Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Sowietami nie walczyć

Redakcja
Chwilowe braterstwo broni. Kresy, wrzesień 1939 r. Fot. archiwum
Chwilowe braterstwo broni. Kresy, wrzesień 1939 r. Fot. archiwum
ROZMOWA. Prof. HENRYK STAŃCZYK*, historyk wojskowości o tym, czy w 1939 r. mieliśmy szanse odeprzeć agresję Armii Czerwonej - w 73. rocznicę ostatniej bitwy z bolszewikami

Chwilowe braterstwo broni. Kresy, wrzesień 1939 r. Fot. archiwum

- Czy strona polska miała przed 17 września jakieś informacje o szykującej się ze wschodu napaści?

- Nie mamy dokumentów wprost świadczących otym, że kierownictwo państwa polskiego miało naten temat jakieś wiadomości. Zdrugiej jednak strony, wZSRR działał polski wywiad, który prowadził obserwację ibez wątpienia jakieś ostrzeżenia musiał doWarszawy przekazywać. Nie było natomiast sygnałów przekazanych drogą dyplomatyczną. Wręcz przeciwnie, Mołotow starał się uspokajać opinię publiczną deklarując, ze Związek Sowiecki zachowa neutralność wobec konfliktu polsko-niemieckiego.

- Jak duże siły Sowieci skierowali na Polskę? Jakiego oporu się spodziewali?

- To były bardzo duże siły. Jak wyliczył prof. Czesław Grzelak, już wpierwszym etapie było to ponad 460 tys. żołnierzy, awkolejnych dniach dołączyły kolejne jednostki, łącznie ponad 600 tys. żołnierzy zgrupowanych wdwóch frontach: białoruskim iukraińskim, dysponujących ponad 4,5 tys. czołgów. Jak namożliwości polskiej obrony były to siły ogromne. Rosjanie spodziewali, że nawschodzie Polski nie będzie dużej liczby wojska, niemniej liczono się zoporem inieco się tego oporu obawiano. Tym bardziej, że Armia Czerwona nie była dobrze przygotowana dorozpoczęcia działań wojennych. Brakowało właściwie wszystkiego. Przedkilku laty miałem możliwość pracy wArchiwum Państwowym wMińsku Białoruskim. Dostałem dokumenty obrazujące przebieg mobilizacji doArmii Czerwonej przedatakiem naPolskę. Niektóre historie tam zapisane były wręcz zabawne. Widziałem np. zdjęcie konia artyleryjskiego, który wyglądał jak kucyk. Czytałem obraku opon dosamochodów, anawet mundurów. Problemy mobilizacyjne były bardzo duże. Mimo informacji uzyskiwanych odwłasnego wywiadu, że sytuacja Polski jest bardzo trudna, obawiano się polskiego oporu. NaKresach znajdowało się bowiem dość sporo polskich żołnierzy. Cały czas trwała wszak mobilizacja, formowano nowe jednostki iwysyłano nafront. Zdrugiej strony, trafiały tam niedobitki zrozbitych przez Niemców oddziałów. Oblicza się, że wchwili wkroczenia doPolski Armii Czerwonej we wschodniej części kraju było między 200 a300 tys. żołnierzy. Wwiększości znajdowali się oni wtzw. ośrodkach formujących, nie byli więc jeszcze dokońca wyszkoleni ani wyposażeni wbroń ciężką. Były to może liczebnie siły znaczące, ale niestety, niegotowe do**walki.

- Główną polską formacją, która wzięła na siebie sowieckie uderzenie, był Korpus Ochrony Pogranicza.

- Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że były to jednostki nieliczne. Historycy oceniają, że liczyły od15 do20 tys. ludzi, wdodatku wyposażonych tylko wbroń strzelecką. Broń cięższa, artyleria pojawiała się tam sporadycznie. Nadomiar złego większość żołnierzy KOP-u pochodziła zrezerwy. Jednostki KOP-u zostały bowiem wdużej części skierowane wcześniej dowalki przeciwko Niemcom. To, co zostało nawschodzie, uzupełniano rezerwistami ibyło bardzo mało czasu, by doprowadzić jednostki dopoprzedniego stanu wyszkolenia. Nawet jednak gdyby oddziały KOP-u zostały doprowadzone dotego stanu, atakże gdyby były kilkakrotnie silniejsze, to itak nie miały szans odeprzeć tego przeciwnika, jakim była Armia Czerwona.
- Po wejściu do Polski Armii Czerwonej marsz. Rydz-Śmigły wydał swoją słynną dyrektywę "Z Sowietami nie walczyć". Czy ta decyzja była słuszna?

- Należę dotych historyków, którzy oceniają ją negatywnie, chociaż rozumiem jej motywy. Rydzowi-Śmigłemu chodziło oto, by chronić polskich żołnierzy, gromadzić ich natzw. przedmościu rumuńskim, anastępnie ewakuować nateren sojuszniczej Rumunii. Marszałek liczył się ztym, że wprzyszłości Wojsko Polskie będzie być może odtwarzane we Francji. To była idea, która mu przyświecała. Ja natomiast uważam, że natychmiast powejściu Armii Czerwonej doPolski należało wydać rozkaz podjęcia walki znią. Popierwsze, gdyby taki rozkaz się pojawił, dowódcy nie byliby zdezorientowani, co mają robić. Rosjanie przekroczyli granicę, apolscy oficerowie byli kompletnie zdezorientowani, nie wiedzieli, co mają czynić. Jedni podejmowali walkę, inni się poddawali, jeszcze inni cofali się nazachód. Zamieszanie pogłębiali radzieccy propagandyści idący zwojskiem igłoszący, że Armia Czerwona nadchodzi Polsce zpomocą. Podrugie, brak rozkazu walki miał bardzo poważne konsekwencje polityczne. Polska nie była wstanie wojny zZSRR, azatem jej sojusznicy - Francuzi iAnglicy, czuli się zwolnieni zobowiązku wypowiedzenia mu wojny. Podobnie zachowali się Rumuni, których przecież wiązał z**Polską sojusz skierowany właśnie przeciwko Związkowi Sowieckiemu.

Analizując rzecz polatach, trzeba powiedzieć, że decyzja ta (a wzasadzie jej brak) była dla Polski niekorzystna, adla dyplomacji francuskiej, brytyjskiej irumuńskiej bardzo korzystna.

- Jaka była skala polskiego oporu na Kresach wobec agresji sowieckiej?

- Opór był dość słaby inieskoordynowany. Jak już powiedziałem, brakowało zasadniczej rzeczy: rozkazu dopodjęcia walki. Ale mimo jego braku, czoła napastnikom stawiły wspomniane oddziały KOP-u. Opór był bohaterski, ale słaby, bo brakowało sił. Nie było też koordynacji działań. Obrona Kresów rozpadła się nawiele bitew ipotyczek owiększej lub mniejszej skali. Dowiększych walk doszło podKodziowcami, wobronie Grodna, wobronie Wilna. Zacięcie bronione było Grodno, polscy żołnierze, wspierani przez ludność cywilną, bronili miasta przez trzy dni, awalki były ciężkie.

PodKodziowcami dość duże zgrupowanie KOP stawiło twardy opór Armii Czerwonej, niszcząc wiele czołgów iprzebijając się naLitwę. Nieco słabiej broniono Wilna, które nie było przygotowane dowalki ijuż 18 września zostało zajęte przez Rosjan. Około 20 września doszło dospotkania się oddziałów radzieckich iniemieckich natymczasowej linii demarkacyjnej. Niemcy przekroczyli Wisłę izajęli obszar większy niż przewidywano wtajnym sowiecko-niemieckim dokumencie dzielącym obszar Polski. Uzgodniono więc, że Wehrmacht wycofa się nazachód. Zyskali natym Polacy, bo do23 września trwało wycofywanie się Niemców, dzięki czemu powstała luka, wktórą weszły ocalałe jednostki polskie zmierzające napółnoc ku Litwie lub napołudnie, ku Rumunii.
Podsumowując: obrona wschodniej Polski była tragedią, bo bohaterski opór polskich żołnierzy zgóry skazany był naklęskę.

- Czy sowiecka agresja we wrześniu 1939 r. była do uniknięcia? Czy gdyby Polska prowadziła jakąś inną politykę uderzenia z dwóch stron dałoby się jej uniknąć?

- Myślę, że nie, bo sytuacja polityczna, jaka istniała podkoniec lat 30. wEuropie, była dla Polski wyjątkowo trudna. Granice naszego kraju kwestionowali dwaj nasi najwięksi sąsiedzi, ale nie tylko oni, bo także Brytyjczycy, którzy odmawiali nam prawa doziem wschodnich. Gdyby udało się doprowadzić dozawarcia traktatu antyniemieckiego, który negocjowano wMoskwie w1939 r. zudziałem Francji iAnglii, to być może udałoby się uniknąć dalszych agresji niemieckich, wtym naPolskę. Ale jak wiemy, traktatu nie udało się zawrzeć, głównie dlatego, że nie był nim zainteresowany Stalin. Winę przerzucono naPolskę, która nie wyrażała zgody naprzemarsz Armii Czerwonej przez swojej terytorium. Przypierwszej okazji, 21 sierpnia1939 roku, rozmowy zFrancuzami iAnglikami przerwano, powołując się nawspomniany brak zgody ze strony Polski. Dwa dni później podpisany został pakt Ribbentrop-Mołotow.

- Data sowieckiego ataku na nasz kraj nie była przypadkowa.

- Wsierpniu iwrześniu 1939 r. trwały ciężkie walki naobszarze Mongolii pomiędzy Armią Czerwoną iarmią mongolską zjednej strony, awojskami japońskimi zdrugiej. Walki toczyły się dość długo ize zmiennym szczęściem. Ale ostatecznie, gdy nadowódcę wojsk sowiecko-mongolskich wyznaczony został Gieorgij Żukow, Japończycy zostali pobici iwyrzuceni zMongolii. 15 września został zawarty rozejm między Japonią iZSRR, awkwietniu 1941 r. utrwalono go wformie pokoju. Data ataku naPolskę, 17 września, związana jest więc nie tylko zsytuacją wEuropie inafroncie polsko-niemieckim, ale także zsytuacją wAzji. Stalin poprostu wahał się dokońca. Nie mając rozwiązanej sytuacji nawschodzie iobawiając się, że może ona przerodzić się wduży konflikt sowiecko-japoński, ociągał się zwydaniem decyzji owkroczeniu Armii Czerwonej doPolski. Prawdopodobnie 13 lub 14 września odwołał nawet przygotowania doataku nanasz kraj, bo sytuacja nie była jasna. Obawiał się też, że może dojść dojakiegoś porozumienia polsko-niemieckiego lub zawieszenia broni. Niektórzy historycy wskazują natomiast, że to decyzja Anglii iFrancji podjęta 12 września, że nie będzie ofensywy nazachodzie przeciwko Niemcom, bo Polska już wojnę przegrała, skłoniła Stalina dozbrojnej interwencji.
Moim zdaniem na decyzję Stalina złożyły się wydarzenia z 12 września oraz - w większej części - 15 września. Ważna była zwłaszcza ta ostatnia data - rozejm z Japonią rozwiązał sowieckiemu przywódcy ręce na Dalekim Wschodzie. Mógł już wtedy swobodnie skierować do Polski główne siły Armii Czerwonej.

Rozmawiał PAWEŁ STACHNIK

CV

*Prof. HENRYK STAŃCZYK

- historyk wojskowości, długoletni pracownik Wojskowego Instytutu Historycznego i Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Specjalizuje się w historii wojskowości i bezpieczeństwa oraz historii najnowszej ze szczególnym uwzględnieniem II wojny światowej. Jest autorem ponad 130 publikacji naukowych. Współautor, razem z prof. Czesławem Grzelakiem, monografii "Kampania polska 1939 roku: początek II wojny światowej" (wyd. Rytm).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski