal "włazi" na chodnik. Ani kawałeczka zieleni, ani jednego drzewka, ani "oddechu" - każdy centymetr przeliczony na tzw. kasę.
To nasza wspólna przestrzeń. Ale czy mamy wpływ na tych, którzy takie projekty sporządzają i zatwierdzają? No, pomyślmy - chyba jednak mamy…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?