Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabić Piłsudskiego, czyli sowieckie pomysły na Polskę

Redakcja
Potężny wybuch poderwał rankiem 13 października 1923 roku na nogi cały Żoliborz.

Anna Zechenter: NIEPRZEDAWNIONE

Z okien leciały szyby, z murów sypał się tynk. Po drugiej stronie Wisły, na Pradze, eksplozja również wywołała panikę. Tymczasem grupki ludzi ruszyły w kierunku Cytadeli Warszawskiej, bowiem lotem błyskawicy rozeszła się wieść, że tam właśnie nastąpiła eksplozja. Jej siła zmiotła z powierzchni ziemi budynki nie tylko w cytadeli, ale i w najbliższej okolicy, pozostawiając dziesięciometrowy krater. Zginęło 28 osób, rany odniosło prawie sto - ofiarami byli przede wszystkim członkowie załogi i ich rodziny.

W tym samym czasie w więzieniu przy Dzielnej dwaj organizatorzy zamachu, Walery Bagiński i Antoni Wieczorkiewicz, członkowie Komunistycznej Partii Robotniczej Polskiej, śpiewali w swoich celach "Czerwony sztandar". Aresztowano ich dwa miesiące wcześniej za udział w innych zamachach bombowych wiosną 1923 roku w Warszawie i Krakowie. W tym nie uczestniczyli. Zdążyli jednak wszystko przygotować.

Bombiści i agenci

Zaledwie Rzeczpospolita wydźwignęła się z niewoli po I wojnie światowej, Sowieci postawili sobie za cel jej unicestwienie, by otworzyć bolszewizmowi drogę na Zachód. Już w grudniu 1918 roku powstała Komunistyczna Partia Robotnicza Polski (od 1925 roku Komunistyczna Partia Polski), która z początkiem 1919 roku przyłączyła się do Międzynarodówki Komunistycznej. Twór ten, powołany do życia w Moskwie, stanowić miał ogólnoświatową partię, zaś ugrupowania w innych krajach, traktowane jak jej części, podlegały kierownictwu Moskwy i były przez nią finansowane. Zdelegalizowana w połowie 1919 roku przez władze państwa, KPRP była od początku moskiewską agenturą. Po przegranej przez bolszewików wojnie 1920 roku skoncentrowała się na działaniach dywersyjnych.

W styczniu 1922 roku przy poselstwie sowieckim w stolicy zaczęła pracę rezydentura wywiadu pod kierownictwem polskiego komunisty Mieczysława Łoganowskiego, wcześniej szefa placówki ZSSR w Wiedniu. Łoganowskiemu udało się przy pomocy Kazimierza Kobeckiego, także Polaka, błyskawicznie zbudować siatkę szpiegowską, zbierającą informacje dla bolszewickiej agentury i wypełniającą jego polecenia.

Zamiarem Moskwy było nieustanne destabilizowanie sytuacji w kraju, ciągłe nękanie mieszkańców zamachami dokonywanymi przez - jak wówczas mówiono - bombistów, a także innymi aktami terroru. Funkcjonariusze KPRP prowadzili działalność wymierzoną przede wszystkim w struktury wojskowe.

Wysadzić plac Saski

Wiosną 1923 roku w Warszawie pojawił się wysoki funkcjonariusz Międzynarodówki Komunistycznej Włodzimierz Milutin. Uznał dotychczasowe działania za niedostatecznie skuteczne i zażądał rozszerzenia akcji werbunkowej w kręgach oficerskich. Tymczasem Łoganowski wpadł na rewelacyjny pomysł: zabić marszałka Piłsudskiego w Sulejówku. Dokonać tego mieli bojówkarze z KPRP, przebrani za członków młodzieżówki endeckiej. W ówczesnej sytuacji wewnętrznej zamach narodowców na Piłsudskiego mógł stać się iskrą, od której kraj pogrążyłby się w ogniu wojny domowej. Łoganowski jednak nie dostał aprobaty Moskwy na tę prowokację.
Władze na Kremlu odwołały dosłownie w ostatniej chwili także kolejny jego plan, przewidujący zdetonowanie potężnego ładunku wybuchowego na placu Saskim, dzisiejszym placu Marszałka Piłsudskiego. Stać się to miało w dniu Święta Narodowego 3 maja 1923 roku, kiedy na placu byliby zebrani dowódcy wojskowi, wielu dostojników państwowych, tysiące warszawian oraz marszałkowie Rzeczypospolitej i Francji Józef Piłsudski i Ferdinand Foch.

Łoganowski musiał poprzestać na wysadzeniu Cytadeli Warszawskiej.

Spisek w wojsku

Podejrzenia policji zwróciły się w stronę nielegalnej lewicy. W stolicy aresztowano ponad dwieście osób, w innych miastach kilkadziesiąt. Ostatecznie o przygotowanie zamachu posądzono wspomnianych Bagińskiego oraz Wieczorkiewicza. Świadkiem, który ich obciążył, był Józef Cechnowski, członek komunistycznej siatki terrorystycznej, zwerbowany przez polski kontrwywiad. Obaj oskar-żeni byli żołnierzami Wojska Polskiego na usługach Rosji sowieckiej. Porucznik Walery Bagiński, niedawny legionista, zaczął pracować dla Moskwy w 1921 roku, został nawet członkiem Wydziału Wojskowego odpowiedzialnego za działalność agitacyjno-dywersyjną wśród żołnierzy. Pracował jako wykładowca w Centralnej Szkole Zbrojmistrzów, mieszczącej się w Cytadeli Warszawskiej. Pirotechnik, podporucznik Antoni Wieczorkiewicz wstąpił do partii bolszewickiej w tym samym roku, w którym zaczął służbę wojskową. Żaden nie przyznał się do winy, mimo to obaj zostali skazani na karę śmierci. Prezydent Stanisław Wojciechowski zamienił ją aktem łaski na dożywocie.

Opublikowane w 1930 roku w Polsce, w Niemczech i we Francji przez Grigorija Biesiedowskiego "Pamiętniki dyplomaty sowieckiego" przyniosły rewelacje na temat szpiegowskich działań w Warszawie, między innymi potwierdzenie winy organizatorów zamachu. Biesiedowski, do 1926 roku pracownik misji ZSSR w Warszawie, przeniesiony później do Paryża, został w 1929 roku pilnie wezwany razem z rodziną do kraju. Ponieważ rozkaz nadszedł tuż po zdradzie innego urzędnika, Biesiedowski spodziewał się najgorszego: łagru lub egzekucji. Uciekł więc w Białej Podlaskiej z pociągu i poprosił o azyl polityczny.

"Wściekłe psy"

W 1925 Rosja Sowiecka zaproponowała wymianę: za uwolnienie z Łubianki konsula RP w Gruzji Józefa Łaszkiewicza z rodziną oraz księdza Bronisława Usasa chcieli dostać Bagińskiego i Wieczorkiewicza.

29 marca Bagiński i Wieczorkiewicz podążali pod eskortą pociągiem w kierunku granicznej stacji kolejowej w Kołosowie, w pobliżu miasteczka Stołpce, by zdążyć na godzinę czwartą po południu. Do wymiany jednak nie doszło. Tuż przed stacją jeden z konwojentów, Józef Muraszko, niespodziewanie wyszarpnął z kabury broń i zastrzelił obu więźniów. 29-letni policjant oświadczył później przed sądem: "Przyznaję się do zabójstwa dwóch wściekłych psów! Zabiłem ich w silnym podnieceniu!". Sąd skazał go na dwa lata więzienia, uznając, że "działał z pobudek patriotycznych".
Dalsze losy Muraszki ułożyły się osobliwe. Jeszcze przed wojną zwerbowało go gestapo. Z końcem 1939 roku pojawiał się wszędzie w niemieckim mundurze oficerskim, został więc uznany za zdrajcę i zastrzelony z wyroku Państwa Podziemnego.

Warszawa ogląda pościg

Józef Cechnowski miał za swoje zeznania zapłacić głową - tak postanowiły władze KPP.

Plutonem egzekucyjnym dowodził Władysław Hibner, w 1919 roku skazany za działalność w łódzkiej Radzie Delegatów Robotniczych na pięcioletnią odsiadkę i deportowany do ZSSR w zamian za zwolnienie kilku polskich więźniów. Do Warszawy wrócił potajemnie w 1924 roku. Dwaj pozostali, Władysław Kniewski i Henryk Rutkowski, byli członkami Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, przybudówki KPRP.

17 lipca 1925 roku Hibner, Kniewski i Rutkowski, śledząc Cechnowskiego, ściągnęli na siebie uwagę policyjnych wywiadowców, którzy zażądali od nich dokumentów. Wtedy bojcy z KPRP rzucili się z bronią na funkcjonariuszy. Ciężko postrzelili jednego z nich, po czym ruszyli biegiem ulicami Warszawy, zabijając policjanta oraz przechodzącego studenta i przechodniów. Jedna z kul raniła kobietę z dzieckiem. Kniewskiego udało się na szczęście szybko zatrzymać.

Tymczasem Hibner i Rutkowski zdążyli porwać dorożkę, policjanci wskoczyli więc w taksówkę. I tak w samym centrum Warszawy rozegrały się niecodzienne sceny pościgu ze strzelaniną, zakończone aresztowaniem rannych uciekinierów. Wszyscy trzej zostali skazani - jako pospolici bandyci - na śmierć przez powieszenie. Zamach na Cytadelę Warszawską był tylko jedną z sowieckich akcji przeprowadzonych w II Rzeczypospolitej. Kiedy w miastach działali bombiści, wschodnią granicę przekraczały bolszewickie bojówki, mordując i grabiąc. Granica w ogniu to jednak historia warta kolejnej opowieści

Autorka jest pracownikiem krakowskiego Oddziału IPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski