Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z czym wkroczyć do Moskwy?

Ryszard Niemiec
Preteksty. Jeśli jest prawdą, że pod podszewką sportowych emocji kryje się duch rywalizacji między narodami, to podwójne zwycięstwo polskich siatkarzy odniesione w meczu z Rosją ma wymowę polityczną.

Siatkówka w Rosji ma status sportu narodowego, a Kazań, gdzieśmy pogonili "sborną", to tamtejsza wersja Częstochowy, zaś prawosławna matka Boska Kazańska ma rangę i cudowną moc, wykorzystywaną nawet pod Stalingradem. Nie ma zatem lepszej repliki, jaką polski sport udziela prezydentowi Putinowi.

Grożąc Polsce za jej wsparcie dla idei niepodzielności Ukrainy, Władimir Władimirowicz oznajmił, że jego czołgi w dwie doby znajdą się w Warszawie. Nie dziwota, że taka imperialna retoryka budzi u Polaków coraz cieplejsze wspomnienie o poprzedniku na kremlowskim tronie - Borysie Jelcynie, mnie akurat miłemu, z racji swej siatkarskiej przeszłości w Buriewiestniku Świerdłowsk. Jelcyn przede wszystkim przeprosił za mord katyński, Putin straszy aneksją.

W Kazaniu Polaków od półtora wieku nie cierpią całą siłą wielkoruskiego nacjonalizmu. Pamiętają bowiem tzw. bunt kazański, czyli powstanie chłopskie, wywołane na środkowym Powołżu przez polskich zesłańców w 1863 roku. Celem buntu było odciągnięcie wojsk rosyjskich od tłumienia naszego powstania styczniowego.

Symbolicznym łukiem spinającym tamten, romantyczny zryw militarny z wyczynem reprezentacyjnych siatkarzy, pozostaje postać jednego z przywódców buntu - Norberta Iwanickiego - antenata siatkarza wielkiej Resovii z lat 70. (Gościniak, Karbarz, Bebel, Jasiukiewicz, Such i właśnie Tomek Iwanicki).

Narastające przenikanie problemów polityki światowej do sportu osiąga apogeum na gruncie najpopularniejszej dyscypliny, jaką pozostaje niezmiennie futbol. I tu sprawcą destabilizacji pozostaje putinowska agresja na Ukrainę.

Wielu członków FIFA nawołuje do odebrania Rosji mistrzostw świata w 2018 roku albo zbojkotowania eliminacji. W awangardzie polityki bojkotu kroczy PZPN, który ustami prezesa wyraził swój krytycyzm. Wprawdzie Zbigniew Boniek jeszcze nie zwrócił wykupionych wczasów na Sardynii, które pokrywają się z terminem losowania czempionatu w Petersburgu, ale intensywnie przemyśliwuje, czy nie zagrać Putinowi na nosie.

Obawiam się jednak, że może skorzystać z porady posła Jana Tomaszewskiego, człowieka, który kiedyś zatrzymał Anglię, a teraz chce rzucić na kolana Rosję. "Tomek" ma u "Zibiego" wielki posłuch z racji wspólnej walki przeciwko szefowi FIFA Blatterowi, aliści w tym przypadku byłoby dobrze posłuchać kogoś takiego, jak wyżej podpisany.

Do Petersburga na losowanie jechać trzeba, bo pojadą tam wszyscy, nawet Amerykanie, Niemcy, Anglicy i Francuzi, których zdanie liczy się nie tylko na boisku piłkarskim… A dać popalić Putinowi najlepiej wynikami polskiej reprezentacji. Najpierw wygrać eliminacje, bez względu na to, w którym koszyku się znajdziemy i kogo wylosujemy, a następnie, po serii wygranych, zakwalifikować się do finału i na Łużnikach sięgnąć po medal. Wtedy można będzie powtórzyć gest Władka Kozakiewicza i przejść do historii!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski