Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Marsjanami lepiej nie igrać

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Jake Gyllenhaal jako David
Jake Gyllenhaal jako David Sony Pictures
Lubię kino. Goszczący właśnie na ekranach polskich kin „Life” Daniela Espinosy jest kolejnym filmem z gatunku science fiction konfrontującym ludzi z przybyszami z Marsa.

Twórcy musieli się nieźle nagłowić, by nie znudzić widzów zaznajomionych z tematyką eksplorowaną przecież w kinie na rozmaite sposoby. Z ich burzy mózgów wyszedł film z jednej strony czerpiący garściami choćby z „Obcego” Ridleya Scotta, „Grawitacji” Alfonsa Cuaróna i „Nowego początku” Denisa Villeneuve’a, a z drugiej - dzieło dające upust śmiałym i świeżym pomysłom inscenizacyjnym twórców, którzy w fantazyjnym uśmiercaniu filmowych bohaterów nie mają sobie równych. Przekonamy się, że w kosmosie można się nawet... utopić - w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Na wspomnienie sceny utonięcia jednej z bohaterek, uśmiecham się pod nosem, bo choć „Life” usilnie aspiruje do bycia filmem wywołującym w nas przerażenie i pogłębioną refleksję na temat niebezpieczeństw czających się w otchłani kosmosu, nie sposób traktować go poważnie. Co nie oznacza wcale, że fani science fiction nie będą się na nim dobrze bawić.

„Life” opowiada o amerykańskiej załodze kosmicznego promu, podejmującej się arcytrudnego zadania - zbadania śladów życia na Marsie. Jednego z obcych - przypominającego przezroczystą ośmiornicę, rosnącą w siłę w zastraszającym tempie - naukowcy sprowadzają na statek, poddając go rozmaitym badaniom. Eksperymenty szybko jednak wymykają się spod kontroli, a przybysz z kosmosu okazuje się bystrzejszy od naukowców i - co więcej - żądny ich krwi.

„Life” został skrojony na miarę kina akcji z domieszką sentymentalnej nuty, dlatego przywodzi na myśl filmową robotę twórcy „Mission Impossible” czy najnowszych przygód Jamesa Bonda - z tą tylko różnicą, że ziemska sceneria ustępuje tu miejsca kosmicznej przestrzeni. Bohaterowie albo zaciekle ścigają krwiopijcę z Marsa, albo podejmują próbę ucieczki przed nieokiełznaną bestią, której nie sposób powstrzymać.

Nie ma się jednak czemu dziwić. Angielski tytuł filmu oznacza bowiem „Życie”. Życie - doprecyzujmy - pochodzenia pozaziemskiego, które pozostanie niewyjaśnioną tajemnicą. Nie zapominajmy o tym i nie igrajmy z Marsjanami - jak podpowiada reżyser - bo może się to dla nas naprawdę bardzo źle skończyć.

„Life” (USA) , reż. D. Espinosa.
Występują: Jake Gyllenhaal, Ryan Reynolds, Rebecca Ferguson

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski