18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabawy zaczyna Boukhari, "Sobol" to Don Corleone

Redakcja
Nourdin Boukhari (z prawej) strzelił dla Wisły zwycięskiego gola w jesiennych derbach, a poza tym... świetnie się bawi w Krakowie. Tu - podczas charytatywnego meczu z koszykarkami "Białej Gwiazdy". FOT. WACŁAW KLAG
Nourdin Boukhari (z prawej) strzelił dla Wisły zwycięskiego gola w jesiennych derbach, a poza tym... świetnie się bawi w Krakowie. Tu - podczas charytatywnego meczu z koszykarkami "Białej Gwiazdy". FOT. WACŁAW KLAG
Porównując Wisłę sprzed roku z tą obecną, okazuje się, że w kadrze zespołu pozostało zaledwie kilku graczy. Gdy były wiślak, Ilie Cebanu, wpadł niedawno z towarzyską wizytą na zgrupowaniu w Turcji, nie bardzo miał z kim powspominać stare czasy.

Nourdin Boukhari (z prawej) strzelił dla Wisły zwycięskiego gola w jesiennych derbach, a poza tym... świetnie się bawi w Krakowie. Tu - podczas charytatywnego meczu z koszykarkami "Białej Gwiazdy". FOT. WACŁAW KLAG

WISŁA KRAKÓW OD KULIS. Małecki zmienia swój wizerunek, Jovanić dogada się z każdym. Spośród nowych zawodników najszybciej w grupę wkomponował się Genkow.

Wyobraźmy sobie więc, że wchodzimy do nowej szatni Wisły. Naszym przewodnikiem po niej będzie bramkarz Milan Jovanić, Serb, który z każdym szybko znajduje wspólny język. - Nie ma chyba w drużynie zawodnika, o którym bym nic nie wiedział - mówi z uśmiechem, nigdy go nie opuszczającym.

- Nowi piłkarze, którzy przyszli do nas zimą, to sympatyczni ludzie - zapewnia Jovanić. Najwięcej czasu, siłą rzeczy, spędza ostatnio ze swoim nowym rywalem, Estończykiem Sergeiem Pareiko. - To poważny facet, ma już 34 lata. Nie mówię, że jest skryty, czy małomówny, ale też nie jest duszą towarzystwa, jak Nourdin Boukhari. Normalny, w porządku gość - ocenia, dodając: - Sergei zna angielski. Mówiąc szczerze, najmniej rozmawiałem z Michaiłem Siwakowem, bo on mówi jedynie po włosku i rosyjsku. A ja - w żadnym z tych języków. Jednak Białorusin też wydaje się sympatyczny.

Wrażenie nieco skrytego zrobił na wszystkich Maor Melikson. Pierwsza w życiu przeprowadzka do zagranicznego klubu chyba nieco go onieśmieliła. - Jestem domatorem. Wolny czas lubię spędzać w domu, oglądając telewizję - wyznał Izraelczyk (ma także polski paszport, bo naszą rodaczką jest jego mama). Na pewno w kącie wiślackiej szatni nie będzie siedział za to Kew Jaliens. Holender mówi w pięciu językach, potrafi porozumieć się nawet z hiszpańskojęzycznymi graczami. Już widać, że może zająć miejsce Clebera nie tylko na boisku, ale również poza nim. - Jeśli myślisz pozytywnie i jesteś pozytywnym człowiekiem, będą ci się przydarzać dobre rzeczy - to filozofia Holendra.

Milan Jovanić ożywia się, gdy pytamy o Cwetana Genkowa. - Czasem wydaje mi się, że Cwetan jest w tej drużynie już z pół roku, a nie od paru tygodni. Świetnie się wkomponował w naszą grupę. To naprawdę strasznie zabawny facet, jest już jednym z nas. Bez problemu się z nim dogaduję, bo bułgarski jest podobny do serbskiego. Po angielsku, co prawda, prawie nie mówi, ale sporo rozumie - zaznacza.

Najwidoczniej Bułgar już dołączył do "bałkańskiego gangu" w Wiśle. Na pewno ekipa pod przewodnictwem Gordana Bunozy niedługo pokaże mu wszystkie zakamarki krakowskich galerii handlowych. W końcu Bunoza zapewniał nas niedawno, że podczas obozów przygotowawczych będzie za nimi tęsknił. - Teraz galerie to moje życie! Spędzamy tam z Boukharim, Draganem Paljiciem i Erikiem Cikosem całe dnie. Na zakupach, na kawie, a przede wszystkim żartując z siebie nawzajem - wyznał Bośniak.

Często do tej ekipy przyłącza się Serge Branco. Człowiek-zagadka. Tak naprawdę, jaki jest, nie wie chyba nikt. Kameruńczyk na pewno lubi dobrze się ubrać. Elegancki płaszcz, kapelusz - tak wygląda Branco w cywilu.

Czasem koło niego przysiądzie Honduranin Osman Chavez. To szalenie ciepły i otwarty człowiek. Ma tylko pecha, że od reszty drużyny odgradza go nieco bariera językowa. Z Branco mogą chociaż zamienić parę słów "en espanol". Na mecze koszykarek Wisły z Kameruńczykiem jednak nie pójdzie, bo Chavez woli spędzić ten czas z rodziną. W domu lubi czasem coś upichcić i posłuchać pozytywnego rytmu latynoskiej muzyki. Ale nie żadnego Manu Chao, tylko muzyki chrześcijańskiej. Bo dla Honduranina zawsze na pierwszym miejscu jest Bóg. Tak samo, jak dla Andy'ego Riosa. Argentyńczyk jest młody, ciekawy świata. Już teraz marzy o wakacyjnej podróży po Europie. Najbardziej chciałby zobaczyć Paryż.
- Andy, fiesta, fiesta! - rzuci przechodzący obok Patryk Małecki. Obu łączy młody wiek i to, że nie mają samochodu. "Mały" przyjeżdża do klubu na skuterze. Niedawno zmienił fryzurę - ogolił się całkiem na łyso. Żartuje, że dzięki temu zmienił też ksywkę - z "Małego" na "Silnego". - Oglądałem film "Wojna polsko-ruska", w którym rolę "Silnego" gra Borys Szyc. Z nową fryzurą jestem ponoć do niego podobny - mówił oficjalnej stronie klubu.

Dwa lata starszy od Małeckiego jest Cezary Wilk. Choć na każdym kroku zapewnia o swojej skromności, nie brak mu pewności siebie. Chłopak wygadany, z poczuciem humoru, inteligentny, lubi poczytać, ale przyznaje, że pod tym względem kto inny w drużynie jest absolutnym liderem. - Nie wyrabiam normy jednej książki w tygodniu. Na pewno nie tak, jak Rafał Boguski. On, z tego co widziałem, nawet w trakcie rehabilitacji czytał książki.

Tomas Jirsak to mistrz drugiego planu - nie rzucający słów na wiatr, ale mówiący to, co myśli. Przeciwieństwem małomównego Czecha jest rozgadany Marokańczyk Boukhari. - W jakim języku by nie mówił, to z każdym się dogada i każdy przy nim będzie chodził uśmiechnięty - mówi o nim Wilk. - Boukhari jest takim DJ-em naszej szatni - śmieje się Jovanić. - To facet, który zawsze zaczyna całą zabawę. Dopiero potem dołączam do niego ja, czy Paljić. Bo Dragan to też "jajcarz". Ale Boukhari zdecydowanie jest numerem jeden, jeśli chodzi o poczucie humoru.

To prawda. "Alladyn" rozweseli nawet kamienną twarz Andraża Kirma. A to duża sztuka.

Trochę z dystansem na to całe hałaśliwe towarzystwo może spoglądać wielka trójca wiślackiej szatni. Maciej Żurawski, Radosław Sobolewski i Łukasz Garguła. Starsi, doświadczeni, będący ikonami polskiej ekstraklasy. - "Sobol" to nasz Don Corleone, wszyscy go szanują. Prawdziwy lider drużyny - mówi z uznaniem Jovanić. Są jeszcze Wojciech "Łobo" Łobodziński i Mateusz Kowalski, dwaj najlepsi kumple.

A nad tym wszystkim czuwa trener Robert Maaskant. Zawsze wyluzowany, uśmiechnięty, programowy optymista. Do kobiet zwraca się: "hi, darling", albo "hello, beauty". Wie, czego potrzebują dziennikarze. Lubi od czasu do czasu rzucić im jakąś anegdotkę, greps. Z piłkarzami też potrafi utrzymać koleżeńską więź, pożartować: - Bunoza nie zrobił zadania na lekcję polskiego? A to leniwy drań! - Czarek Wilk twierdzi, że ma lepszy rower ode mnie?! Już nigdy u mnie nie zagra! - to tylko parę cytatów z Holendra. Jednak, gdy przychodzi co do czego, potrafi też pogrozić palcem.

Na przedsezonowych obozach Maaskant dołożył wszelkich starań i wykorzystał chyba całą swą psychologiczną wiedzę, by tę narodowościową mozaikę jakoś scalić i zintegrować. Zobaczymy, czy mu się udało.

Justyna Krupa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski