Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za ciemnymi okularami polski Dean skrywał marną dykcję i słabą pamięć

Jolanta Ciosek
Łapczywie chwytał czas, jakby coś przeczuwał
Łapczywie chwytał czas, jakby coś przeczuwał fot. ARC
Wstydził się swoich krótkich nóg i szerokich bioder. Był człowiekiem pełnym natręctw, manii i kompleksów. Chwytał życie pełnymi garściami, jak gdyby chciał odrobić jakieś spóźnienie. Dziś Zbigniew Cybulski, charyzmatyczny aktor filmowy, kończyłby 90 lat. Jaki był naprawdę?

Mroźno było jak diabli, styczeń przecież. Wyskoczyli z tunelu. Dwóch. Ja byłam trzecia, bo stałam jako dyżurna ruchu na peronie. Pociąg już się rozbujał, ale dopiero nabierał szybkości. I ten jeden hop! otworzył drzwi. Dałam sygnał do kierownika, żeby kazał maszyniście hamować. Jeden wskoczył do pociągu. Drugi podał mu torbę i próbował też wskoczyć. Pociąg już hamował, a temu drugiemu noga ugrzęzła między stopniem pociągu a krawędzią peronu. Okręciło go kilka razy” - wspominała wciąż z przejęciem po prawie pół wieku od wypadku Wiesława Grondkowska, która 8 stycznia 1967 roku pełniła służbę na peronie trzecim stacji Wrocław Główny. Tego feralnego dnia była świadkiem tragicznego wypadku: pod kołami pociągu zginął Zbigniew Cybulski.

Tym, który biegł przed Cybulskim, był jego najlepszy przyjaciel Alfred Andrys, nazywany przez aktora Alfą. To do niego aktor wypowiedział ostatnie słowa: „Alfa, nie zostawiaj mnie samego”. „Benio, nie jesteś sam” - odpowiedział. Alfa i Benio razem wypili niejedną wódkę, przegadali niejedną noc. Razem skoczyli też do ekspresu z Wrocławia do Warszawy. Cybulskiemu się nie udało. Alfa trzymał rannego za rękę, a po śmierci odprowadził na cmentarz w Katowicach.

„Chwytał życie pełnymi garściami, jak gdyby zawsze chciał odrobić jakieś spóźnienie” - pisał o Zbyszku Cybulskim znany francuski krytyk Marcel Martin. - Łapczywie chwytał czas, jakby coś przeczuwał. Żył bardzo intensywnie, zachłannie - wspomina Lucyna Winnicka, aktorka. Ten zachłanny na życie były harcerz, niedoszły dyplomata i dziennikarz, sprzedawca kamieni do zapalniczek i drzewek z leśnej szkółki, a przede wszystkim jeden z największych aktorów dzisiaj miałby 90 lat. Był żarliwy, dowcipny, pełen ognia i zapału. A jednocześnie był postacią wewnętrznie skomplikowaną i tragiczną.

Zbigniew Cybulski: charyzmatyczny gwiazdor filmowy, reprezentujący zupełnie nowy typ aktorstwa, ceniony przez krytykę i uwielbiany przez publiczność nie tylko w Polsce - kim był naprawdę? Wielu krytyków zadawało sobie to pytanie, stąd też powstawały kolejne biografie aktora. Autorką ostatniej „Cybulski. Podwójne salto” jest Dorota Karaś, która z reporterską dokładnością analizuje życie prywatne i artystyczne aktora. Odkrywa prawdy, fakty dotąd nieznane. To biografia o człowieku pełnym natręctw, manii, kompleksów i różnych dziwnych zachowań. Takiego Cybulskiego znali tylko najbliżsi. Stąpanie po śladach Zbigniewa Cybulskiego, rozmowy z rodziną, przyjaciółmi, wertowane dokumenty i studiowane filmy prowadzą autorkę biografii o Cybulskim do stwierdzenia: było ich dwóch.

„Pierwszego znają wszyscy: „polski James Dean”, największy gwiazdor filmowy epoki, obiekt westchnień tysięcy kobiet. Kultowy Maciek Chełmicki w „Popiele i diamencie”. Ginie pod kołami pociągu dzień po otrzymaniu propozycji zagrania w amerykańskiej telewizji. Drugiego znali nieliczni: chłopak z nerwicą natręctw i kompleksami na punkcie swojej sylwetki, z marną dykcją i kiepską pamięcią. Jego zmagania z własnym mitem, których ofiarą padają żona i syn, trwają aż do tragicznego końca”. Dzięki tej biografii poznajemy nie tylko różne wcielenia aktorskie Cybulskiego, ale też autorka jako pierwsza opisuje dzieciństwo, o którym on sam nie mógł mówić w powojennej Polsce. Odsłania kulisy działalności legendarnego teatrzyku Bim-Bom i powstawania najsłynniejszych filmów tamtej epoki. Przede wszystkim jednak pyta o cenę sławy i o to, co naprawdę zabiło Zbyszka Cybulskiego. W tej biografii znajdziemy nie tylko bardzo ważne, a nieznane fakty z życia aktora, ale także wiele szczegółów. Choćby ten, że Cybulski uwielbiał kaszę mannę i grysik i że jego matka była z domu Jaruzelska (generał był jego wujem).

Zbigniew Cybulski urodził się 3 listopada 1927 r. w ziemiańskiej rodzinie, w pięknym dworze dziadków, we wsi Kniaże koło Stanisławowa na kresach Rzeczypospolitej. Tam spędził dzieciństwo, przerwane w 1939 r. wybuchem wojny. Z młodszym bratem Antonim przetrwali okupację pod Warszawą, bez rodziców. Opiekował się nimi brat ojca, Bogdan, który wyrwał sobie złote zęby i sprzedał, by móc wyżywić bratanków. Po wojnie chłopcy zamieszkali na ziemiach odzyskanych, w Dzierżoniowie. W 1946 r. na peronie starego dworca kolejowego w Katowicach bracia spotkali się z rodzicami, którzy cudem odnaleźli się we Francji. W 1947 r. Zbyszek Cybulski zdał w Dzierżoniowie maturę i wyjechał do Krakowa na studia aktorskie.

W 1953 roku Cybulski zadebiutował w „Intrydze i miłości” Friedricha Schillera w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Również na wybrzeżu razem z Bogumiłem Kobielą założył studencki teatrzyk Bim-Bom, którego był kierownikiem artystycznym. Po kilku latach przeniósł się do Warszawy.

W Gdańsku wszyscy go znali i szanowali, w Warszawie środowisko go nie przyjęło, „księstwo warszawskie”, jak je nazywał, traktowało go jak sezonowego gwiazdora, który sepleni i nie umie nauczyć się roli na pamięć” - mówi Dorota Karaś.

W filmie zadebiutował u Andrzeja Wajdy w „Pokoleniu”. Z kolei rola Maćka Chełmickiego w „Popiele i diamencie”, także Wajdy, okazała się jego przełomową. Uznawana jest za manifest pokolenia. Ta rola podzieliła karierę aktora na dwie części. Po zagraniu Maćka Cybulski wciąż usiłował powtórzyć swój wielki sukces, ale już nigdy nie dostał roli o podobnym ciężarze gatunkowym. Po przyjeździe do Warszawy występował w teatrach i Teatrze Telewizji. Zagrał w wysoko ocenianych filmach „Salto”, „Mistrz” i „Jowita”. Obracał się w towarzystwie silnych osobowości jak Kalina Jędrusik, Bogumił Kobiela, Stanisław Dygat, Daniel Olbrychski, Jacek Fedorowicz, którzy nadawali ton całemu ówczesnemu pokoleniu.

Dzięki „Popiołowi i diamentowi” stał się Cybulski na tyle znany i doceniany za granicą, że w 1961 wystąpił w trzech filmach produkcji francuskiej. Miał wystąpić w telewizyjnej wersji sztuki „Tramwaj zwany pożądaniem” w Stanach Zjednoczonych - propozycję otrzymał dzień przed śmiercią, a także nakręcić film z Marleną Dietrich. Śmierć przerwała plany. Ostatnią rolą w dorobku aktorskim Cybulskiego była kreacja w filmie „Morderca zostawia ślad”.

A jakie jest drugie oblicze Cybulskiego? Co skrywał za swoimi ciemnymi okularami? O tym jest m.in. świetna biografia autorstwa Doroty Karaś. - „Nie był ideałem, był człowiekiem pełnym sprzeczności. Wiele razy upadał, a że był na świeczniku, te upadki były o wiele bardziej widoczne. Jestem przekonana, że nawet jeśli zdarzały mu się błędy, nie był przecież życiowym łajdakiem. Miał w sobie wiele przyzwoitości, zaszczepionej jeszcze w domu rodzinnym” - opowiada w wywiadzie Karaś.

Miał wiele romansów, kobiety za nim szalały, mężczyźni chcieli być tacy jak on. Kochała się w Cybulskim m.in. Zofia Kucówna i Izabela Cywińska, on w młodości szalał za Ewą Lassek, później wybitną krakowską aktorką. Miał żonę - Elżbietę Chwalibóg i syna Maćka, który zmarł w wieku 55 lat. Pił, podobnie jak ojciec, chorował na marskość wątroby. „Zbyszek pił, bo alkohol redukował jego nieustanny stres. Nie potrafił się nauczyć tekstu, spóźniał się na próby. Praca z nim nie była łatwa” - mówił w wywiadzie Kazimierz Kutz. Zrobił karierę, a miał masę kompleksów, choćby, za krótkich nóg, które na plaży zawsze zasłaniał kocem, czy za szerokich bioder. „Nazywaliśmy go stary Polak z tako nisko dużo dupo, bo nie wymawiał samogłosek nosowych. Był wspaniały” - wspomina Witold Pyrkosz.

Wyrazistość kreowanych przez siebie postaci, charakterystyczny ubiór i gra, a także śmierć przyczyniły się do powstania wokół osoby Cybulskiego pewnej legendy, mitu, nadając mu rangę postaci kultowej w polskim kinie powojennym. Jego sposób ubierania się - obcisłe spodnie, ciemne okulary - był obiektem podziwu ówczesnej młodzieży. Do znajomych zwracał się słynnym: „Cześć, starenia”, bo imion zwykle nie pamiętał.

Prowadził bardzo bujne życie, pełne zakrętów i dramatycznych zdarzeń. Życie nonkonformistyczne na krawędzi, na jakie tylko pozwalały polskie realia tamtych lat. Sprawiał wrażenie osoby łamiącej wszelkie konwenanse, aczkolwiek zawsze bardzo eleganckiej. Żył intensywnie jakby czuł, że ma mało czasu. Wydawał się ciągle gdzieś spieszyć. Spieszył się też 8 stycznia 1967 roku do pociągu, który odjeżdżał o 4.20 nad ranem. Nie zdążył.

***

Zbigniew Cybulski urodził się 3 listopada 1927 roku w Kniażach, zmarł 8 stycznia 1967 roku we Wrocławiu - polski aktor teatralny i filmowy, uważany za jednego z najwybitniejszych i najpopularniejszych aktorów w powojennej Polsce. K im był naprawdę? Wielu krytyków zadawało sobie to pytanie, stąd też powstawały kolejne biografie aktora. Autorką ostatniej „Cybulski. Podwójne salto” wydanej przez Wydawnictwo Znak jest Dorota Karaś, która z reporterską dokładnością analizuje życie prywatne i artystyczne aktora. Odkrywa prawdy, fakty dotąd nieznane

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski