Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Maszkowic do bloków?

Alicja Fałek
Powstanie osady romskiej w Maszkowicach datuje się na koniec lat 40. XX wieku. Zameldowanych jest w niej 206 osób, ale zamieszkuje ją około 280 Romów. Gnieżdżą się po kilkanaście osób w chacie
Powstanie osady romskiej w Maszkowicach datuje się na koniec lat 40. XX wieku. Zameldowanych jest w niej 206 osób, ale zamieszkuje ją około 280 Romów. Gnieżdżą się po kilkanaście osób w chacie Jerzy Cebula
Maszkowice. Przedstawicieli rzecznika praw obywatelskich zaszokowały warunki życia w romskiej osadzie. Wójt Łącka Jan Dziedzina wnioskuje do rządu o milion złotych na zakup mieszkań dla Romów. Ale czy oni sami zgodzą się na przeprowadzkę?

W dwudziestu budynkach i czterech kontenerach na terenie osady Romów w Maszkowicach mieszka około 280 osób. Pracownicy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, którzy pod koniec października tam zajrzeli i wizytowali osiedle, zobaczyli przegniłe ściany, przeciekające dachy i brak kanalizacji.

- Warunki, w jakich żyją mieszkańcy, wymagają szybkiej poprawy. Samorząd musi w tej sprawie uzyskać wsparcie administracji rządowej - mówi Marcin Sośniak z zespołu do spraw równego traktowania w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.

Sośniak zauważa, że już po pierwszej wizytacji w 2013 r. rzecznik wnioskował o przeznaczenie części pieniędzy z rządowego programu na rzecz społeczności romskiej, na poprawę ich warunków bytowych.

- Od tamtej pory nic się nie zmieniło, dlatego przygotowujemy w tej sprawie wystąpienie do ministra spraw wewnętrznych - mówi nam Sośniak. Urzędnik dodaje, że edukacja Romów, w którą inwestuje rząd, jest oczywiście ważna, ale równocześnie powinny też zmieniać się warunki, w jakich żyją ci ludzie.

Według RPO dobrym rozwiązaniem byłby zakup przez gminę mieszkań i przeprowadzka Romów. Musi się to jednak odbyć za ich zgodą. Jeśli to niemożliwe, samorząd powinien wyremontować osadę.

Żyjemy jak w Iraku
Robert Szczerba, wójt osiedla romskiego w Maszkowicach, przyznaje, że jego mieszkańcy czują się jak ludzie gorszej kategorii.

- Wystarczy z ulicy popatrzeć jak wygląda nasze osiedle. Niczym obrazek z Iraku, jaki w telewizji pokazują - mówi Szczerba. Żali się, że ciągle tylko słyszy obietnice o lepszych warunkach i na tym się kończy.

- Tylko kiedy pojawi się jakiś problem to sobie o nas przypominają - zauważa. Romski wójt mieszka w drewnianym domu wybudowanym kilkadziesiąt lat temu. Ma kuchnię i 25-metrowy pokój. Te dwa pomieszczenia dzieli z matką, żoną, szóstką dzieci oraz szwagierką i jej dwojgiem dzieci. Razem 12 osób.

- Śpimy jak śledzie. Jedno koło drugiego, ale przynajmniej mamy dach nad głową - mówi Szczerba. - Przed śmiercią taty dobudowano nam łazienkę. Cieszy się z niej moja 67-letnia matka. Wodę jakoś udało się doprowadzić i zrobiliśmy prowizoryczną kanalizację.

W podobnych i gorszych warunkach mieszkają pozostali Romowie w Maszkowicach.

Niektórzy jeszcze do niedawna chcieli przeprowadzki, gdyby gmina zaproponowała im jakikolwiek lepszy lokal. Teraz takich rodzin jest mniej. Przestali wierzyć, że kiedykolwiek dostaną mieszkanie.

Czy zechcą się przenieść?
O milion złotych na zakup mieszkań na wolnym rynku starają się władze gminy Łącko, na terenie której znajduje się romska osada. Wójt złożył już wniosek do wojewody i chce dołożyć 10 procent z budżetu gminy.

- Mamy nadzieję, że uda nam się pozyskać dofinansowanie. W styczniu będziemy znali decyzję - mówi Jan Dziedzina, wójt Łącka. Potem mogą zacząć się schody.

- Po pierwsze obawiamy się, że Romowie nie będą chcieli się przenieść, a po drugie boimy się sprzeciwu ich przyszłych sąsiadów - mówi.

Wójt Łącka śledził medialne doniesienia o protestach mieszkańców Marcinkowic (gm. Chełmiec). Władze Limanowej kupiły tam dom i przesiedliły 20-osobową romską rodzinę.

Samorząd Łącka też kupiłby mieszkania poza terenem gminy, bo w jej obrębie nie ma bloków mieszkalnych, w których byłyby lokale na sprzedaż.

Muszą mieć pozwolenie
Jan Dziedzina zna trudne warunki życia Romów z Maszkowic, broni się jednak przed zarzutem, że gmina niewiele robi, żeby im pomóc.

- Nie przeprowadziliśmy w tym roku większego remontu, bo na to nie zgodzili się sami mieszkańcy - uważa wójt Łącka. - My bez ich pozwolenia nie możemy nic zrobić. Owszem, interweniujemy w sprawach bieżących, jak naprawa niedziałającego grzejnika. Tych kosztów jednak nie liczę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski