Pasażerowie komunikacji miejskiej mają dość płacenia za opóźnienia krakowskich tramwajów i autobusów. - Jeśli pojazd nie pojawia się na przystanku zgodnie z rozkładem jazdy, bilety czasowe powinny być dłużej ważne - postulują krakowianie. Urzędnicy zapewniają, że rozumieją problem. Żadnych zmian jednak nie planują. Radzą tylko... kupować droższe bilety.
Wtorkowy poranek. Z przystanku Prokocim Szpital odjeżdżamy tramwajem nr 13 w kierunku centrum. Dokładnie o godz. 9.11 kasujemy bilet 20-minutowy. Po sześciu minutach, czyli o godz. 9.17 jesteśmy na przystanku Kabel. Tu chcemy przesiąść się na 50-tkę, by dojechać w rejon Krakowskiej Akademii.
Zgodnie z rozkładem 50-tka, czyli tzw. krakowski szybki tramwaj, powinna pojawić się o godz. 9.20. Spóźnia się jednak aż o cztery minuty. Przez to nasz 20-minutowy bilet traci ważność na przystanku „Kuklińskiego”, choć zgodnie z rozkładem powinniśmy na nim dojechać aż do Zabłocia. Pozostaje nam więc albo kupić kolejny bloczek za 2 zł 80 groszy, albo iść dwa przystanki pieszo.
Podobne dylematy codziennie ma mnóstwo pasażerów. Wszystko dlatego, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, nawet w przypadku opóźnienia pojazdu, pasażer nie może przekroczyć czasu ważności biletu. I ponosi dodatkowe koszty.
Rozwiązaniem mogłyby być tzw. bilety hybrydowe. Obowiązywałyby one przez konkretny czas np. przez 20 minut, ale jednocześnie pozwalałyby przejechać określoną liczbę przystanków - np. 10. Dzięki temu pasażer nie musiałby się przejmować, że pojazd się spóźnia. Pomysł wprowadzenia tego typu biletów pojawił się już w 2014 r.
Urzędnicy argumentowali wtedy, że głównie w autobusach miejskich wciąż jest mnóstwo starych kasowników, które nie są dostosowane do numerowania na bilecie konkretnych przystanków. A koszty wymiany urządzeń szacowano na kilka milionów złotych. - W ciągu dwóch lat pojawiło się jednak wiele pojazdów z nowymi kasownikami. Trzeba wrócić do pomysłu biletów hybrydowych. Będziemy o tym rozmawiać na komisji Dialogu Obywatelskiego - obiecuje radny Dominik Jaśkowiec (PO).
Pracownicy ZIKiT wskazują, że średni czas trwania sporej części podróży komunikacją miejską wynosi właśnie około 20 minut. - I przy wszelkich nawet niewielkich opóźnieniach pojawiają się problemy - przyznaje Michał Pyclik z ZIKiT. Urzędnicy sami nie zamierzają jednak wychodzić z inicjatywą wprowadzenia nowych biletów lub np. zmiany zasad zgodnie z którymi bilet czasowy obowiązywałby dłużej o tyle minut o ile spóźnił się pojazd. Za to proponują pasażerom, aby Ci, widząc, że w mieście jest duży ruch... kupowali droższe bilety np. 40-minutowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?