Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za nieobecności powinna być kara

Dorota Stec-Fus
Archiwum
Kontrowersje. - Profesor, który nagminnie opuszcza zajęcia, daje fatalny przykład młodzieży - mówi szef Polskiej Komisji Akredytacyjnej

W poniedziałek i wtorek obszernie informowaliśmy o zaniedbywaniu obowiązków pedagogicznych przez prof. Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa, która opuszcza część wykładów i nie przychodzi na dyżury. Wczoraj o komentarz zwróciliśmy się do prof. Marka Rockiego, przewodniczącego Polskiej Komisji Akredytacyjnej, która ocenia jakość kształcenia i rekomenduje przyznanie uprawnień do prowadzenia studiów na danym kierunku i określonym poziomie.

- Sytuacja, w której wykładowca systematycznie opuszcza wykłady czy konsultacje, jest bardzo niepokojąca i może sprawić, że wydział otrzyma od nas ocenę warunkową - mówi prof. Rocki. Podkreśla przy tym, że fakt lekceważenia obowiązków przez jednego z wykładowców nie powinien spowodować cofnięcia akredytacji.

Marek Rocki nie wątpi też, że profesor, który nagminnie opuszcza zajęcia, daje - jako pedagog - fatalny przykład młodzieży.
Jakie konsekwencje mogą spotkać wykładowców, którzy opuszczają zajęcia, nie odrabiają ich i nie usprawiedliwiają nieobecności?
Na zadane przez nas pytanie, które wprawiło w zakłopotanie wszystkich przedstawicieli krakowskich uczelni, najszybciej odpowiedziała Akademia Górniczo-Hutnicza.

- Wykładowca, który nie może przeprowadzić zajęć, ma obowiązek zgłosić to przełożonemu i uzgodnić z nim osobę, która go zastąpi - profesora zastępuje profesor, doktora - doktor - mówi Bartosz Dembiński, rzecznik AGH. Podkreśla, że nauczyciel akademicki, który nie wywiązuje się z obowiązków dydaktycznych, musi liczyć się z karami dyscyplinarnymi, do pozbawienia prawa wykonywania zawodu włącznie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na jedną z wykładowczyń AGH, opuszczającą zajęcia, nałożono karę 5 tys. zł. Władze uczelni rozpatrują jej odwołanie.

Prof. Jerzy Waligóra z Uniwersytetu Pedagogicznego nie przypomina sobie sytuacji, w której prowadzący opuściłby zajęcia.

- Gdyby jednak do tego doszło, wykładowca musi liczyć się z rozmową dyscyplinującą. Jeśli i to nie pomoże, będzie musiał stanąć przed komisją dyscyplinarną - mówi prof. Waligóra. Podkreśla, że pracownicy uczelni co dwa lata podlegają ocenie i jednym z istotnym kryteriów jest opinia studentów.

Podobnie jest na Uniwersytecie Ekonomicznym. Prof. Jerzy Kornaś, pełnomocnik rektora ds. jakości nauczania, wylicza kryteria oceny pracownika dydaktycznego. Studenci oceniają m.in. punktualność wykładowcy, a także systematyczność prowadzenia zajęć. Podkreślając, że nie ma informacji o ich opuszczaniu przez wykładowców, profesor nie wyklucza, że takie sytuacje mogą mieć jednak miejsce.

Na Uniwersytecie Rolniczym - jak informuje Izabela Majewska, rzeczniczka uczelni - każdy nauczyciel akademicki podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej, którą w pierwszym etapie prowadzi powołany na kadencję rektorską rzecznik dyscyplinarny, a w kolejnym komisja dyscyplinarna.

Również na Politechnice Krakowskiej - jak wynika z informacji przekazanej nam przez Małgorzatę Syrdę-Śliwę, rzeczniczkę PK - sytuacja opisana przez nas w odniesieniu do prof. Jacka Majchrowskiego nie mogłaby się zdarzyć.
Jedyną uczelnią, która do wczoraj, do późnych godzin wieczornych nie odpowiedziała na nasze pytanie dotyczące konsekwencji wobec wykładowców opuszczających zajęcia, jest Uniwersytet Jagielloński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski