– Na czym polega skialpinizm?
– To połączenie wspinaczki zimowej, wędrówki na nartach i zjazdu narciarskiego w terenie górskim. Najpierw wchodzi się na szczyt z użyciem specjalnego sprzętu oraz tzw. fok doczepionych do nart, a następnie zjeżdża się na dół. Konkurs wygrywa najszybszy zawodnik.
– Jaki jest najtrudniejszy moment wyścigu?
– Decydujący jest zawsze początek, kiedy wszyscy zawodnicy starają się zdobyć jak najlepszą pozycję wyjściową. Dochodzi wtedy do przepychanek na trasie, niektórzy upadają, gubią kijki i kończą swój udział w konkursie.
– To niebezpieczny sport?
– Skialpinizm to ekstremalna dyscyplina sportowa, bo poza umiejętnościami perfekcyjnej jazdy na nartach trzeba wykazać się silną psychiką i opanowaniem, co w zmiennych warunkach górskich nie jest najłatwiejsze. Trzeba np. wiedzieć, jak krok po kroku zachować się podczas zejścia lawiny.
– Była już Pani kiedyś w takiej sytuacji?
– Trzy razy byłam świadkiem zejścia lawiny, na szczęście nigdy nikomu nic się nie stało.
– Co fascynuje Panią w skialpinizmie?
– Przede wszystkim to, że można iść, gdzie poniosą nas oczy. Góry dają niesamowite poczucie wolności, no i – oczywiście – adrenalinę.
– Ile osób w Polsce oficjalnie trenuje skialpinizm?
– W mistrzostwach świata startuje ośmiu polskich zawodników, chociaż – co ogromnie mnie cieszy – skialpinizm staje się coraz bardziej popularny wśród miłośników gór, którzy rekreacyjnie trenują tę dyscyplinę na wyznaczonych szlakach. Takich osób jest nieporównywalnie więcej niż na początku mojej kariery.
– Kiedy zaczęła się Pani przygoda ze skialpinizmem?
– Od najmłodszych lat towarzyszyłam w górskich wycieczkach moim rodzicom, którzy są przewodnikami tatrzańskimi. Próbowałam różnych sportów górskich, ale dopiero skialpinizm wciągnął mnie bez reszty. Swoje pierwsze kroki stawiałam w Pucharach Parków Narodowych jako „sympatyk”. Nie wyglądało to zbyt profesjonalnie: z herbatą w termosie, kanapkami i mleczkiem zagęszczonym zamiast napojów energetycznych i „Powergeli”, jednak to tam nabyłam swoje pierwsze doświadczenie, poczułam smak zwycięstw, ale i porażek.
– Jutro wyrusza Pani na swoje kolejne mistrzostwa świata do Szwajcarii. Czy możemy spodziewać się równie dobrego wyniku jak dwa lata temu, gdy zdobyła Pani mistrzostwo świata?
– Zobaczymy. Trochę się denerwuję, bo będę miała mało czasu na aklimatyzację. Cały czas godzę karierę sportową ze stażem w Lasach Państwowych. Mam jednak nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jedno jest pewne: dam z siebie wszystko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?