Z o.o.o.

Bohaterscy demokraci chcieliby ją stawiać przed wszystkim: Trybunałami, Unią, NATO, plutonem egzekucyjnym rynków finansowych i Sony Playstation. Nasz znakomity felietonista, zarazem szef klubu parlamentarnego PiS, prof. Ryszard Terlecki, odparłby zapewne, że PiS odpowie przed Narodem, Bogiem i Historią.

Ja się z tym instynktownie zgadzam. Sęk w tym, że Naród jest zajęty walką na portalach, Bóg chwilowo milczy, Historia po prostu się dzieje (złośliwcy twierdzą, że wręcz powtarza), psy łańcuchowe szczekają, a karawana nie chce jechać.

Weźmy prosty przykład z tego tygodnia. Beata Szydło ogłosiła w rodzinnych Brzeszczach, że rządowa agencja skupi miliony ton węgla, co pozwoli zapełnić puste kasy zadłużonych po uszy kopalń. Na chwilę, bo trzeba przecież wypłacić barbórki, nagrody, czternastki. Karczmy piwne też nie organizują się za darmo. Więc te pieniądze błyskawicznie znikną. A rosnące z każdym dniem straty i wielomiliardowe długi kopalń - nie.

Gdyby Beata Szydło obiecała ten wielce szlachetny gest jako kandydatka na premiera (z o.o.o.), nie byłoby problemu - tak jak nikt się nie dziwił, gdy PiS twierdziło, iż Rosja nie zwraca nam wraku tupolewa wyłącznie z powodu nieudolności (zdrady) PO. Ale ona to powiedziała jako premier.

Czym zaskoczyła nawet… własnych ministrów i rządową agencję, która ma kupić węgiel. Okazuje się, że prawo na ów gest nie pozwala, a tak w ogóle prawie cały węgiel został już przez Polaków (nie tylko Naród!) kupiony. Nawet ten jeszcze nie wydobyty!

Zdradziecka PO kazała go nabyć elektrowniom, które mają teraz zapasy do wiosny… 2017, a może nawet 2019 roku. Reszta opału została zajęta przez komorników i banki, więc - by go sprzedać - agencja musiałaby go najpierw ukraść. Złamanie piątego przykazania pod hasłem ratowania narodowego skarbu pewnie spodoba się Narodowi. Ale co na to Bóg?