Z gazrurkami w dłoniach

Nowohucki zajazd

Młotek, noże, kije, metalowe rurki, narzędzia ogrodnicze i haki, znaleziono przy kilku mężczyznach zamierzających wziąć odwet za nieżyczliwe potraktowanie jednego z nich na innym z nowohuckich osiedli. Dwaj z nich swą agresję próbowali wyładować na policjantach z VIII komisariatu.

   Gdyby nie interwencja policjantów jadących w nocy przez Nową Hutę, mogłoby dojść do zdarzeń przypominających ostatnie zabójstwa na pobliskich osiedlach: Albertyńskim i Wysokim. Jadący ul. Andersa patrol zauważył, jak na drugą stronę ulicy usiłuje przejść liczna, uzbrojona grupa ludzi. Ich zachowanie było dość hałaśliwe i agresywne, więc funkcjonariusze zatrzymali się, chcąc wyjaśnić przyczyny wzburzenia obywateli.
   Niestety, było to dość trudne, bo kilku z nich porzuciło natychmiast niebezpieczne narzędzia, jakie trzymali w rękach, i rzucili się do ucieczki. Dwóch z nich nie poszło w ich ślady, nie posłuchało także wezwania do zatrzymania. I zaczęło nader aktywnie grozić policjantom. Jeden z nich robił to, dzierżąc stolarski młotek. Ich agresja była tak silna, że patrol miał spory problem z obezwładnieniem obu mężczyzn. A użycie broni palnej nie wchodziło w rachubę ze względu na osoby postronne.
   - Funkcjonariuszom udało się jednak założyć kajadanki dwóm, jak się okazało, braciom - mówi policjant z VIII komisariatu. - Obaj: 39- i 36-latek byli pijani, gdy przetrzeźwieli, wyszło na jaw, że razem z grupą znajomych z os. Dywizjonu 303 zamierzali dokonać swoistego zajazdu na sąsiednie os. Strusia. Ponoć powodem tego był wcześniejszy zatarg z jednym z jego mieszkańców.
   Dwaj zatrzymani mogą być tylko zadowoleni, że nie doszło do osiedlowej bójki z niewiadomymi konsekwencjami i będą odpowiadać tylko za znieważenie policjantów oraz czynne zmuszanie ich do odstąpienia od czynności służbowych. (MADE)