- Do trzech razy sztuka? - padło pytanie do Agnieszki Radwańskiej po sobotniej porażce w półfinale z Camilą Giorgi. - Oby, będę próbować - odpowiedziała krakowianka. Czy to deklaracja? - dopytywali dziennikarze. - Chyba tak. No to już nie mam wyjścia w takim razie - śmiała się "Isia".
Radwańska drugi raz wystąpiła w Katowicach z nr. 1 i znów zakończyła grę na półfinale. Rok temu przegrała z późniejszą triumfatorką Francuzką Alize Cornet. Tym razem nie dała rady Włoszce (4:6, 2:6), która w 2014 roku również była w finale. W niedzielę lepsza od Giorgi okazała się Słowaczka Anna Karolina Schmiedlova, wygrywając 6:4, 6:3. Najlepsza zawodniczka zainkasowała 43 tys. dolarów, finalistka - 21 400.
- Ciągle się jeszcze trzęsę z emocji, to mój pierwszy wygrany turniej WTA. Szczególnie dziękuję mojej mamie, która mnie tutaj wspierała - mówiła Schmiedlova tuż po finale trwającym godzinę i 28 minut. Słowaczka ma 20 lat zajmuje 67. miejsce na świecie. - Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało - przyznała.
Finał turnieju WTA w Katowicach znów nie dla Agnieszki Radwańskiej
Źródło: Press Focus/x-news
Giorgi zapowiedziała, że wróci do Katowic. W sobotę zajmująca 34. miejsce na świecie Włoszka potrzebowała godziny i 15 minut, aby pokonać 9. w rankingu WTA Radwańską. Ten mecz został nazwany przedwczesnym finałem, bo zagrały turniejowa "trójka" i "jedynka".
Zgodnie z przewidywaniami Włoszka strzelała piłkami jak z karabinu. W pierwszym secie do stanu 2:2 obie wygrywały swój serwis, ale Giorgi swoje gemy bez straty punktu. Następnie przełamała Polkę na 3:2. Radwańska miała okazję na szybkie odrobienie straty, ale nie wykorzystała szans.
Włoszka poszła za ciosem i wygrała seta 6:4. Druga partia miała taki sam początek - 2:2 i przełamanie serwisu Radwańskiej na 3:2. Tym razem jednak Giorgi wygrała 6:2, wykorzystując trzecią piłkę meczową. Dwie pierwsze wyrzuciła w aut.
- To się wszystko tak szybko działo, to była… strzelnica. Weszło lub nie weszło. Było bardzo mało gry, nawet trudno powiedzieć, że w tym meczu była gra, przy takim stylu Włoszki. Nie było wymian, biegania, po prostu nie było tenisa - mówiła "Isia".
Dziennikarze dopytywali, czy dało się coś więcej zdziałać przeciw rozpędzonej Włoszce. - To był jej dzień, wszystko trafiała i to z taką prędkością, że czasem zanim wybrałam stronę do odbicia, piłka była już za mną. Włoszka taki ma styl - oceniała krakowianka.
Kibice w Spodku widzieli bezradność swej ulubienicy. Zastanawiali się, dlaczego Radwańska nie jest w stanie nic zrobić i czy w ogóle miała jakiś pomysł.
- Plan był taki, aby troszeczkę wybić ją z rytmu, bo jak jest w takim ciągu, bardzo ciężko jest cokolwiek zrobić. Próbowałam na różne sposoby, ale radziła sobie ze wszystkim, na wszystko miała odpowiedź. W stosunku do Sereny Williams Giorgi gra dwa razy szybciej. Nie jest jeszcze w pierwszej "10", bo gra nierówne mecze, jest bardzo nieprzewidywalna. Potrafi wygrać z Szarapową, potem przegrać z kimś nieznanym. Gdyby grała zawsze, tak jak w sobotę, to byłaby w "10" - dodała Polka. Na otarcie łez dostała za awans do półfinału 11 300 dolarów i godziwe startowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?