Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z kamerą wśród garnków

Ewelina Skowron
W sanatorium Nowe Łazienki Zdrojowe w Krynicy kuracjusze interesowali się bardziej tym, co będzie podane na piątkową kolację niż ewentualnymi zawirowaniami w uzdrowiskowych kuchniach
W sanatorium Nowe Łazienki Zdrojowe w Krynicy kuracjusze interesowali się bardziej tym, co będzie podane na piątkową kolację niż ewentualnymi zawirowaniami w uzdrowiskowych kuchniach Stanisław Śmierciak
Krynica. Uzdrowisko Krynica-Żegiestów straciło miliony przez kuchenne kradzieże pracowników. Jerzy Mucha, szef związków zawodowych, najpierw piętnował złodziei, teraz ich broni

Kamerami w kuchniach i zaostrzonym systemem nadzoru zarząd spółki Skarbu Państwa Uzdrowisko Krynica-Żegies-tów zamierza walczyć z kradzieżami pracowniczymi. Spółka zdecydowała się na radykalne zaostrzenie kontroli po tym, jak jedenaście osób zostało zatrzymanych w związku z kradzieżami żywności z sanatoryjnych kuchni.

- Nie możemy dłużej tolerować nieuczciwości - mówi Jarosław Wilk, prezes uzdrowiska.

Straty spółki związane z kradzieżami nie tylko jedzenia, ale również środków czystości i innych rzeczy mogą sięgać nawet miliona złotych rocznie.

Mucha i karci i broni
Proceder kradzieży w uzdrowisku trwał prawdopodobnie nawet kilkanaście lat. Wszyscy o tym wiedzieli, nikogo nie złapano za rękę. W końcu spółka zdecydowała się na wynajęcie agencji detektywistycznej, żeby przyłapać złodziei na gorącym uczynku. Niewykluczone, że w sprawę zamieszana jest też kadra kierownicza. Teraz osobom zatrzymanym grożą konsekwencje prawne. Możliwe są również wypowiedzenia dyscyplinarne.

Jerzy Mucha, przewodniczący Związku Zawodowego w Uzdrowisku Krynica-Żegiestów, który w piątkowym artykule "Dziennika Polskiego" wypowiedział się bardzo ostro o kradzieżach, mówiąc, że najwyższy czas skończyć z patologią rodem z PRL-u, teraz zadeklarował obronę pracowników.

- Należy wyeliminować złe zachowania - mówi teraz ostrożniej Jerzy Mucha. - Ale to nie oznacza, że mamy piętnować ludzi. Dlatego będziemy dążyć do kompromisu - wyjaśnia. Wśród zatrzymanych są zarówno osoby od lat związane ze spółką, jak i pracownicy z krótszym stażem. Dwoje należy do związków zawodowych. Jerzy Mucha pytany, na czym ma polegać obrona pracowników, odpowiada, że będzie działać zgodnie z ustawą o związkach zawodowych.

- Jeżeli zapadnie decyzja o zwolnieniach dyscyplinarnych, będziemy negocjować zwolnienia za porozumieniem stron - dodaje Mucha.

Zarząd uzdrowiska jest skłonny do kompromisu. Jarosław Wilk zaznacza, że już sam fakt, że złodzieje do tej pory nie zostali zwolnieni, świadczy o bardzo dobrej woli ze strony spółki. - Pracownicy na pewno poniosą konsekwencje prawne. W przyszłym tygodniu ma się odbyć spotkanie i rozmowy z nimi. Po nich zdecydujemy o formie kary.
Prezes podkreśla, że przyłapani na gorącym uczynku pracownicy nie będą musieli ponosić finansowej rekompensaty strat.

Kuracjusze nie ucierpieli
Prawdopodobnie osób, które dokonywały drobnych kradzieży w uzdrowisku, było o wiele więcej niż zatrzymana jedenastka. Wynosili nie tylko to, co zostało w sanatoryjnych kuchniach. Nie gardzili również gotowymi produktami takimi jak chleb, owoce czy jajka.

Jarosław Wilk zaznacza, że kuracjusze nigdy nie odczuwali skutków tego, co działo się wewnątrz spółki. Posiłki serwowane przyjezdnym nie były przez to skromniejsze, a ceny obiadów pozostały na jednym poziomie. - Zamawialiśmy po prostu więcej produktów - mówi Jarosław Wilk.

- W sanatoriach w Krynicy zawsze było dobre jedzenie - mówi kuracjuszka Irena Dudek z Miechowa. - Z dawnych czasów pamiętam, że często wynosiło się jedzenie z zakładowych kuchni. Nie sądziłam tylko, że może to przynieść takie straty.

Zdaniem eksperta
Jan Mołaniewicz, autor książki "Ciemna strona gastronomii. Jak skutecznie przeciwdziałać kradzieży pracowniczej", ekspert zarządzania gastronomią:

* Nieuczciwość pracownicza jest powszechna, w wielu restauracjach i uzdrowiskach. Nie tylko w Polsce. Badania wykazują, że jedynie 15 proc. ludzi jest całkowicie uczciwych. Tylko 10 proc. to tzw. złodzieje z charakteru. Oznacza to, że 7 na 10 osób to osoby o elastycznej moralności. Będą kradły, jeżeli tylko nadarzy się okazja.

A o taką, szczególnie w gastronomii, nietrudno. Większość ludzi drobnej kradzieży nie uważa w ogóle za coś złego, ponieważ mamy skłonność do racjonalizowania sobie zachowań nieuczciwych. W słabo kontrolowanym lokalu skala kradzieży zatem może stanowić do 15 proc. wielkości sprzedaży. Może to nas doprowadzić do bankructwa. Jeżeli zatem nie zaostrzymy systemu kontroli i nie wyciągniemy daleko idących konsekwencji w stosunku do złodziei, będziemy mieć do czynienia z procederem kradzieży, a nasze zyski będą spadać.

Dlatego konieczne jest zamontowanie systemu kamer, stosowanie kas fiskalnych, a nawet wymiana zamków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski