Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z kartą klienta kupisz dopalacze

Anna Agaciak, Piotr Drabik
Fot. Wojciech Matusik
Kontrowersje. Walka z nowymi środkami odurzającymi przypomina syzyfową pracę. Sklepy, które je rozprowadzają, działają nawet po nalotach sanepidu i policji.

Sanepid oraz policja nie radzą sobie z dopalaczami. Osoby spragnione mocnych wrażeń bez większego problemu mogą je sprowadzić przez internet albo kupić w działających pod przykrywką sklepach stacjonarnych. Do szpitali wciąż trafiają osoby zatrute nowymi substancjami odurzającymi.

Cztery lata temu rząd wypowiedział wojnę całej branży. Na listy substancji zakazanych trafiły związki chemiczne znajdujące sie w dopalaczach, a sanepid doprowadził do zamknięcia setek sklepów w całej Polsce.

Dziś odradzają się one w nowej formie. Działają w samych centrach miast, przy głównych ulicach. Oficjalnie sprzedają kadzidełka lub talizmany, ale wtajemniczonym oferują też dopalacze. Aby znaleźć się w „elitarnym” gronie, trzeba zrobić dobre wrażenie na sprzedawcy i stać się posiadaczem karty klubowej.

Potwierdziliśmy to. Nasza reporterka odwiedziła jeden z takich sklepów, działający w oblepionej plakatami drewnianej budce niedaleko krakowskiego dworca. Zapytała o środek, który pomoże jej rozluźnić się na imprezie. Siedzący za ladą sprzedawca polecił jej, by przyszła następnego dnia. – Wszystko da się załatwić z moim kolegą – stwierdził.

Nazajutrz budka była zamknięta. Drzwi otworzyły się dopiero po chwili, gdy sprzedawca sprawdził obraz z zawieszonej nad sklepem kamery i uznał, że nie sprowadzimy na niego zagrożenia. Wewnątrz siedział krótko ostrzyżony, krępy mężczyzna po trzydziestce, który szybko zamknął drzwi od środka. Okazało się, że warunkiem sprzedaży dopalacza było spisanie danych dziennikarki z jej dowodu osobistego. Od transakcji odstąpiliśmy.

Takich miejsc jest w Krakowie więcej. W poniedziałek inspektorzy sanepidu w jednym ze sklepów na terenie Nowej Huty znaleźli 31 opakowań z różnobarwnymi płatkami i proszkami. Według ulotki miały służyć ludziom potrzebującym czegoś „na dopał”. Punktu jednak nie zamknięto. Powód? W sklepie sprzedawane są także... kadzidełka, których nie ma na liście produktów zakazanych. Ponadto żeby zlikwidować działalność, najpierw trzeba właścicielowi udowodnić, że w proszku był dopalacz. Badania trwają od kilku do kilkunastu dni, a klienci szukający mocnych wrażeń mają nadal dostęp do nieskonfiskowanych dopalaczy.

– Podczas kontroli możemy zabrać jedynie to, co jest dostępne w zasięgu wzroku w sklepie – mówi Elżbieta Kuras, rzeczniczka prasowa krakowskiego sanepidu. – Zgodnie z prawem nie możemy wejść do magazynu. Nawet policja nie ma takich możliwości.

Handlarze mają też inny oręż w walce z państwem. Kiedy jakaś nowa substancja trafia na czarną listę, natychmiast nieznacznie zmieniają jej skład i oferują jako legalną nowość. Od 2010 r. pracownicy Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie odkryli w przesłanych próbkach aż 158 nowych substancji psychoaktywnych.

– Liczba wykrywanych związków rośnie z roku na rok i obecnie są one wprowadzane na rynek średnio częściej niż raz w tygodniu – podkreślają dr Roman Stanaszek i dr hab. Dariusz Zuba z Zakładu Toksykologii Sądowej Instytutu Ekspertyz Sądowych.

Niestety, kolejne środki trafiające do sprzedaży wymyślane są na szybko, bez odpowiednich testów i stanowią ogromne zagrożenie dla zdrowia, większe niż tradycyjne narkotyki. Mogą uszkadzać serce, niszczyć płuca oraz powodować ciężkie psychozy.

Walka z dopalaczami jak z wiatrakami

Kontrowersje. W całej Polsce kwitnie handel niebezpiecznymi dopalaczami. Teoretycznie sprzedawcy mogą za to trafić do więzienia nawet na 8 lat, w praktyce nikogo jeszcze nie skazano.

Na rynku jest coraz więcej nieznanych wcześniej substancji odurzających. Prof. Krystyna Gołembiowska z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie zdradza, że często za ich produkcją stoją wykształceni w publicznych uczelniach chemicy.

Tak było we wrześniu 2013 r., kiedy małopolska policja zlikwidowała linię produkcyjną dopalaczy w Krakowie i aresztowała 18 osób. Wśród zatrzymanych był m.in. chemik, który dbał, aby w składzie substancji odurzających nie było składników znajdujących się na liście substancji zakazanych. Wymyślał nowe.

– Odpowiednio wykształconej osobie wystarczy opis syntezy znaleziony w internecie, a składniki potrzebne do wytwarzania dopalaczy są powszechnie dostępne – mówi prof. Gołembiowska.

Branża dopalaczowa rozwija się pomimo zagrożenia surowymi karami. Teoretycznie osobie wprowadzającej do obrotu substancje mające wpływ na bezpośrednie zagrożenia życia lub zdrowia grozi do 8 lat więzienia i nawet 1 mln zł grzywny. Jednak handarze nauczyli się, jak radzić sobie z represjami ze strony państwowych instytucji.

Elżbieta Kuras, rzeczniczka sanepidu w Krakowie, przyznaje, że choć przeprowadzane są kontrole podejrzanych punktów sprzedaży, ich likwidacja najczęściej się nie udaje. – W tym roku w województwie małopolskim przeprowadzono 24 kontrole i zabezpieczono 3861 opakowań produktów. Wymierzono też kary w wysokości 90 tys. zł. Tyle że jest kłopot z ich ściągalnością – mówi Elżbieta Kuras.

Sprzedawcy często nie przyjmują mandatów, twierdząc, że nie mają kontaktu z właścicielem. Gdy ten zostanie w końcu namierzony, odwołuje się od kar do sądów administracyjnych, w których sprawy ciągną się latami.

Dr Sebastian Rojek, toksykolog sądowy z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ w Krakowie, zauważa, że problemu nie rozwiąże planowana kolejna nowelizacja „Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii”. Zamieszczony w ustawie i ciągle aktualizowany wykaz substancji zabronionych jest paradoksalnie zbyt szczegółowy. – Teraz w ustawie mamy wymienione zakazane substancje podlegające kontroli, a przecież co chwilę wprowadza się nowe. Powinien pojawić się po prostu zapis ogólny zabraniający produkowania i rozpowszechniania substancji o strukturze chemicznej podobnej do „dopala­czo­wego” wzorca – dodaje dr Rojek.

(AG, PK, KK, ARM)
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski