Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło promocji

Barbara Ciryt
Wystawcy na krzeszowickim targu nie mieli zbyt wiele pracy. Zabrakło klientów.
Wystawcy na krzeszowickim targu nie mieli zbyt wiele pracy. Zabrakło klientów. Fot. Barbara Ciryt
Inicjatywa. W gminie Krzeszowice zaczęły się sobotnie targi produktów tradycyjnych, regionalnych i ekologicznych. Na pierwszych spotkaniach było zaledwie czterech wystawców.

Wystawcy - producenci i handlarze produktami ekologicznymi - mają mieszane uczucia. Chwalą ideę organizacji targów ze zdrową, dobrą jakościowo żywnością, ale jednocześnie mówią, że organizacja przedsięwzięcia kuleje. - Klientów jak na lekarstwo. W mieście nie widziałam ani jednego plakatu informującego o tym targu. Szkoda, bo bez poinformowania ludzi o przedsięwzięciu nic z tego nie będzie - ubolewa jedna ze sprzedawczyń.

W minioną sobotę pod wiatą targową można było kupić sery górskie, bundz, chleby tradycyjne na serwatce i zakwasie, produkty do samodzielnego wypieku chleba, soki tłoczone ze świeżych owoców i warzyw, żur, barszcz biały, ocet jabłkowy, preparaty ziołowe z gospodarstw ekologicznych. Burmistrz Krzeszowic Wacław Gregorczyk podkreśla, że inicjatywa organizacji targu to wyjście naprzeciw potrzebom mieszkańców. - Zgłaszali, że za takimi produktami muszą daleko jeździć, a chcieliby kupować je na miejscu - mówi gospodarz gminy.

Bolesław Bobek przyjechał na targ spod Zakopanego. Przywiózł oscypki, bundz, ale niewiele sprzedał. - Mam pozwolenia i certyfikaty na te produkty. Wystarałam się o numer weterynaryjny. Zwykle w soboty sprzedajemy z żoną swoje produkty na targu pietruszkowym na Rynku Podgórskim w Krakowie. Mógłbym przywozić twaróg, mleko, ale jeśli ten targ nie będzie rozpropagowany, to przyjazd nie ma sensu - mówi.

O utargu nie może też mówić Alicja Tracz, która przyjechał z Osieka spod Olkusza. Z gospodarstwa ekologicznego syna przywiozła produkty lecznicze, np. propolis, olej dziurawcowy oraz jurajski ocet jabłkowy. - Sprzedałam trzy produkty, bo nie ma komu - rozkłada ręce.

Nad brakiem promocji tego przedsięwzięcia ubolewa też Ewa Święszek-Grondal, która przyjechała z piekarni w Woli Filipowskiej. - Pomysł organizacji targu naprawdę dobry, ale szkoda, że mieszkańcy o nim nie wiedzą. W rozpropagowanie tego targu trzeba włożyć sporo wysiłku. Nawiązywać kontakty ze sprzedawcami, zachęcać do przyjazdu, ale także zapraszać mieszkańców, przyzwyczajać, promować wartościowe produkty - mówi pani Ewa.

Burmistrz zaznacza, że początki są zawsze trudne. - Jest u nas tradycja targów poniedziałkowych, na których można kupić wszystko - od artykułów spożywczych, odzieży, urządzeń domowych po drobne zwierzęta. Ale chcemy też zainteresować szersze grono mieszkańców tym targiem ekologicznym. Ważne jest także to, żeby zainteresować nim wystawców zdrowej żywności, produktów dobrej jakości, ekologicznych, tradycyjnych, regionalnych. Chciałbym, żeby oprócz artykułów spożywczych były tu wyroby lokalnego rękodzieła lub kwiaty - wymienia Wacław Gregorczyk, który w sobotę robił zakupy na targu ekologicznym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski