Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił autem trzy osoby. Sąd: samochód był jak nóż

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Mec. Władysław Pociej i oskarżony Mateusz G.
Mec. Władysław Pociej i oskarżony Mateusz G. Artur Drożdżak
Karę 25 lat więzienia wymierzy krakowski sąd 45-letniemu Mateuszowi G., który jadąc z prędkością 148 km na godzinę doprowadził do zderzenia z innym autem, w którym zginęły trzy osoby. Oskarżony był wtedy pod wpływem kokainy, alkoholu i leków. Sąd uznał, że to nie był zwykły wypadek drogowy, ale zabójstwo. - Samochód był w tym wypadku niczym nóż w podobnych sprawach - mówiła sędzia Monika Nawara Chodak.

FLESZ - Koronawirus - kwarantanna w całej Polsce

od 16 lat

Zdaniem sądu tamtego tragicznego 1 maja 2018 w Woli Filipowskiej pod Krakowem oskarżony działał z zamiarem zabicia siebie, ale jednocześnie godził się na śmierć innych uczestników ruchu drogowego.

Oskarżony był wtedy nietrzeźwy, naćpany kokainą i po zażyciu leków. Wsiadł do auta i ruszył przed siebie. Żona zawiadomiła policję, że nietrzeźwy mąż porusza się białym audi. Pogoda była piękna, dzień słoneczny, a ruch na Drodze Krajowej nr 79 niewielki.

Do tragedii doszło na łuku drogi. Mateusz G. nie zwalniał tempa i próbował wyprzedzić prawidłowo jadącą mazdę. Nie zważał na ukształtowanie terenu i podwójną linię ciągłą. Nie przejmował się, że w tym miejscu jest ograniczenie prędkości do 90 km/h. Później biegły do spraw rekonstrukcji wypadków wyliczy, że kierowca audi jechał 148 km na godzinę. Najpierw Mateusz G. czołowo skośnie uderzył w volkswagena golfa, a potem centralnie w opla i dopiero wtedy się zatrzymał.

Skutki wypadku były katastrofalne. Kierowca golfa doznał złamania ręki, a jego pasażer urazu głowy. Z opla nikt nie wyszedł żywy. Na miejscu śmierć poniósł kierowca Grzegorz M., jego żona 53-letnia Jadwiga i pasażerka, 81-letnia kobieta. Wezwany na miejsce helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał do szpitala Mateusza G. Przeżył mimo ciężkich obrażeń. Sześć tygodni leżał w śpiączce. Opis jego obrażeń też budzi grozę: złamana podstawa czaszki, żebra, nogi w udzie i piszczele, kręgi szyjne. Miał stłuczenia mózgu, serca i wątroby, przebite płuco. Lekarze fakt, że żyje, nazwali cudem.

Prokurator postawił mu zarzut spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu. Ze szpitala na noszach trafił do sądu, a stamtąd do szpitala więziennego. Nie przyznał się do winy i mówił, że niczego nie pamięta. Biegli uznali, że Mateusz G. jest poczytalny. Psycholog stwierdził, że ma bardzo wysoki poziom inteligencji, jest ekstrawertykiem mało odpornym na stres, u którego emocje górują nad intelektem. Prokurator zmienił mu zarzuty na potrójne zabójstwo.

- Ta zmiana wynikła ze zgromadzonego materiału. Ważna była tu opinia dotycząca rekonstrukcji wypadku i ekspertyza toksykologiczna - nie krył Bartłomiej Legutko, autor aktu oskarżenia. I zażądał kary 25 lat więzienia za potrójna zabójstwo. Sąd podzielił tę argumentację, choć obrońca, mec. Władysław Pociej wnosił o uniewinnienie klienta i przekonywał, że był to wypadek drogowy.

Wyrok jest precedensowy, bo przeważnie tragiczne zdarzenia na drodze są kwalifikowane jako wypadki i jeśli są ofiary śmiertelne to nietrzeźwemu kierowcy grozi do 12 lat więzienia.

Mateusz G. ma też zapłacić 300 tys. rodzinie zabitych osób i 25 tys. dwóm rannym z volkswagena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zabił autem trzy osoby. Sąd: samochód był jak nóż - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski