Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Rzepiennika prosto na Księżyc

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Na wzgórzu Krzemieniec baza kosmiczna czeka na pierwszych lokatorów. Na razie dogląda jej ojciec Agaty, Bogdan
Na wzgórzu Krzemieniec baza kosmiczna czeka na pierwszych lokatorów. Na razie dogląda jej ojciec Agaty, Bogdan fot. Anna Kaczmarz
Od dzieciństwa chciała godzić świat naukowy i ten wymykający się definicjom. Z teologii zrezygnowała z braku czasu, bo poświęciła się badaniu biologii. Dziś dr Agata Kołodziejczyk wraz z grupą pasjonatów buduje pod Tarnowem bazę kosmiczną. Przekonuje, że to żadna fanaberia - tylko projekt naukowy na nieznaną w Polsce skalę

Współrzędne: 49 stopni 46 minut na północ i 21 stopni 5 minut na wschód. Wysokość 340 metrów nad poziomem morza. Zza skutego lodem horyzontu powoli wyłania się biała kopuła. Dostęp do niej utrudnia ponad 10-centymetrowa warstwa śniegu. W grę wchodzi tylko piesza wyprawa. Dopiero gdy podchodzimy bliżej, okazuje się, że ukryty na pagórku kompleks jest znacznie większy, niż początkowo się wydawało. W sumie to sześć kontenerów przylegających do kolistego centrum. Zbudowany na kształt gwiazdy. Wnętrze tajemniczego obiektu o powierzchni 140 metrów kwadratowych pokryte jest surowymi ścianami. Wkrótce zawisną na nich monitory. A sąsiadujące kontenery wypełnią się aparaturą naukową, ale również łóżkami i zapasami jedzenia.

To wszystko między innymi dla grupy sześciu śmiałków, którzy w tej bazie kosmicznej wezmą udział w dwutygodniowej misji. Nie na Marsie, nie na Księżycu, lecz na wzgórzu Krzemieniec, pomiędzy Turzą a Rzepiennikiem Biskupim (35 km na południe od Tarnowa). Tutaj powstaje pierwsza w Polsce naziemna baza kosmiczna. Ściślej mówiąc habitat, czyli szczelnie zamknięte pomieszczenie do symulacji misji pozaziemskich. - Podobnych obiektów na świecie jest mniej niż 30. Jednak ten nasz będzie wyjątkowy, bo zorientowany na neurobiologię - tłumaczy dr Agata Kołodziejczyk.

Między teologią a biologią

Jest naukowcem z krwi i kości. Choć nazywa siebie obywatelką całej planety, to kocha Kraków, w którym się urodziła. Tutaj również ukończyła biologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Doktorat obroniła już w Sztokholmie, a na co dzień pracuje w centrum badań Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w holenderskim Noordwijk. W Polsce bywa często, organizuje konferencje kosmiczne, popularyzuje misje balonami stratosferycznymi i pomaga rodzicom… w rozwoju obserwatorium astronomicznego.

Tak, tak. Dr Kołodziejczyk jest córką Bogdana i Magdaleny Wszołków, pary astronomów od niedawna mieszkających w Rzepienniku Biskupim. Dzięki ich determinacji w małej wsi półtora roku temu otwarto największe w kraju prywatne obserwatorium astronomiczne. Po ponad 15 latach budowy. Do dyspozycji gości i naukowców czekają tutaj m.in. dwa teleskopy optyczne, radioteleskop i wojskowa stacja satelitarna. To wszystko trafiłoby na złom, gdyby nie upór państwa Wszołków.

Para astronomów zaraziła miłością do nauki również trójkę swoich dzieci. Agnieszka - również astronom, Kamil - inżynier i Agata - biolog. - W dzieciństwie chodziłam do szkoły muzycznej, uwielbiałam pisać wiersze. Już wtedy byłam rozbita między światem artystycznym i naukowym. W końcu wybrałam ten drugi - wspomina dr Kołodziejczyk. Po maturze dostała się na wymarzoną biologię oraz teologię. W ten sposób chciała pogodzić świat naukowy i ten wymykający się ludzkiemu umysłowi, podobnie jak kosmolog ks. prof. Michał Heller.

Teologię zostawiła z braku czasu i z przekonania, że jeżeli się coś robi, to na sto procent. Dlatego oddała się całkowicie pracy w laboratorium. Zostawała w nim po zajęciach i pracowała nawet w weekendy i podczas wakacji. Zanim wyjechała do Szwecji robić doktorat, wyszła za mąż za informatyka Pawła. - Poznaliśmy się jeszcze na studiach w orkiestrze reprezentacyjnej Akademii Górniczo-Hutniczej. To była odskocznia od pracy w laboratorium - wspomina dr Kołodziejczyk. Po sześciu latach pobytu w Sztokholmie wróciła z tytułem naukowym, dwójką dzieci i trzecim w drodze. W sumie ma dwie córki i syna. - Ten ostatni mówi, że nie musi lecieć w kosmos, bo skonstruuje robota, który zrobi to za niego.

Wizja inteligentnych cyborgów kolonizujących Księżyc czy Marsa, to wciąż sfera marzeń. Dlatego rolę pionierów budujących bazy na ciałach niebieskich będą pełnić głównie ludzie. Brak atmosfery, temperatury sięgające kilkuset stopni Celsjusza na minusie lub plusie i promieniowanie kosmiczne - to tylko niektóre wyzwania, z jakimi będą musieli się zmierzyć pierwsi astronauci m.in. na Czerwonej Planecie. Ponadto przez większość czasu, zarówno podczas długiej podróży, jak i w bazie na obcej planecie, astronauci będą zamknięci w izolowanych pomieszczeniach i pozbawieni światła słonecznego. - A jest ono głównym synchronizatorem zegara biologicznego dla organizmów żywych - tłumaczy dr Kołodziejczyk. Dzięki światłu w naszym mózgu wydziela się szereg białek zegara biologicznego, które regulują nasz rytm aktywności za dnia i snu w nocy. ESA obecnie szuka sposobu, jak zapewnić astronautom takie same warunki z dala od Ziemi.

Obecnie astronauci synchronizują zegar biologiczny farmakologicznie. Zdaniem dr Kołodziejczyk to bardzo niedobrze. - Oszukują lekarzy, że wzięli pigułki na spanie. Oczywiście tego nie robią, bo po ich zażyciu cały następny dzień mają z głowy - tłumaczy badaczka. Jeśli ten sposób nie sprawdza się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej tuż nad Ziemią, to tym bardziej na Księżycu czy Marsie. Badaczka z Rzepiennika ma zupełnie inny pomysł. Pracuje nad tzw. architekturą czasu, czyli projektowaniem izolowanych przestrzeni w ten sposób, żeby za pomocą sztucznego światła regulować zegar biologiczny astronautów. Właśnie w tym celu powstaje baza kosmiczna pod Tarnowem, która w przyszłości będzie służyć także jako laboratorium naukowe.

Spod Tarnowa na księżyc

Kompleks na wzgórzu Krzemieniec wciąż jest w stanie surowym. Kontenery zamknięte na cztery spusty i wystające ze ścian kable. Ale od czego wyobraźnia? - Tutaj będzie kuchnia, sypialnia, sanitariaty, laboratorium. A na środku okrągły stół, gdzie analogowi astronauci będą się spotykać w chwilach wolnych od pracy - oprowadza nas po habitacie dr Bogdan Wszołek.

Podczas gdy córka prowadzi badania w Holandii, on razem z rodziną organizuje budowę. Dr Wszołek wspomina, że pomysł stworzenia kosmicznego laboratorium pojawił się tuż po otwarciu sąsiedniego Obserwatorium Astronomicznego Królowej Jadwigi. - Róbmy to, co damy radę. Nie mamy kosmodromu, w kosmos latać nie potrafimy, a nawet jak coś zrobimy, to nie wiadomo, czy w przestrzeni się sprawdzi. Przecież wszystko trzeba robić od podstaw - tłumaczy naukowiec.

Podobnych habitatów na świecie powstaje coraz więcej. Jednak ten w Rzepienniku ma być wyjątkowy. Ma nauczyć człowieka, jak regulować zegar biologiczny za pomocą sztucznego światła. - Prowadzimy je po to, żeby każdy z nas był zdrowszy i zrozumiał, jak ważne jest Słońce w naszym codziennym życiu - argumentuje dr Kołodziejczyk. Wskazuje, że nie tylko astronauci są pozbawieni światła słonecznego, ale również coraz częściej każdy z nas, przesiadując w zamkniętych pomieszczeniach, wpatrując się w monitory komputerów.

W projekt M.A.R.S. (z angielskiego Modular Analog Research Station) zaangażowanych jest ponad 20 pasjonatów - studentów, naukowców i przedsiębiorców. Dzięki wsparciu darczyńców do tej pory w budowę bazy kosmicznej zainwestowano ok. 400 tys. zł, z czego 60 tys. zł pochodzi z internetowej zbiórki. - Niewielu ludzi wierzyło w nasz projekt. Mieliśmy budować kopułę i jeden kontener. A skończyło się na sześciu - wskazuje dr Kołodziejczyk. Podkreśla - to żadna fanaberia, tylko poważny projekt naukowy. Pierwszy sprawdzian habitatu planowany jest w lipcu. Wtedy grupa sześciu śmiałków (czterech mężczyzn i dwie kobiety) zostanie zamknięta przez dwa tygodnie w bazie na wzgórzu Krzemieniec. Cel - symulacja księżycowej misji.

Analogowych astronautów wybrano po ostrej selekcji. - To nie jest grono przypadkowych osób, tylko dobrze dobrana załoga, żeby wzajemnie się uzupełniała - tłumaczy Dorota Budzyń z Wrocławia, która ma być komandorem misji. Sama od lat bierze udział w kosmicznych projektach - od balonów stratosferycznych po budowę próbników badawczych. Teraz przed nią największe wyzwanie. Odizolowania od świata na 14 dni nie boi się, bo ufa swojej drużynie. - Jako komandor mam się opiekować całą grupą, utrzymywać ją w stanie pełnej gotowości, mediować w razie konfliktów i utrzymywać kontakt z centrum misji - wyjaśnia Dorota.

Astronauci na „Księżycu” pod Tarnowem nie będą mieli czasu na nudę. Dwa tygodnie izolacji wypełnią głównie eksperymenty m.in. z uprawą roślin w warunkach mikrograwitacji. - To sposób, żeby byli w dobrej kondycji psychicznej - tłumaczy dr Wszołek. Na zewnątrz habitatu będą mogli wychodzić tylko za zgodą centrali i ubrani w skafandry. Na kamienistym stoku tuż obok bazy nie zabraknie okazji do testowania łazika księżycowego. Zebrane przez niego próbki poddadzą analizie uczestnicy misji.

Ich poczynania za pomocą kamer i urządzeń monitorujących stan astronautów, będzie obserwować z odległości setek kilometrów dr Kołodziejczyk. Wynikami badań na temat, jak sztuczne światło wpływa na zamkniętych w izolacji astronautów, są zainteresowani eksperci z ESA.

Badaczka z Rzepiennika jest przekonana, że kosmos jeszcze nie raz nas zaskoczy. - Tylko czekam, aż odkryjemy życie poza Ziemią. Bo wiem, że ono istnieje - przekonuje, bo też sama marzy o podróży pozaziemskiej. - Zrobię wszystko, żeby otwarto w Polsce program astronautów. Nic na szybko. Będę dążyć do tego, żebyśmy mieli Polaka w kosmosie - zapewnia. Trudno nie wierzyć, bo to uparta kobieta.

Agata Kołodziejczyk - biolog, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tytuł doktora zdobyła na Uniwersytecie w Sztokholmie. W 2013 r. otrzymała Nagrodę im. A. Rojszczaka za „popularyzację astronomii i astronautyki, przy zachowaniu biologii jako dziedziny własnych badań”. Od listopada 2015 r. pracuje w Ośrodku Badawczym ESTEC Europejskiej Agencji Kosmicznej w holenderskim Noordwijk. Jej dotychczasowe badania naukowe dotyczą neurologii układu wzrokowego, zegara biologicznego i neuropsychologii. Za jedno ze swoich najważniejszych osiągnięć uważa odkrycie nowej warstwy neuronów stanowiących „wewnętrzną powiekę” w oku muszki owocowej. Córka astronomów Bogdana i Magdaleny Wszołków, budowniczych Obserwatorium Astronomicznego w Rzepienniku Biskupim. Mężatka, matka trójki dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski