Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za kulisami krakowskiego biznesu rośnie afera. Teraz pożyczkowa bańka chciwości zaczyna pękać

Marcin Banasik
fot. Anna Kaczmarz
Ojciec i Syn ze znanej krakowskiej rodziny przedsiębiorców pożyczyli w latach 90. od prywatnych osób miliony złotych. Dziś Syn przyznaje, że ma problemy ze spłatą wierzycieli. Ci z kolei twierdzą, że zostali wciągnięci w sprytnie skonstruowaną piramidę finansową, o której mówią Krakowska Amber Gold. Ani bohaterowie, ani ci, którzy czują się ofiarami, nie godzą się na ujawnienie swoich personaliów. Pierwsi ze względu na prowadzone interesy, drudzy... ze wstydu. Sprawą zainteresowała się już prokuratura.

Lekarze, biznesmeni, ponoć nawet ksiądz i były sędzia pożyczyli w latach 90. Synowi i Ojcu ze znanej krakowskiej rodziny przedsiębiorców oszczędności życia na atrakcyjny procent. Dziś część z nich uważa, że została oszukana, bo nie mogą odzyskać wpłaconych wcześniej pożyczek ani odsetek. Chodzi o miliony złotych.

Żadna z osób, które czują się poszkodowane, nie chce ujawnić swojego nazwiska. -Dziwi się pan redaktor? - pytają. -Ludzie wykształceni, obyci w świecie, a dali się nabrać jak dzieci. To dla większości z nas wielki wstyd.

Syn, podobnie jak jego wierzyciele, również kategorycznie wzbrania się przed ujawnieniem swojego nazwiska. Prawo zmusza nas obecnie do uszanowania jego woli, ale zdecydowaliśmy się jego sprawę opisać, bo mówi wiele prawdy o kulisach krakowskiego biznesu.

Wierzyciele Syna twierdzą, że stworzył on razem z Ojcem tzw. piramidę finansową. Niektórzy już nazywają to przedsięwzięcie krakowskim Amber Gold. Biznesmen zapewnia jednak. „Nie pożyczałem pieniędzy od jednych, aby spłacić innych pożyczkodawców - a taka jest przecież idea piramidy finansowej. Wszystkie pożyczki przeznaczyłem na cele związane z rozwojem własnej firmy. Nigdy moją intencją nie było oszukanie kogokolwiek”.

Kusząca propozycja, czyli początek opowieści

Historia zaczęła się na początku lat 90. „Pożyczyłem pieniądze za przykładem mojego ojca i namową mojej ówczesnej żony. Inicjatywa wypłynęła ze strony grupy osób będących znajomymi ojca, które wiedząc, że zamierzam otworzyć kilka sklepów, zaproponowały mi pożyczki w dolarach amerykańskich” - zaczyna swoją opowieść Syn.

W tym czasie w krakowskiej prasie ukazały się ogłoszenia biznesmena zachęcające do pożyczania na procent. Okazało się jednak, że większość chętnych do takiej inwestycji pochodziła z grona osób, które znały i ufały Ojcu. Pieniądze od nich miały być inwestowane w rozwój firmy. Część zarobków coraz lepiej prosperującego przedsiębiorstwa miała być przeznaczona na spłacanie pożyczek wraz z odsetkami. Zabezpieczeniem miały być weksle.

- Pan (red. Ojciec) miał świetnie rozwijającą się firmę, był osobą znaną i godną zaufania. Taka inwestycja wydawała się wtedy bardziej pewna niż oddawanie pieniędzy bankom - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Według Syna w latach 90. pożyczki udzieliło mu około 20 osób. „Łącznie w tym okresie pożyczyłem w walucie USD równowartość około 4 mln złotych (w przeliczeniu na PLN po denominacji)” - informuje Syn.

Jego zdaniem zdecydowana większość pożyczkodawców, widząc rozwój firmy, pobierała tylko odsetki i decydowała się na pozostawienie pożyczki na następny rok, później znów na następny. - I tak aż do dnia dzisiejszego - zapewnia biznesmen.

Jednym z tych, którzy zaufali, był rozmówca „Dziennika Polskiego”, który powierzył przedsiębiorcy 10 tys. dolarów na 6-proc. odsetki. Miał je wcześniej zarobić za granicą. Początkowo terminem zwrotu pieniędzy był okres jednego roku, później skrócony do pół roku.

Kiedy po raz pierwszy próbował odzyskać wpłacone pieniądze, Syn zaproponował mu pozostawienie gotówki u niego i podwyższenie oprocentowania z 6 proc. do 7 proc. Zgodził się.

- Podobna propozycja padała także w późniejszym okresie -zauważa. - Po kilku latach odsetki zostały zwiększone do 9 procent.

Nasz rozmówca przyznaje, że część odsetek była mu wypłacana na bieżąco, ale zapewnia, że większość pieniędzy wciąż była w rękach biznesmena. Pożyczkodawca nie stracił zaufania do Syna. Świadczy o tym fakt, że kilka lat temu po raz kolejny ulokował u Syna 15 tys. euro, tym razem na 12-proc. odsetkach.

Dwa lata temu chciał wypłacić część pieniędzy. Dziś twierdzi, że miał z tym problem, dlatego poprosił Syna, aby weksle, dla większego zabezpieczenia, podpisywała też inna osoba. Od tego momentu dokumenty sygnował też Ojciec, który na swoim „koncie” również miał wielu wierzycieli.

W maju 2014 roku Ojciec nagle zmarł. Od tego momentu część wierzycieli domaga się zwrotu pieniędzy. Nasz rozmówca do dziś nie doczekał się oddania w całości tego, co wpłacił, dlatego też zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Syna. Śledztwo w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o łącznej wartości prawie 260 tys. zł zostało wszczęte 20 lipca tego roku.

Przesłuchany został już pożyczkodawca. W najbliższym czasie przesłuchany ma zastać Syn i dwie osoby z jego otoczenia.

Pełnomocnikiem Pożyczkodawcy jest znany krakowski adwokat Jan Kuklewicz. Mecenas nie chce jednak komentować sprawy.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do prokuratury zgłaszają się kolejne osoby, które czują się poszkodowane w tej sprawie.

Prokurator odmawia śledztwa

Jak się okazuje, już wcześniej jeden z pożyczkodawców złożył doniesienie do prokuratury w sprawie pożyczki 400 tys. zł. - 30 czerwca 2016 roku prokurator odmówił wszczęcia śledztwa, na które to postanowienie pokrzywdzony 25 lipca br., złożył zażalenie - informuje prokurator Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Powodem odmowy był brak znamion czynu zabronionego. Sprawę zażalenia ma rozstrzygnąć Sąd Okręgowy w Krakowie.

Syn zapewnia, że jest niewinny. „Szacuję, że przez te wszystkie lata (do dzisiaj) wypłaciłem tytułem odsetek moim wierzycielom kwotę minimum 6 mln PLN oraz oddałem tytułem udzielonych pożyczek kwotę rzędu kolejnych 6 mln PLN”.

Twierdzi także, że jego problemy z zadłużeniem u pożyczkodawcy swój początek mają w „znacznych wahaniach kursowych oraz wzrostach ceny dolara od lat 90.”. Dodaje, że wahania kursu i ciągle przeliczania przez jego klientów dolarów na złotówki i odwrotnie (w zależności od tego, która waluta była mocniejsza) doprowadziło do tego, że te „okoliczności zwiększyły w efekcie końcowym nominalną wartość udzielonych mi pożyczek co najmniej 4-krotnie! Tak więc dzisiaj w związku z powyższymi okolicznościami stan moich zobowiązań wynosi około 8,5 mln (w zależności od wahań kursowych)”.

Zauważa także, że „problemy ze spłatą pojawiły się około 2011 roku, a było to spowodowane panującym światowym kryzysem, który w szczególny sposób dotknął moją branżę. Z uwagi na niepewną sytuację na rynku klienci zaczęli oszczędzać na zakupach. Kryzys ten spowodował znaczny spadek obrotów i zmniejszył grono moich klientów”.

Znany krakowski biznesmen twierdzi, że kiepska sytuacja na rynku spowodowała, że bank, który udzielał mu odnawialnego kredytu od 20 lat zażądał jego spłaty. „W tym celu sprzedałem należące do mnie nieruchomości” - informuje nas Syn.

W sądach cywilnych, z inicjatywy pożyczkodawców toczą się postępowania o zapłatę wierzytelności. Wiele z nich zakończyło się już nakazami zapłaty. Co ciekawe, Syn twierdzi, że sam zaproponował swoim wierzycielom, aby zwrócili się do sądu o wydanie tytułu nakazu zapłaty.

- Chciał chyba w ten sposób z nas zakpić, bo dobrze wie, że skoro pozbył się wcześniej majątku, nie mamy szans na odebranie naszych pieniędzy - uważa rozmówca „DP”.

Część jego wierzycieli twierdzi jednak, że biznesmen przepisał swój majątek między innymi na członków rodziny, po to aby uciec od spłaty zobowiązań.

Dowody czy insynuacje bezradnych ludzi?

Nasz rozmówca wymienia kilka dowodów, które jego zdaniem przemawiają za tym, iż Syn od lat 90. wiedział o tym, że nie będzie w stanie spłacić zaciągniętych długów.

- Świadczy o tym, między innymi, każdorazowe podwyższanie oprocentowania pożyczki, kiedy zamierzałem wycofać pieniądze, a także skłanianie mnie do wystąpienia o sądowy nakaz zapłaty, równocześnie oświadczając, że nie posiada nic, co mógłby zająć komornik. Takie praktyki były stosowane również wobec innych wierzycieli - twierdzi.

Informuje ponadto, że 31 grudnia ubiegłego roku bank zajął praktycznie cały towar w sklepie Syna.

- Mimo to, po 31 grudnia dalej podpisywał on weksle, które były bez pokrycia, skoro nic nie ma - twierdzi pożyczkodawca.

Biznesmen ma swoją prawdę. Odpowiada, że „nie są prawdą insynuacje, iż po tym okresie brałem nowe pożyczki. W kilku przypadkach - wręcz pod presją kilku pożyczkodawców - przepisałem kilka weksli, uaktualniając datę”.

I dodaje: „Nie chcę, aby ktokolwiek z osób, które pożyczyły mi pieniądze w latach 90. ubiegłego wieku ucierpiał w wyniku moich problemów finansowych. Zamierzam spłacić swoje zobowiązania”.

Wierzyciele zwracają uwagę na to, że pożyczkodawcy to dziś starsi ludzie, którzy nierzadko są schorowani i nie mają już sił, aby walczyć o zwrot pieniędzy.

- Prawda jest taka, że jeśli wierzyciele zaczną umierać, to nikt już o ich pieniądze nie będzie miał siły walczyć - twierdzi jeden z tych, którzy dziś czują się ofiarami trwającej wiele lat sytuacji.

***

Piramida finansowa jest to struktura, w której zysk danego uczestnika wypłacany jest z wpłat nowych uczestników.

To, że firma reklamuje się, że inwestuje w złoto, sztukę, nieruchomości czy w inne aktywa, nie oznacza, że faktycznie tak robi - jest to sposób na zamaskowanie faktycznej działalności. Jej jedyna działalność skupia się na marketingu, aby przyciągać jak najwięcej nowych klientów oraz zdobyć ich wiarygodność. Klienci kuszeni są promocjami, wizją wysokich zysków. Na przykład po wysokich wzrostach na rynku nieruchomości powstają fundusze rzekomo inwestujące w rynek nieruchomości przynoszący bardzo wysokie stopy zwrotu z inwestycji. Pierwsze wypłaty zysku usypiają czujność uczestników, pojawia się wysokie zainteresowanie tą formą inwestycji - w końcu firma naprawdę płaci. Zyskuje w te sposób wiarygodność i nowych klientów.

Struktura taka z góry skazana jest na porażkę. W pewnym momencie źródło nowych klientów wysycha, powodując, że brakuje pieniędzy na wypłatę starym klientom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski