Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z LISTÓW DO REDAKCJI

Redakcja
Ostatnie wydarzenia wokół MKS Sandecja, a szczególnie te związane z piątkowym Walnym Zgromadzeniem, skłaniają mnie do napisania tych słów.

"Zagubieni" - wersja sądecka

W problemach tego klubu, jak w soczewce skupiają się problemy Nowego Sącza, a szczególnie te związane z zarządzaniem miastem. Powie ktoś: "przesada, przecież to tylko jedno z kilkuset działających w mieście stowarzyszeń, zrzeszające kilkudziesięciu zaledwie członków". Powie ktoś: "bzdura, przecież na mecze kopaczy przychodzi coraz mniej ludzi, ledwie kilkuset". Powie ktoś: "prowokacja, przecież nie można oceniać rządzących miastem przez ten pryzmat". I według mnie, ten kto tak powie po trzykroć nie będzie miał racji. Po pierwsze, bo jest to nie tylko stowarzyszenie, ale instytucja-symbol. Po drugie, bo frekwencja na trybunach nie oddaje stopnia sportowego, a nawet społecznego zainteresowania klubem i wynikami drużyny futbolowej. Po trzecie, bo niemoc, bezwład, nieudolność i nieskuteczność w rozwiązywaniu problemu klubu jest bardzo charakterystyczna i reprezentatywna dla działań prezydenta miasta i jego ekipy.
Czarę goryczy przelało oczywiście piątkowe Walne Zgromadzenie, za którego przygotowanie i przebieg stuprocentową odpowiedzialność ponosi przecież ratusz. To, tak bardzo oczekiwane i tak długo przygotowywane spotkanie, które miało wreszcie pokazać światełko w tunelu, pokazało raczej to, co dla mnie i wielu innych było oczywiste od miesięcy. Aż się tu prosi cytat z "Seksmisji": "Ciemność widzę!". W piątek mieliśmy bowiem kolejny, niestety nie ostatni, odcinek serialu, do którego najlepszą analogią jest tytuł czwartkowego hitu telewizyjnej Jedynki.
Zaczęło się od szumnych zapowiedzi i odcinka pilotażowego pt. "Sportowa spółka akcyjna". Niewielu wiedziało o co chodzi, a już najmniej pomysłodawcy. Wydawało im się, że wystarczy skopiować statut Cracovii, bo to też Miejski KS. Brak odpowiedzi na najprostsze pytania, brak jakiejkolwiek wizji, brak wiedzy o tym co i po co chce się zrobić zapowiadały, że dalsze odcinki serialu uczynią z niego thriller sezonu na miarę "Zagubionych". Odcinek drugi pt. "Poszukiwanie sponsora" potwierdził oczekiwania i fakt całkowitego zagubienia się prezydenckiej załogi. Lokalne media co rusz zasypywały nas informacjami o kolejnych propozycjach i ofertach przejęcia, prowadzenia i finansowania klubu przez samych poważnych partnerów. Wystarczy przypomnieć Ryszarda Podkulskiego, firmę Graphbud, czy nieujawnionych z nazwiska inwestorów stojących za senatorem Stanisławem Kogutem. Żadna oferta nie została jednak uznana za godną królewskiego grodu i jego sportowej ikony, a wszyscy ci dobrodzieje zostali, podobnie jak inni potencjalni inwestorzy, po prostu z Ratusza przepędzeni.
Skoro tak, to reżyser zafundował nam odcinek trzeci pt. "Kurator". Kiedy poprzedni, przejściowy zarząd klubu miał już dość, prezydent wyciągnął asa z rękawa - Pana Marka Banasia. Tak mógłby pomyśleć niezorientowany widz serialu. Oto człowiek kompetentny, doświadczony i pełen entuzjazmu. Wystarczyło to ostatnie. Prezydent wybrał tego człowieka dlatego, że jak sam powiedział: "zgłosił się do niego". Zachwyty nad znacznym zmniejszeniem zobowiązań finansowych klubu przez kuratora schodzą w cień w kontekście realizacji jego podstawowego zadania, jakim było kompetentne i skuteczne przygotowanie walnego zgromadzenia. Jego przebieg pokazuje, że kurator nie wypełnił swej podstawowej powinności. Zmniejszenie długu też jest wątpliwą jego zasługą, skoro uczyniono to głównie za pomocą dwóch potężnych zastrzyków finansowych z kasy komunalnej. Sposób zadysponowania tych pieniędzy budzi poważne wątpliwości co do legalności działań służb prezydenckich.
Drapiąc się lewą ręką za prawym uchem prezydent i jego, "nomen omen", zausznicy wykombinowali scenariusz kolejnego odcinka serialu pn. "MOSiR". Chęć zrobienia czegokolwiek pchnęła ich ku pomysłowi stworzenia sztucznego tworu, takiego kosztownego triku. Wykorzystując chwilową dobrą koniunkturę w Radzie Miasta przepchnęli projekt. Był sukces! To nic, że wbrew zdrowemu rozsądkowi, to nic, że przekazane zadania realizowała już inna instytucja (NORS), to nic, że nie za bardzo wiedzieli po co to robią. A może jestem niesprawiedliwy? Oni dobrze widzieli po co. Tylko była to wiedza głęboko skrywana, bo jej ujawnienie obnażyłoby pomysłodawców chybionego projektu do cna.
I wreszcie doczekaliśmy się odcinka na dziś ostatniego, ale niestety nie kończącego tego festiwalu niekompetencji. Odcinek pn. "Walne Zgromadzenie" przyniósł rozstrzygnięcia, których nie wymyśliłby nikt o pospolitej inteligencji. Oficjalny kandydat Urzędu Miasta - Krzysztof Szkaradek okazał się nie do przyjęcia dla tych, którzy są solą klubu - kibiców i zawodników. Sami oni natomiast nie byli w stanie przez wiele miesięcy wyłonić własnego kandydata na prowadzenie Sandecji. Paradoksalnie, wniosek Włodzimierza Borzęckiego "Kulki" o odroczenie Walnego Zgromadzenia na kilka miesięcy był aktem miłosierdzia dla Prezydenta. Sytuacja ta przyćmiła kolejny aspekt kabaretowych zdolności urzędników. Tak starannie po wielu miesiącach przygotowań przedstawiona kandydatura prezydenta na prezesa Sandecji w ogóle nie mogła być głosowana, bo kandydat nie jest członkiem stowarzyszenia. Ale skąd autorzy pomysłu mieli to wiedzieć? Przecież trzeba było przeczytać statut stowarzyszenia.
Podsumowując - tak jak w prawie każdej innej ważnej sprawie tej kadencji, ekipa prezydencka ujawniła brak kompetencji, skuteczności i determinacji. Jedynym zaś pomysłem okazywało się wyciąganie kasy od sądeckiego podatnika. Warto podsumować te wydatki (dotacje, MOSiR, kurator etc), bo sądecka wersja serialu "Zagubieni" okazała się produkcją niezwykle wysokobudżetową. Mam wrażenie, że Sądeczan nie stać na finansowanie kolejnych odcinków.
Maciej Kurp
Radny miejski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski