W Oświęcimiu projekt ustawy uznano za kompromitację
We "Wstępnej opinii do projektu ustawy" Raweccy nie pozostawiają na projektodawcach suchej nitki. Zarzucają im niekompetencję i "całkowicie błędne rozumowanie". Tymczasem rząd, który zaakceptował projekt tydzień temu, wydaje się być zadowolony z zapisanych w nim rozwiązań. Minister Piotr Stachańczyk z MSWiA, pełnomocnik rządu ds. programu oświęcimskiego, reklamuje ustawę jako remedium na wszelkie konflikty wokół KL Auschwitz (w tym - sprawę Żwirowiska).
Ustawa ma uregulować status terenów sąsiadujących z miejscami martyrologii na terenie całego kraju. Wprowadza strefy ochronne, zdefiniowane jako "pasy gruntu o szerokości nie większej niż 100 metrów". Wszelka działalność gospodarcza i budowlana w strefach byłaby uzależniona od decyzji wojewodów. Praktycznie więc ustawa wyłącza strefy ochronne spod jurysdykcji lokalnych samorządów.
Badacze i znawcy historii KL Auschwitz od dawna argumentują, że wprowadzanie 100-, 200-, czy 500-metrowej strefy wokół byłego obozu nie ma najmniejszego sensu. "W sąsiedztwie Państwowego Muzeum zachowało się wiele terenów i obiektów bezpośrednio związanych z historią obozu. Są to miejsca egzekucji więźniów, miejsca grzebania ciał i usuwania prochów ofiar eksterminacji, miejsca katorżniczej pracy więźniów, obiekty poobozowe, drogi, bocznice i rampy kolejowe, dawne żwirownie" - wyliczają Raweccy zwracając zarazem uwagę, że obiekty takie są nieraz mocno oddalone od ogrodzenia muzeum, więc ich ochrona przy pomocy "sztywnej strefy" sparaliżowałaby pół miasta i gminy; równocześnie w pasie przyobozowym mnóstwo jest bezwartościowych historycznie obiektów powojennych, więc ich ochrona byłaby czystym absurdem. "Oczywiste jest, że myślenie o ochronie KL Auschwitz w kategoriach sztywnej strefy to dla strony polskiej kompromitacja" - uważają Raweccy i dodają: "Projektodawcy jakby nie dostrzegali całego nurtu dyskusji i dotychczasowych wysiłków pogodzenia wymogów ekspozycyjnych byłego obozu zagłady z zapewnieniem społeczności lokalnej normalnych warunków życia. Stumetrowa strefa to rozwiązanie tak samo błędne jak pięćsetmetrowa strefa, którą w 1978 roku zgłoszono do UNESCO. Wtedy też wyznaczono jedynie granice. Nie przeprowadzono prac badawczych. Nie uzgodniono sposobu zagospodarowania z samorządem. Nie wdrożono procedur wynikających z obowiązujących przepisów. W obecnym projekcie można dostrzec kontynuację tych niekompetentnych działań".
Zespół autorski Raweckich już kilka lat temu, na zlecenie władz Oświęcimia i wojewódzkiego konserwatora zabytków, sporządził najbardziej wyczerpujące i kompetentne studium zagospodarowania terenów przyobozowych w Oświęcimiu (teraz kończy podobną pracę dla Brzezinki). Paradoksalnie - autorzy ustawy nie zainteresowali się tą pracą przyjmując własne, "autorskie założenia". - Z Warszawy znowu widać lepiej? - pytają władze Oświęcimia, które, podobnie jak Raweccy, uważają ustawę w obecnej formie za szkodliwą i zbędną.
(ZB)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?