Z grypą walczył miodem i czosnkiem

Łukasz Wawrzyczek FOT. ARCHWIUM ZAWODNIKA

Osiem tygodni poświęcił Wawrzyczek treningom, by pod Jasną Górą pokazać dobry boks i zafundować spore emocje kibicom. Gdy jednak przygotowania były na ostatniej prostej, w sobotę pięściarz rozchorował się na grypę.

- Straszna "lipa". Najpierw wylądowałem w łóżku, ale uniknąłem antybiotyków i podratowałem się domowymi sposobami, głównie miodem i czosnkiem. Jest już lepiej, więc niespecjalnie boję się o swoją dyspozycję - twierdzi 29-letni zawodnik, który w niedalekiej przyszłości chce zdobyć pas mistrza Europy w wadze średniej.

Pięściarz z takimi aspiracjami nie może dać się pokonać młodszemu o trzy lata Garajowi. Słowak jest co najwyżej zawodnikiem ze średniej półki: jego bilans pięciu zwycięstw psuje aż 11 porażek i dwa remisy. Jednak, co ciekawe, pięściarz z Popradu ani raz nie przegrał przez nokaut. Większe sukcesy odnosił w formule K-1, zdobywając tytuł zawodowego mistrza państw nadbałtyckich.

- Widziałem jego walki bokserskie z dwoma Polakami (porażka z Dariuszem Sękiem i zwycięstwo nad Danielem Urbańskim - przyp. AG) i prezentował się naprawdę solidnie. Był nieustępliwy oraz bardzo dobrze przygotowany kondycyjnie - twierdzi oświęcimianin.

Z obawy o motorykę, która osłabła z powodu infekcji, Wawrzyczek rozważa "podkręcenie" tempa w pierwszej fazie zakontraktowanej na 8 rund walki. W ten sposób chce uniknąć sytuacji, by z upływem czasu rywal uzyskiwał coraz większą przewagę.

- Wszyscy wiedzą, że lubię się bić, więc po raz kolejny powinienem stworzyć dobre widowisko. Oprócz tego chcę pokazać mądry boks, w którym będę realizował taktykę - mówi zawodnik z Oświęcimia.

Na gali w Częstochowie pokażą się także Łukasz Gworek, Kamil Zieliński oraz Dawid Kwiatkowski.

Artur Gac