18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za przysięgę do więzienia

Magdalena Uchto
Franciszek Seweryn ma obecnie stopień kapitana
Franciszek Seweryn ma obecnie stopień kapitana FOT. MAGDALENA UCHTO
Historia. W niedzielę w Miechowie będzie obchodzony Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Weźmie w nim udział Franciszek Seweryn, który pamięta aresztowanie go przez Urząd Bezpieczeństwa, koszmar przesłuchań i procesy

Franciszek Seweryn miał 18 lat kiedy tworzył, wraz ze Zdzisławem Miraszewskim, Antybolszewicką Organizację Bojową „WiN”. Pod jego dowództwem liczyła ona 13 osób. Organizowana była w gimnazjum – pan Franciszek był wtedy uczniem tej szkoły.

– W mojej rodzinie był zawsze obecny patriotyzm. Mimo, że miałem kilkanaście lat przysłuchiwałem się rozmowom i wiedziałem, kto odpowiadał za zbrodnię w Katyniu. Do nas do domu, do ojca, przychodziło wielu AK–owców – opowiada pan Franciszek, ps. „Grom–Huragan”.

Chcieli rozbroić komunistów
Podkreśla, że działalność AOB polegała przede wszystkim na agitacji antysowieckiej, rozprowadzaniu ulotek, pozyskiwaniu nowych członków, ale także broni. – Mieliśmy tylko kilka pistoletów, granatów i karabin – wspomina pan Franciszek.

Pamięta jedyną akcję zbrojną, którą przeprowadziła organizacja. Był luty 1949 roku. W Górach Miechowskich podjęto próbę rozbrojenia członków PZPR. – Ale ostatecznie okazało się, że nie było przy nich broni – mówi.

W kwietniu tego samego roku został aresztowany przez trzech funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. – Wynajmowałem wtedy, z kolegami mieszkanie przy ulicy Jagiellońskiej w Miechowie. Zatrzymano mnie pod zarzutem posiadania broni i za złożenie przysięgi naszej organizacji, która brzmiała: „Przysięgam na wierność organizacji, że będę walczył z komunizmem do ostatniego tchu”. Przesłuchiwano mnie na Placu Kościuszki. To była masakra. Byłem bity, kopany. Dziś trudno mi nawet o tym mówić – opowiada Franciszek Seweryn.

Na drewnianej pryczy w karcerze
Trzy miesiące spędził w więzieniu przy ul. Sienkiewicza w Miechowie. Potem przewieźli go na Montelupich. Tu był przetrzymywany do procesu. Został skazany na pięć lat pozbawienia wolności i trzy lata pozbawienia praw publicznych. Więzienie w Krakowie nie było jedynym. Rok był w Rawiczu, a później w więzieniu w Jaworznie.

– Stwierdzono, że zachowywałem się nagannie i miesiąc spędziłem w karcerze. Była mroźna zima. Tam nie było okien, tylko małe otworki. Podłoga była zalana wodą, więc chodziłem tylko po drewnianej pryczy. Tak, żeby woda nie nalała się do drewniaków. Nie było żadnej elektryczności. To było koszmarne – opowiada. Na nic zdały się prośby o ułaskawienie kierowane do Bolesława Bieruta.

W 1952 roku został zatrzymany Zdzisław Miraszewski, a w 1953 zostało wznowione śledztwo w sprawie Franciszka Seweryna. Tym razem dotyczyło akcji w Górach Miechowskich. Został on oskarżony o próbę zdobycia broni i 11 marca skazany na 2 lata więzienia.

Propozycje przy wyjściu z Montelupich
Ale, na podstawie amnestii, wyrok został skrócony, a pan Franciszek został wypuszczony na wolność. Opuścił więzienie na Montelupich. Wrócił do rodzinnych stron.

– Oczywiście przy wyjściu proponowano mi współpracę zapewniając, że będę mógł się uczyć, że dostanę dobrą pracę. Odmówiłem. Zostałem w domu rodzinnym i przejąłem gospodarstwo po ojcu – mówi.

Pan Franciszek nie ukrywa, że powrót z więzienia nie był łatwy. Miał problemy ze zdrowiem. – Jeszcze teraz śnią mi się koszmary, ale już rzadziej – mówi.

W latach 90. minionego stulecia został uniewinniony. Przez Instytut Pamięci Narodowej został uznany jako pokrzywdzony. Pokazuje książeczkę wojskową – obecnie ma stopień kapitana.

Wyciąga ordery, a wśród nich m.in. ten za Zasługi dla obronności kraju, Złoty Krzyż Zasługi czy Gloria Victis. Przegląda dokumenty. – Tu są donosy, które na mnie pisali w więzieniu. A tu dokumenty z IPN–u i zaproszenia na różne uroczystości – mówi.

Przeglądamy fotografie z wielu wydarzeń. Pan Franciszek od ponad 20 lat jest członkiem Związku byłych Więźniów Politycznych w Krakowie. Był także przewodniczącym Zarządu Gminnego „Solidarności” w Charsznicy. – Z tego okresu mam dużo dokumentów – opowiada. Wójt Jan Żebrak zwraca uwagę, że pan Franciszek – w kadencji 1990–1994 –pełnił społecznie funkcję wicewójta gminy Charsznica.

W celi obok ks. Władysława Gurgacza
Cieszy się, że w Polsce – od 2011 roku – obchodzi się Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Będzie uczestniczył w niedzielnym spotkaniu w domu parafialnym. Tu o 17.30 będzie wyświetlany film „Pamiętam” poświęcony m.in. ks. Władysławowi Gurgaczowi, kapelanowi Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej. – Siedział na Montelupich w tym samym czasie co ja. Był w części przeznaczonej dla tych, którzy byli skazani na karę śmierci. Była ona przedzielona kratami. Obok nich były pozostałe cele. W jednej z nich byłem ja. Wiedzieliśmy kiedy go wyprowadzali na śmierć – mówi pan Franciszek.

Krzysztof Świerczek, który z ramienia „Wspólnoty Samorządów”organizuje niedzielne obchody nie ukrywa, że obecność pana Franciszkabędzie bardzo ważna i cenna. – To świadek tego co działo się w powojennej Polsce – mówi.

Napisz do autora:
[email protected]

[b]KRÓTKIE CV[/b]
PRYWATNIE, Franciszek Seweryn mieszka w Ciszowicach. Ma żonę, troje dzieci, 5 wnucząt, 2 prawnuków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski