Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z piekła do nieba, czyli wizyta bezdomnych u papieża Franciszka

Majka Lisińska-Kozioł
Grupa pielgrzymów z Dzieła Pomocy św. Ojca Pio  uczestniczyła w rekolekcjach w Rzymie
Grupa pielgrzymów z Dzieła Pomocy św. Ojca Pio uczestniczyła w rekolekcjach w Rzymie fot. archiwum Dzieła Pomocy św. Ojca Pio
Reportaż. Wyjazd na rekolekcje do Rzymu był pozytywnym zaskoczeniem. Trzydziestu dwóch bezdomnych mężczyzn, zepchniętych na margines życia, odkryło podczas pielgrzymowania, że Pan Bóg kocha ich wszystkich, a święci im pomagają. Stali się silniejsi i szczęśliwsi.

Gdy okazało się, że wyjazd osób bezdomnych do Rzymu jest możliwy, a papież Franciszek potwierdził, że w dniach 11-13 listopada w Watykanie odbędą się Europejskie Rekolekcje „Radości i Miłosierdzia”, dla osób bezdomnych - w Dziele Pomocy św. Ojca Pio rozpoczęły się przygotowania. Trwały długo. - To była pierwsza taka pielgrzymka, więc staraliśmy się przygotować i przewidzieć różne scenariusze, także te niespodziewane - opowiada Justyna Nosek z Dzieła. Ale niemiłych niespodzianek nie było. Na 35 zaproszonych panów zrezygnowało trzech, w tym jeden ze względów zdrowotnych. Wyjazd udał się znakomicie. I organizacyjnie i duchowo.

Dziś już wiadomo, że dobrym pomysłem była lista potrzebnych rzeczy, które trzeba zabrać na pielgrzymkę. Panom łatwiej się było zorientować, czego im brakuje. W garderobie przy ul. Smoleńsk mogli uzupełnić rzeczy, wyprać je i wysuszyć. Byli zaopatrzeni w pakiety higieniczne: szczoteczka, maszynka do golenia, żel pod prysznic, szampon. Udało się załatwić jednakowe polary, białe czapeczki z logo Dzieła i koszulki. Już na miejscu okazało się, że panowie podróżujący z Dziełem Pomocy św. Ojca Pio pozytywnie wyróżniali się na tle innych grup osób w trudnej sytuacji życiowej, które przyjechały do Rzymu.

- Pierwszym przystankiem po wyjeździe z Krakowa była Padwa. Tam zatrzymaliśmy się w sanktuarium Leopolda Mandicia, kapucyna. Stamtąd udaliśmy się do Rzymu na rekolekcje. Po nich, w poniedziałek rano wyruszyliśmy na Monte Cassino i do sanktuarium św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Zwiedzaliśmy tam stworzony przez świętego Dom Ulgi w Cierpieniu. Wstąpiliśmy jeszcze do Asyżu skąd wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski - opowiada pani Justyna.

A teraz przyszedł czas na podsumowanie. Uczestnicy pielgrzymki są zgodni, że najważniejsze rzeczy działy się pomiędzy spotkaniami religijnymi. Wspólne rozmowy, a nawet śpiewanie karaoke pokazały, że ważne jest bycie przy drugim człowieku i z nim. Że wygląd, ani sytuacja życiowa w jakiej jesteśmy nie ma znaczenia. - Bo pomoc osobom bezdomnym polega na wzajemności; ktoś coś daje, ale i otrzymuje. Tak było w naszej 50 osobowej grupie. Z każdym dniem panowie bardziej się otwierali, byli rozmowniejsi, nawet dowcipkowali. Wrócili jako inni ludzie - opowiadają pracownicy Dzieła, którzy towarzyszyli pielgrzymom.

Podczas tego wspólnego tygodnia upewnili się też, że osoby bezdomne nie są w niczym gorsze, choć znalazły się w trudnym położeniu. Że trzeba dawać im to, co ma się najlepszego, a nie to co nam zbywa. I, że trzeba znaleźć w sobie empatię. Wiele osób bezdomnych miało przecież kiedyś normalne życie, ale z własnej lub nie z własnej winy je straciło. Podczas pielgrzymki te osoby szukały siły, by się podnieść. Połączyło ich to, że chcą coś dla siebie zrobić, więc przychodzą do Dzieła i pracują nad sobą. Nie wszystkim od razu się udaje, niektórzy nadal mieszkają pod chmurką, dlatego po pielgrzymce wracali do ogrzewalni, do pustostanów. - Będzie mi trudno - przyznał jeden z pielgrzymkowiczów. -Wracam przecież z nieba do piekła.

***

Pan Romuald przyszedł na spotkanie ze mną uśmiechnięty. - Trudno moje uczucia opisać słowami. Serce mi biło jak oszalałe, gdy dwa metry ode mnie przechodził papież Franciszek. Byłem autentycznie wzruszony. Dzięki słowom, które wypowiedział Ojciec Święty podczas homilii uwierzyłem, że mimo sytuacji, w jakiej się znalazłem, nadal jestem człowiekiem i wiele mogę jeszcze zrobić dla siebie, ale też innych. Papież mówił, że liczy się miłość, wiara i nadzieja. Zrozumiałem, że te słowa pasują do każdego. I tego bogatego i do nędzarza. Bo najważniejsza nie jest majętność, ale dusza. Po powrocie z pielgrzymki czuję się silniejszy. Znalazłem w sobie nadzieję i miłość do ludzi. Ja się teraz proszę pani do wszystkich uśmiecham. Jest mi z tym dobrze.

Opowiada, że był zaskoczony Mandiciem, kapucynem, który przy wzroście 135 cm miał wielkie, kochające serce. Tak jak św. Ojciec Pio. - Kiedyś nie sądziłem, że święci pomagają. A mogą.I wiem, że ludzie którzy w to wierzą, żyją radośniej. Wiem też, że posiłek, czy trochę grosza nie są tak ważne jak spokój ducha, wiara i nadzieja.

Pan Romuald wspomina, że nie krył wzruszenia na Monte Cassino, a w przy Koloseum poczuł jak maleńki jest człowiek wobec dzieł, które potrafi stworzyć. - Niosłem obraz podczas rzymskiej procesji, a w Asyżu wrażenie zrobił na mnie maleńki kościółek, w którym św. Franciszek odprawiał msze i ogród z różami bez kolców.

Pojechał do Rzymu modlić się o to, żeby znów mieć rodzinę, choć po trzydziestu latach samotności nie bardzo wierzył, że czeka go jeszcze szczęście. Nie był pewien, czy zechce go kobieta, którą pokochał. Podczas pielgrzymki prosił żeby chciała. Dziś są razem i mają przed sobą szczęśliwe lata. - Mój świat wypiękniał. Stałem się dzielniejszy i bardziej otwarty. Podczas pielgrzymki widać było, że się z kolegami od siebie różnimy, a jednak nie było niesnasek i pomagaliśmy sobie nawzajem. Czekaliśmy na tych, którzy szli wolniej. Jeden drugiego wspierał. To było niesamowite przedsięwzięcie. Będzie procentować.

***

Wyjazd kosztował 50 tysięcy złotych, czyli tysiąc za osobę. - Dużo i mało - powiedział ktoś z sali. A wtedy wstał pan Robert i dodał od siebie, że tego, co wszyscy przeżyli w tamten czas, nie da się przeliczyć na żadne pieniądze, bo jest bezcenne. I tak było, bo panowie mieli poczucie, że spotkało ich coś ważnego. - Udało się pojechać, bo prawie połowę kwoty dołożyli nam sponsorzy, w sumie 108 osób - opowiada Justyna Nosek. - Pomógł w tym artykuł w „Dzienniku Polskim”, bo ludzie poznali rozmach i rodzaj tego wyjazdu. Z gazetą w ręku przyszedł do mnie na przykład pewien emerytowany, 90 - letni pan doktor i podarował nam pieniądze. Inny z naszych darczyńców, gdy dowiedział się, po co jedziemy - podwoił kwotę, którą miał wpłacić.

Po drodze zdarzyło się sporo finansowych „cudów”. Na przykład ojcowie Redemptoryści, którzy mają siedzibę w Rzymie zapraszali polskich pielgrzymów przez dwa dni na obiad; był włoski makaron z sosem i mielone z ziemniakami i surówką. Grupa z Polski nie płaciła też za hotel w San Giovanni Rotondo.

***

Pan Artur stawia się punktualnie. Też chce opowiedzieć o wrażeniach i zmianach jakie zobaczył u siebie po powrocie. - Cieszę się, że mogłem pojechać w podróż do źródeł naszej kultury, religii. Widziałem miejsca, których bym nie zobaczył, bo na taki wyjazd nie byłoby mnie stać, no i poznałem ludzi, których nie miałbym okazji poznać. Papież Franciszek mówił o nadziei i miłości. A jego pontyfikat polega na tym, żeby wrócić do korzeni chrześcijaństwa. Na mszy w Bazylice św. Piotra w pierwszych rzędach siedzieli właśnie ci biedni kościoła, a dalej jego hierarchowie. Dla mnie wyjazd był piękną niespodzianką i promyczkiem nadziei.

Teraz mniej się lęka, a problemy, z którymi nie mógł sobie poradzić jakby zmalały. I tak jak mówił, papież Franciszek znalazł nadzieję. - Bo liczy się nie tylko to, co zobaczyliśmy, kogo poznaliśmy. Większe znaczenie ma to, co zmieniło się w moim wnętrzu. Że podładowałem akumulatory. Mam więcej siły, spokoju i wiary, że może mi się udać. Ta pielgrzymka uświadomiła mi, że warto być dobrym. Z tą świadomością jest mi o wiele lepiej na świecie.

***

Każdy, także osoby bezdomne, potrzebuje czegoś, co wykracza poza zdobycie chleba, alkoholu, papierosów. - Nie możemy patrzyć na ludzi wyłącznie przez pryzmat spraw przyziemnych - mówił ojciec Cisowski, dyrektor Dzieła. - Ich duchowość - teraz odkryta, odkurzona - może być dla nich ostatnią deską ratunku. W przyszłości pracownicy Dzieła Pomocy św. Ojca Pio chcą powtarzać pielgrzymkowe wyjazdy. To dobra forma pomocy, która pozwala osobom bezdomnym uwierzyć, że mogą przenosić góry. Jeśli zechcą.

Podziękowanie

Europejskie Rekolekcje Radości i Miłosierdzia dla osób w trudnej sytuacji życiowej odbyły się w Rzymie, w dniach od 11-13 listopada 2016 r. Poprowadził je papież Franciszek. W rekolekcjach wzięło udział około 4 tysięcy osób z całej Europy, w tym grupa 50 pielgrzymów z Dzieła Pomocy św. Ojca Pio.

Ponad połowę kosztów związanych z wyjazdem do Włoch pokryli Darczyńcy. Dziękujemy wszystkim czytelnikom „Dziennika Polskiego”, którzy wsparli pielgrzymkową inicjatywę i tym samym spełnili marzenia wielu osób bezdomnych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski