Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z tornistrem na wokandę

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Kradną w hipermarketach, włamują się do samochodów, handlują narkotykami, napadają na rówieśników i dorosłych. Powody?

Fot. Anna Kaczmarz

Ewa Kopcik: HISTORIE Z PARAGRAFEM

Ciągle te same: brak dobrych wzorców, nieskuteczność policji, sądów rodzinnych i ciągły brak miejsc w placówkach, w których można by resocjalizować młodocianych przestępców.

Nowohuckie osiedle Piastów, wczesne przedpołudnie. Do dwóch idących do szkoły gimnazjalistów podchodzi dwóch wyrostków. Jeden, sądząc z wyglądu - młodszy - łapie jednego z chłopaków za szyję i żąda wydania cennych rzeczy. Grozi, że go pobije. Drugi w tym czasie rozpina mu kurtkę, przeszukuje kieszenie. Zabiera telefon komórkowy. Obydwaj czują się pewnie - spokojnie odchodzą, nie uciekają. Jednego z nich, 16-letniego - policja zatrzymuje wkrótce na osiedlowym skwerze. Drugiego, o rok starszego - kilka godzin później w domu. Są zdziwieni. - To był wygłup. Nic strasznego przecież się nie stało - mówią w komisariacie.

Rzeczywiście, mogło być gorzej. Kilka tygodni wcześniej zatrzymano w Krakowie dwóch 16-latków, którzy atakowali nożem. Ich ofiarami byli zazwyczaj gimnazjaliści. Zawsze "kroili" komórki, a potem szli na sąsiednie osiedle i sprzedawali je przypadkowym osobom.

15-letni Kuba z Nowej Huty wyspecjalizował się w kradzieżach na "wyrwę" damskich torebek. Jego pierwszą ofiarą była ponad 80-letnia kobieta, poruszająca się za pomocą balkonika. Wyrwał jej torebkę tuż przed wejściem do klatki schodowej. Dwa dni później poturbował dwie inne starsze panie, wracające z kościoła. Podbiegł do nich od tyłu, mocno pchnął, tak że upadły na chodnik, wyrwał torebki i uciekł. Obydwie kobiety trafiły do szpitala: jedna ze stłuczeniami, drugiej niebezpiecznie skoczyło ciśnienie.

- Miał o rok młodszego wspólnika. Obydwaj mają na koncie kradzież kilkunastu torebek. Wyrzucali je później wraz z dokumentami. Brali tylko pieniądze i komórki. Są cwani. Jak zorientowali się, że ich poszukujemy- natychmiast zmienili fryzury i ubrania. 14-latka zatrzymaliśmy, trafił już do schroniska dla nieletnich. Kuba jest wciąż poszukiwany, podejrzewamy, że doskonali się w fachu pod okiem dorosłych złodziei - mówią nowohuccy policjanci.

Kuba w konflikty z prawem wchodzi już od pięciu lat. Pierwsze sprawy zgłosiła szkoła: jako 10-latek poddusił kolegę, innego pobił i znieważył nauczyciela. Potem zaczął kraść, przestał chodzić do szkoły. Nie pomógł kurator. Kiedy zwiał z domu, nawet rodzice machnęli na niego ręką.

Z policyjnych statystyk wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat gwałtownie wzrosła liczba rozbojów w szkołach: z 3900 w 2009 r. do 7,5 tysięcy w minionym. Mamy do czynienia z coraz brutalniejszą młodzieżą?

- To najprostsza, ale niekoniecznie prawdziwa diagnoza. Szkoły po prostu coraz otwarciej mówią o przemocy. Nie traktują jej już jak czegoś naturalnego, co jest wpisane w ich folklor - przekonują krakowscy policjanci. Pamiętają pedagoga, który przed kilku laty zwolnił się z pracy w szkole po groźbach, które usłyszał od swych 12-letnich uczniów. Chłopcy mieli mu zagrozić zemstą "kolegów z pruszkowskiej mafii". Nauczyciel uwierzył im na słowo. Był tak przerażony, że odmówił nawet złożenia zeznań do protokołu...
Prawdziwa lawina zgłoszeń ze szkół ruszyła kilka lat temu, po samobójczej śmierci, dręczonej przez kolegów, 14-letniej gimnazjalistki z Gdańska. Okazało się wówczas, że wymuszenia, pobicia, groźby, prześladowania i bójki - to w wielu szkołach niemal norma. W ciągu zaledwie miesiąca małopolska policja przyjęła kilkanaście doniesień o szkolnej fali. Rodzice 13-letniego ucznia gimnazjum zgłosili np. że syn od miesięcy jest prześladowany przez starszych kolegów. Czterej 15-latkowie systematycznie kopali go, szturchali i kazali "przechodzić przez zamknięte drzwi". Matka 7-letniego chłopca pobitego w krakowskiej szkole podstawowej przez rówieśnika powiadomiła, że potłuczone dziecko z naruszonymi zębami, trafiło na obserwację do szpitala. W Myślenicach grupa gimnazjalistów omal nie doprowadziła do śmierci 14-letniego kolegi. Obrzucali go wyzwiskami, bili i grozili. Długo nikt nie reagował, aż w końcu chłopak targnął się na swoje życie. Na szczęście go odratowano.

Przyczyn rosnącej agresji nastolatków specjaliści często upatrują m.in. w zmianie stosunków ekonomicznych i społecznych w kraju, w ubóstwie materialnym, niedostrzeganiu jakichkolwiek perspektyw. Zdaniem psychologów w grę wchodzi także nowy system wartości. Stawia on na jednym z czołowych miejsc dążenie do ustawienia się w życiu, nie ważne, za jaką cenę.

Niektórzy atakują też tylko po to, by poczuć przypływ adrenaliny. Jedni osiągają pożądany stan, kiedy wychodzą na ulicę i wyrywają staruszce torebkę, inni - gdy kopią do nieprzytomności przechodnia, jeszcze inni - kiedy poniżają szkolnego kolegę. I cały czas też sprawdzają, co jeszcze ujdzie im na sucho. A często uchodzi wiele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski