Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z przerywnikiem i przydechem

Redakcja
ZDANIEM KOBIETY

   Jeszcze dziecinne, lecz inteligentne buzie, niewinne minki i kilkanaście lat. Uczennice gimnazjów, liceów... O czym rozmawiają? Jak to podlotki - o chłopakach, przyjaciółkach, szkole, muzyce, filmach. A jak rozmawiają? Papier tego, co mówią, nie przyjmie, a gdyby ich dialogi transmitować przez radio czy telewizję, niemal co drugie słowo trzeba by zastąpić wiele mówiącym "piiii"... Oczywiście, tak bluzgają nie tylko dziewczyny, ale paskudzenie ojczystej mowy w damskim wydaniu wciąż jest bardziej szokujące. Ich męscy rówieśnicy mają repertuar wyzwisk i przekleństw nieco bogatszy i z racji płci ustawiony pod innym kątem.
   Niestety, mam wątpliwą przyjemność przysłuchiwać się temu na co dzień, bo mieszkam w okolicy obfitującej w szkoły i wciąż natykam się na młódź wracającą grupkami do domów, klnącą jak szewcy - nie obrażając szewców
- chociaż będącą na drodze zdobywania miana ludzi inteligentnych, wykształconych i kulturalnych.
   Nie jest to zresztą cecha charakterystyczna wyłącznie młodego pokolenia - starsi też potrafią "rzucać mięsem" i to bez względu na środowisko, w jakim się obracają. Znam wprawdzie kilka osób, które potrafią kląć z dużym wdziękiem, ale z reguły jest jednak inaczej.
   Większość ludzi używa swoistych przerywników, "przydechów" i przymiotników, bo ich znajomość polszczyzny jest zbyt skąpa, by wyrazić negatywne albo pozytywne uczucia. Ale są i tacy, którzy uważają się za specjalistów od kultury języka, ale wprowadzanie teorii w życie przychodzi im z dużym trudem.
   Znana jest opowieść o pewnym zacnym skądinąd dziennikarzu, który dyktował maszynistce swój tekst, okraszając go co parę słów niecenzuralnym wyrazem. Gdy skończył, rzucił okiem na efekt pracy i wrzasnął: Coś mi tu, k..., napisała?! - A to, coś mi k... dyktował - odparła niewiasta.
   Przekleństwa i tzw. brzydkie wyrazy stały się już tak powszechne, że ich użytkownicy nieraz już nie wiedzą, co mówią. Zawsze zadziwia mnie samokrytycyzm znajomej matki trzech dorastających chłopaków, która, kiedy się zdenerwuje, wrzeszczy: ty sk.... synu. Usiłowałam ją kiedyś przekonać, że to nieprawda, ale widać wiedziała lepiej.
   Od tej pory przestałam walczyć z wiatrakami. Mam jednak satysfakcję, bo mój domowy nastolatek okazał się bardziej konsekwentny
- oznajmił mi niedawno, że oduczył przeklinania swojego przyjaciela. Widać Don Kiszoci czasem zwyciężają...
   EWA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski