W Krakowie nie brakuje pomysłów na walkę ze smogiem, ale nie brakuje też mieszkańców, na których groźba otrzymania kary nie robi wrażenia. Tak jest w przypadku kontroli palenisk przez strażników miejskich. Spora część tych, którzy zostali przyłapani na spalaniu w piecu śmieci, nie została ukarana, a tylko dostała... pouczenie.
- Za takie wykroczenie jak spalanie odpadów kary powinny być znacznie surowsze - twierdzi radny miejski Łukasz Wantuch. To on zwrócił prezydentowi Krakowa uwagę na zbytnią pobłażliwość strażników miejskich podczas kontroli palenisk. - Gdyby współczynnik pouczeń był na poziomie 10 procent, mógłbym to zrozumieć, ale tak nie jest. Aż w przypadku blisko połowy kontroli mieszkańcy są jedynie pouczani - zwraca uwagę radny.
Według niego skutki może przynieść dopiero zwiększenie liczby kontroli oraz podwyższenie taryfikatora mandatów. Obecnie strażnicy, którzy znajdą w piecu resztki spalanych śmieci, mogą ukarać właściciela paleniska mandatem od 20 do 500 zł.
W ubiegłym sezonie grzewczym mundurowi ze straży miejskiej przeprowadzili blisko 3,5 tys. kontroli palenisk. Mandatem ukarali 260 osób, a pouczyli 203. W tym sezonie od października byli na ponad 1300 kontrolach, śmieci znaleźli w 131 piecach, ale mandaty dostały 73 osoby. Wobec czterech wystąpiono o wniosek do sądu, a 54 zostały jedynie pouczone.
Tylko w listopadzie na 45 wykrytych nieprawidłowości strażnicy wystawili zaledwie 22 mandaty na kwotę 3,3 tys. zł, co średnio daje 150 zł. - Prócz marchewki, czyli zachęt do wymiany palenisk, dopłat do różnicy w cenie węgla a alternatywnego ogrzewania, powinien być też kij. Inaczej ta walka ze smogiem będzie nieskuteczna. Tu nie ma miejsca na kompromisy, trzeba radykalnych posunięć i kar - podkreśla radny Wantuch.
Zapytaliśmy w straży miejskiej, dlaczego w tak wielu przypadkach palenie śmieci w piecach kończy się tylko pouczeniem. - O tym, jaka kara zostanie zastosowana, decyduje strażnik, który prowadzi kontrolę. Łagodzącą okolicznością jest np. to, że ktoś został przyłapany po raz pierwszy, a w palenisku nie znaleźliśmy np. opon czy odpadów chemicznych - tłumaczy Marcin Warszawski ze straży miejskiej. - W przypadku np. śmieci poprzemysłowych kary są maksymalne - dodaje.
Tymczasem aktywiści z Krakowskiego Alarmu Smogowego podkreślają, że palenie śmieciami to narażanie sąsiadów na utratę zdrowia i na choroby (m.in. raka płuc), więc powinno być traktowane jako bardzo poważne wykroczenie. - Pouczenie to niezrozumiała przeze mnie praktyka - komentuje Andrzej Guła z KAS. - Nie można uzasadniać pouczenia nieświadomością czy biedą. To, że ktoś jest biedny i nie stać go na opał, nie powinno usprawiedliwiać przestępstwa. Mamy przecież program osłonowy, który daje dofinansowania biedniejszym - tłumaczy.
Tymczasem Ryszard Listwan, zastępca małopolskiego inspektora ochrony środowiska, uważa, że od wysokości naliczonej kary ważniejsza jest świadomość jej nieuchronności. - Coraz częściej wchodzimy teraz w strefę ludzi biedniejszych i trzeba pamiętać, że nie zawsze powinno się ich bezwzględnie karać - stwierdza inspektor Ryszard Listwan. - Upomnienia powinny przynosić efekt, ale trzeba być w nich konsekwentnym - zwraca uwagę.
Jednak zamiast wzmożonych kontroli palenisk większość strażników miejskich skupia się na innych interwencjach, m.in. przewinieniach drogowych takich jak np. złe parkowanie. W 2015 roku za wszystkie wykroczenia strażnicy wystawili blisko 30 tys. mandatów, co średnio daje niecałe 2,5 tys. kar miesięcznie. W sezonie 2015/2016 za palenie śmieciami w piecu średnio na miesiąc przypadały zaledwie 43 mandaty.
Wygląda więc na to, że straż miejska częściej karze kierowców źle parkujących czy pijących alkohol w miejscu publicznym niż tych, którzy przyczyniają się do zwiększenia zanieczyszczenia powietrza szkodliwymi substancjami.
W straży miejskiej odpowiadają, że co druga interwencja telefoniczna dotyczy zdarzeń drogowych, np. źle zaparkowanych samochodów. - Interwencji związanych z podejrzeniem spalania śmieci mamy o wiele mniej - tłumaczy Marcin Warszawski.
Strażnicy powinni jednak nie tylko badać sygnały od mieszkańców, ale samodzielnie kontrolować podejrzane paleniska na terenie Krakowa, zwłaszcza że sam prezydent miasta twierdzi, iż działania straży miejskiej w zakresie ochrony środowiska przed odpadami należą do zadań priorytetowych.
Mapa zanieczyszczeń na podstawie zdjęć z drona niegotowa
Niespełna miesiąc temu nad Nowohuckim Obszarem Gospodarczym przelatywał dron, który przez cztery godziny wykonywał zdjęcia lotnicze. Miały one w łatwy sposób pomóc ustalić, w których rejonach spalane są śmieci. Test był prowadzony w okolicy Nowej Huty. Na podstawie fotografii miała zostać sporządzona mapa źródeł zanieczyszczeń w tym rejonie, a potem także rozszerzona na cały Kraków. Choć urzędnicy deklarowali, że mapa powstanie do końca minionego roku, wciąż jej nie ma. - Koncentrujemy się teraz na działaniach doraźnych , m.in. wprowadzaniu darmowej komunikacji miejskiej - wyjaśnia Witold Śmiałek, doradca prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza.
- Musimy jeszcze wykonać dodatkowy przelot z zamontowanymi na dronie czujnikami. Temat na pewno nie upadnie - zapewnia. Wyniki obu przelotów (tego z grudnia i tego z czujnikami) mają być opracowane jeszcze w tym sezonie grzewczym. Miasto planuje także w przyszłości używać dronów wyposażonych w czujniki, by monitorować skład dymu wydobywającego się z domów od godz. 22 do 6 rano. Takie działanie może kiedyś wyręczyć strażników miejskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?