Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za wcześnie na sukces

Redakcja
Czwarte miejsce polskich siatkarzy w finałowym turnieju Ligi Światowej

Korespondencja "Dziennika" z Belgradu

Czwarte miejsce polskich siatkarzy w finałowym turnieju Ligi Światowej

Korespondencja "Dziennika" z Belgradu

W półfinałowym spotkaniu Ligi Światowej polscy siatkarze przegrali z Serbią i Czarnogórą po emocjonującym meczu 2-3, w którym prowadzili już 2-0 i do wygranej w trzecim secie brakowało im tylko trzech punktów.

   Niestety, okazało się, że na grę w finale wielkiej imprezy Polacy muszą jeszcze poczekać. Wprawdzie według trenera Raula Lozany z każdym meczem gra Polaków polepsza się i zbliżamy się do ścisłej światowej czołówki, ale wciąż nie mamy mentalności zwycięzcy i w decydujących momentach brakuje nam zimnej krwi. Ostatecznie polscy siatkarze przegrali z Kubą w meczu o trzecie miejsce i w belgradzkim finale zajęli czwarte miejsce.

Dobry początek

   Sobotni mecz półfinałowy z Serbią i Czarnogórą zapowiadał się bardzo ciekawie i rzeczywiście na brak emocji prawie 8-tysięczna publiczność w belgradzkiej Arenie nie mogła narzekać. Stawką tego pojedynku był finałowy mecz z Brazylią, która w półfinale, nie bez problemów, rozprawiła się z Kubą 3-1. Polacy od początku spotkania wyglądali na bardzo zmotywowanych i skoncentrowanych. Pierwsze dwa sety w ich wykonaniu były bardzo dobre, w ataku błyszczał zwłaszcza Mariusz Wlazły, który w tym spotkaniu wyszedł w podstawowej szóstce. Z kolei as Serbów Ivan Milijkovic, jeden z najlepszych atakujących świata, sprawiał wrażenie zagubionego i bardzo często posyłał piłki w aut (w pierwszym secie popełnił aż sześć błędów - przyp. red.). Jednak w siatkówce prowadzenie 2-0 w setach nie przesądza niczego i na nieszczęście stara siatkarska prawda po raz kolejny dała o sobie znać...

Nieszczęsny trzeci set

   Początek trzeciego seta był dla Polaków niezwykle udany. Po trzech kolejnych akcjach Zagumnego, Gołasia i Świderskiego w bloku polski zespół prowadził już 1-6. Kiedy na tablicy widniał wynik 22-17 dla Polski, wydawało się, że już nic nie przeszkodzi Polakom w osiągnięciu największego sukcesu w ostatnich latach. Po skutecznym ataku Janica było 22-18 dla Polski i w tym momencie na zagrywkę wszedł Milijkovic. Polacy mieli problemy z jej przyjęciem, ale mylili się także w ataku. Najpierw błąd przekroczenia linii ataku zrobił Wlazły, następnie Świderski uderzył w antenkę tak mocno, że trzeba było ją na nowo ustawić i 5-punktowa przewaga polskiego zespołu stopniała do 2 oczek (22-20). W tym momencie boisko opuścił narzekający na kontuzję palca Nicola Grbic i chociaż Polacy reklamowali tę zmianę tłumacząc, że Serbowie przekroczyli już dozwolony limit zmian, na parkiet wszedł młody rozgrywający Ilic i jego gra okazała się kluczem do sukcesu Serbów. Dwa z rzędu skuteczne bloki Gerica i wspomnianego Ilica na Świderskim doprowadziły do remisu 22-22 i chociaż Polacy za sprawą Wlazłego wyszli znów na prowadzenie, to Serbowie mieli już nad nimi psychologiczną przewagę i niesieni dopingiem cichej dotąd serbskiej publiczności poszli za ciosem i wygrali trzeciego seta 25-23.

Wściekły Lozano

   - Jestem wściekły na to, co się stało, nie rozumiem jak mogliśmy nie wykorzystać tej naszej dobrej gry, którą prezentowaliśmy aż do końcówki trzeciego seta. - mówił po meczu zdenerwowany Raul Lozano. - Zabrakło nam po prostu zimnej krwi i wyrachowania, żeby w końcówce trzeciej partii dobić przeciwnika. Powinniśmy się zachować jak rasowy bokser, który mając na deskach przeciwnika zadaje mu decydujący cios. Naszym siatkarzom brakuje instynktu zabijaki, nie dojrzeli jeszcze do tego, by wykorzystać taką szansę, ale wciąż wierzę, że idziemy w dobrym kierunku - dodał Lozano.
   Po przegranym trzecim secie biało-czerwoni nie mogli się już podnieść, bo wciąż mieli w głowach straconą szansę i nie mogli zrozumieć, dlaczego jej nie wykorzystali. Czwarty i piąty set był już popisem Serbów i ich największej gwiazdy - Milijkovica, który w całym spotkaniu zdobył aż 32 punkty. - Naszym problemem w dwóch ostatnich setach było to, że nasi zawodnicy nie mogli zapomnieć o tym trzecim secie. Nie potrafili zamknąć tego rozdziału i złapać na nowo rytmu gry z początku meczu - tłumaczył niemoc polskich siatkarzy drugi trener Alojzy Świderek.
   Także szkoleniowiec Serbów Ljubomir Travica uważał końcówkę trzeciego seta za kluczową dla losów całego spotkania. - Dwie akcje w trzecim secie pozwoliły nam dodać wiary w siebie i uwierzyć w to, że ten mecz można rozpocząć na nowo, że jak wygramy trzeciego seta, to możemy wygrać całe spotkanie i tak się stało - mówił po meczu Travica.

Załamani Polacy

   Miny polskich siatkarzy po meczu mówiły za siebie. Tak załamani i rozczarowani Polacy nie byli dawno, chociaż to nie pierwszy przypadek w historii, kiedy zwycięstwo w meczu o stawkę wymknęło im się dosłownie z rąk. Wystarczy sięgnąć pamięcią do meczu z Jugosławią w 2000 roku w Spodku, w turnieju kwalifikacyjnym do olimpiady, kiedy Polacy prowadzili już 23-17 i mimo to przegrali seta i całe spotkanie.
   - Także w ostatnim meczu z Serbami w Lidze Światowej prowadziliśmy już 2-0 w setach i przegraliśmy. Nie wiem, jak można przegrywać takie mecze, to się musi wreszcie skończyć - stwierdził Mariusz Wlazły, na którym akurat nie ciąży bagaż porażek na własne życzenie. - Na pewno jesteśmy podłamani tą porażką, czegoś takiego nie można łatwo wymazać z pamięci, ale musimy się jakoś sprężyć, żeby powalczyć w meczu z Kubą - mówił kapitan biało-czerwonych Piotr Gruszka.

Porażka z Kubą

   Los sprawił, że w walce o trzecie miejsce Polacy spotkali się ponownie z Kubańczykami i podobnie jak w piątkowym spotkaniu było to zacięte, pięciosetowe spotkanie. Niestety, tym razem polscy siatkarze musieli uznać wyższość Kubańczyków, mimo że wcale nie odbiegali od nich poziomem. Podobnie jak w meczu z Serbią, decydujące znaczenie miały błędy Polaków w kluczowych momentach setów. Kiedy Polacy prowadzili 2-1 w setach i 9-7 w trzeciej partii wydawało się, że są w komfortowej sytuacji, by wygrać to spotkanie, jednak 6 straconych punktów pod rząd (9-13) spowodowało, że Kubańczycy złapali wiatr w żagle i wygrali tego seta 18-25.
   Tie-break był bardzo wyrównany do stanu 10-10, jednak w końcówce znów bolączką w polskim zespole było przyjęcie zagrywki i nieskończone piłki w górze. Mecz zakończył efektowny blok Bella i Dominica na G. Szymańskim.
   _- Uważam, że mimo tej porażki z Kubą bilans naszego występu w Belgradzie jest niezły. Rozegraliśmy 15 setów, pokazaliśmy że stać nas na wyrównaną grę z najlepszymi i przede wszystkim po wielu latach Polska jest znów w czołówce światowej. Wracamy do kraju z podniesioną głową, teraz musimy się skupić na rzeszowskich eliminacjach do MŚ - _podsumował występ polskich siatkarzy trener Lozano.
KAROLINA KORBECKA

Polska - Serbia i Czarnogóra 2-3 (26-24, 25-19, 23-25, 20-25, 8-15).

Polska: Zagumny, Gruszka, Wlazły, Kadziewicz, Świderski, Gołaś oraz Ignaczak (libero), Winiarski, Murek, Grzyb

Serbia i Czarnogóra: Grbic, Mitrovic, Geric, Vujevic, Milijkovic, Markovic oraz Samardzic (libero), Janic, Roljic, Stankovic, Ilic.

Sędziowali: Umit Sokullu (Turcja) i Juan Pereyra (Argentyna). Widzów 7360.

Polska - Kuba 2-3 (23-25, 25-22, 26-24, 18-25, 13-15).

Polska: Zagumny, Gruszka, Wlazły, Kadziewicz, Świderski, Gołaś oraz Ignaczak (libero), Winiarski, Murek, Grzyb.

Kuba: Diaz, Poey, Juantorena, Pimienta, Bell, Dominico oraz Mendez (libero), Aldazabal, Garcia, Camejo.

Sędziowali: Pini Sharif (Izrael) i Umit Sokullu (Turcja). Widzów 4150.

Pozostałe mecze: o rozstawienie: Brazylia - Serbia i Czarnogóra 3-1 (25-21, 23-25, 26-24, 25-21); półfinał: Brazylia - Kuba 3-1 (25-18, 25-19, 22-25, 25-23); finał: Brazylia - Serbia i Czarnogóra 3-1 (14-25, 25-14, 25-19, 25-16).

Polki nie awansowały

Polskie siatkarki nie zagrają w turnieju finałowym Grand Prix (13-18 lipca w Sendai).

   Polki zajęły 7. miejsce. Miały taki sam bilans jak Holandia (5 zwycięstw i 4 porażki), lecz znacznie gorszy bilans małych punktów. Oprócz Holandii w Japonii zagrają Chiny, Brazylia, Włochy, Kuba i gospodynie.
   W Bangkoku Polki pokonały Tajlandię 3-0 i USA 3-1. W pierwszym meczu wyraźnie brakowało im koncentracji. Popełniały sporo błędów w ataku i obronie. W drugim meczu wydawało się, że zwyciężą 3-0, ale prawdopodobnie niekorzystnie podziałała na nie informacja o wygranej Holandii z Koreą Płd., przekreślająca ich szanse na awans do finałowego turnieju GP.

Polska - Tajlandia 3-0 (25-19, 25-23, 25-20), Polska - USA 3-1 (25-18, 25-17, 22-25, 25-22).

Polska: Skowrońska, Bełcik, Mróz, Rosner, Liktoras, Przybysz, Zenik (libero) oraz Mirek, Pycia, Skorupa (w meczu z USA także Bamber, Kaczor).

Pozostałe wyniki: gr. G, Hongkong: Dominikana - Niemcy 3-2, Włochy - Chiny 3-0, Włochy - Dominikana 3-0, Chiny - Niemcy 3-0; gr. H, Tajwan: Holandia - Korea Płd. 3-0, Brazylia - Kuba 3-1, Kuba - Holandia 3-0, Brazylia - Korea Płd. 3-1; gr. I, Bangkok: Japonia - Tajlandia 3-1, Japonia - USA 3-1.

1. Chiny 8-1 17 24- 4

2. Brazylia 8-1 17 24- 8

3. Kuba 8-1 17 25- 6

4. Włochy 6-3 15 19- 9

5. Japonia 6-3 15 21-11

6. Holandia 5-4 14 19-12

7. Polska 5-4 14 15-15

8. USA 4-5 13 16-19

9. Korea Płd. 2-7 11 7-23

10. Niemcy 1-8 10 7-26

11. Dominikana 1-9 10 7-26

12. Tajlandia 0-9 9 2-27

(PAP/F)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski