Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za mundurem panny sznurem

Katarzyna Hołuj
Dziewczęta, które należą do OSP Stróża. Choć to jeszcze nie cała drużyna.
Dziewczęta, które należą do OSP Stróża. Choć to jeszcze nie cała drużyna. Fot. Katarzyna Hołuj
Społeczeństwo. Najpierw były złośliwe przytyki: „Już widzimy, jak to zrobicie”. A teraz piękniejsza strona jednostki strażackiej ze Stróży budzi podziw i szacunek.

Galowe mundury, buty na obcasie i makijaż. Tak jest od święta. Obowiązkowo. A na co dzień? Nie unikają makijażu, za to unikają czesania się w kok. To niepraktyczna fryzura, bo... nie mieści się pod hełmem. Dużo lepszy jest warkocz.

Na dźwięk syreny, jeśli tylko praca czy szkoła na to pozwalają, rzucają wszystko i biegną do strażnicy. Bywa, że alarm odzywa się w środku nocy. – Służba nie drużba – mówią dziewczyny i dodają: – Ślubowałyśmy.

Zaledwie tydzień temu, na równi z kolegami z jednostki, uczestniczyły w akcji powodziowej.

Odbierały telefony, suszyły przemoczone ubrania, przygotowywały gorącą herbatę wracającym z akcji druhom, ale też ładowały worki z piaskiem, uczestniczyły w zabezpieczeniu mostu, którego przyczółek został uszkodzony, jeździły do pompowań wody z budynków, a nawet szukały, brodząc po pas w wodzie, zaginionego mężczyzny, który ostatecznie cały i zdrowy został odnaleziony.

W jego poszukiwaniach uczestniczyła między innymi Faustyna Sekuła. Była na nogach do godziny 23 i zostałaby dłużej. Wróciła do domu tylko dlatego, że rano czekał ją ustny egzamin maturalny.

Przed rokiem jej starsze koleżanki godziły maturę ze szkoleniem. – Zajęcia odbywały się w marcu, kiedy trzeba przygotowywać się do egzaminu – wspomina Bogumiła Sekuła.

Jest ich dziewiętnaście. Mają od 15 do 24 lat. To właśnie od tych najstarszych przed 10 laty wyszła inicjatywa, aby oficjalnie włączyć dziewczęta w szeregi straży.

Kiedyś OSP Stróża miała już kobiety w swoim składzie, ale było to w latach 50. ubiegłego wieku. – Długo chodziłyśmy za tym, aby nas przyjęto. Bo przecież ze strażą jesteśmy „od zawsze”. Należą do niej nasi dziadkowie, ojcowie, bracia. Dotychczas jednak byłyśmy gdzieś z tyłu – opowiada Faustyna. – Także na zebraniu, kiedy głosowano uchwałę w sprawiw przyjęcia nas siedziałyśmy z tyłu, trzymając mocno kciuki.

Kiedy już zostały przyjęte, dziś najstarsze stażem druhny długo nie mogły doczekać się, kiedy wreszcie będą mogły wyjeżdżać do akcji. Stało się to możliwe, kiedy zyskały pełnoletniość i ukończyły kurs I stopnia dla strażaków ochotników. Zaliczyły egzamin, często z wynikiem bardzo dobrym, a dziś myślą już o kursie II stopnia, którego ukończenie – jak przyznają starsi strażacy – nie jest zadaniem łatwym. Jego częścią jest m.in. przejście komory dymowej.

Choć na tym ambicje strażaczek ze Stróży się nie kończą. Chciałyby także sprawdzić się w Barbórkowym Turnieju Strażaków i Ratowników w Kopalni Soli w Wieliczce. A tam zawodnicy w pełnym umundurowaniu i ze sprzętem ważącym w sumie ok. 30 kg mają do pokonania m.in. 650 schodów.

To nie zraża dziewczyn, chętnych jest nawet więcej niż tylko na jedną turniejową drużynę.

Już nieraz ucierały nosa chłopakom. Największą satysfakcję mają jednak z tego jak w trakcie szkolenia udało im się najszybciej przygotować linię ssawną. – Wcześniej słyszałyśmy za plecami na przykład: „Już widzimy jak to zrobicie” albo „Chodźcie, chodźcie, pośmiejemy się”. Po szkoleniu takie komentarze się skończyły – mówi Dorota Muniak.

– Z początku bałem się je brać do akcji. Obawiałem się, że zrobią sobie krzywdę – mówi Bogdan Klimas, naczelnik OSP Stróża. Obawy okazały się niepotrzebne. Teraz jest zadowolony z obecności dziewczyn w straży. To on, razem z prezesem straży, załatwiał im buty, w których jeżdżą na akcje. Także w rozmiarze 35. – A ile się trzeba było najeździć, żeby je kupić... – mówi.

Dziewczyny z „wypadków” wspominają jedynie wybity palec i naderwany, w trakcie przygotowań do zawodów, mięsień. Dorota, który ten mięsień naderwała nie poddała się i nie zrezygnowała ze startu.

Wywalczyły III miejsce na siedemnaście startujących drużyn.

Zdobyły szacunek kolegów ze straży. Nie tylko tym, że nie boją się ciężkiej pracy. Nie wypierają się, ani nie wstydzą tego, że to na nich spoczywa dbanie o porządek w strażnicy. I to zarówno w części reprezentacyjnej, gdzie mają salę pod wynajem, na przykład na wesela (to główne źródło dochodu jednostki), jak i garażu, gdzie trzeba umieć poradzić sobie na przykład ze śladami po smarze.

W świecie zdominowanym – mimo wszystko – przez mężczyzn, jakim jest jednostka OSP, mają swoje kobiece sekrety. Mało który z panów wie, że kiedy mówią „prostownica” mają na myśli prądownicę. Tego żargonu używają jednak tylko między sobą.

Dziewczyny deklarują, że ochotniczo mogą służyć zawsze. A zawodowo? Taki plan ma na razie tylko jedna z nich – Paulina. Jest absolwentką klasy mundurowej w LO, a teraz studiuje na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne.

[email protected]

KOBIELNIK PRZETARŁ SZLAKI

NIE TYLKO W STRÓŻY. Panie, które przeszły szkolenia i mogą uczestniczyć w akcjach są jeszcze np. w OSP Zawada, OSP Pcim, skromniej, bo po jednej są reprezentowane w jednostkach z Drogini i Myślenic-Dolnego Przedmieścia.

PAMIĘTNE SUKCESY. Największe sukcesy w OSP święciły jakiś czas temu panie z OSP Kobielnik. Nie jeździły one do akcji, ale brały udział w zawodach sportowo-pożarniczych i to z niemałym powodzeniem. Największym sukcesem było zdobyte wśród drużyn żeńskich w 2003 roku mistrzostwo województwa i 13. miejsce w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski