Za dużo nerwów na inaugurację

Atak Martina Vlka (z lewej) blokują zawodnicy Wandy: Michał Dzierwa i Jarosław Tepling Fot. Andrzej WIśniewski

KA Wanda Instal: Tepling, Syguła, Soroka, Mischke, Domonik, Dzierwa, Mrozowski (libero) oraz Łukasik, Szablewski, Blachura, Ferek.

Siatkarz: Sarnecki, Schamlewski, Matejczyk, Vlk, Kudłacik, Buchowski, Siewiorek (libero) oraz Lech, Leszczawski, Tomczyk.

Nowohucianie zapowiadają w tym sezonie walkę o pierwszą czwórkę. Na razie beniaminek, ale z bardzo doświadczonymi zawodnikami w składzie, ma za sobą zimny prysznic. - Gościom pomógł trochę przypadek. Ich trener błędnie wpisał do składu przed trzecim setem dwóch środkowych i na parkiet musiał wejść Tomczyk. Wychodziło mu niemal wszystko i z boiska już nie schodził - mówi trener gospodarzy Grzegorz Silczuk.

W I i III secie spadkowicz z PlusLigi (ale w mocno zmienionym składzie) odskakiwał gospodarzom i prowadzanie utrzymywał do końca. Krakowianie bardzo dobrze zagrali w drugiej odsłonie, gdzie od stanu 7-2 utrzymywali bezpieczną przewagę. Najbardziej żal ostatniego seta. Miejscowi prowadzili długo, lecz ze stanu 19-17 zrobiło się 19-21 i nerwową końcówkę wygrali goście. - Chyba zapłaciliśmy frycowe, bo byliśmy bardzo usztywnieni. Za dużo było nerwów, goście potrafili uspokoić grę, nam tego zabrakło. Rywale szanowali piłkę, my chcieliśmy szybko i efektownie kończyć akcje. Nadal jednak uważam, że mamy dobrą drużynę i będziemy się liczyć w lidze - dodaje Silczuk.

Goście bardzo dobrze zagrali w przyjęciu i w bloku. Próbujący pokrzyżować im szyki gospodarze ryzykowali mocną zagrywką, lecz sporo punktów stracili w ten sposób. (ART)