Dwór w Kąśnej Dolnej, jedyna na świecie posiadłość pianisty, kompozytora i męża stanu - Ignacego Jana Paderewskiego - wymaga poważnego remontu. Budynek, stylowo urządzony meblami z epoki, trawi wilgoć i pleśń. Przyspieszenie prac remontowych i konserwatorskich staje się bardzo pilne.
Dwór w Kąśnej, obecnie Muzeum Centrum Paderewskiego, odkrył przed laty dr Franciszek Pulit z Tarnowa. Obiekt wtulony między stodołę, dziesiątki topornych, kwadratowych domków kempingowych i stołówkę z betonu i stali okazał się wstydliwym, zbędnym elementem w scenerii socjalistycznej zabudowy. Dla zatarcia śladów wielkopańskości wybetonowano gazon na boisko do kosza i przetrzebiono park. Obraz zniszczeń był zatrważający. Dewastacji dopuściła się spółdzielnia "Iskra", a później krakowski "Montin". Wyobraźni i szacunku dla historii zabrakło też budowniczym socjalistycznego ośrodka kolonijnego.
Raj w ojczyźnie
Budynek datowany na I połowę XIX wieku, z charakterystycznym otwartym gankiem z kolumnami, z parkiem i stawami rybnymi, z folwarkami, idealnie nadawał się na malowniczą posiadłość w ojczyźnie, o jakiej marzył Ignacy Paderewski. Gdy słynny polski pianista nabył majątek, zarządził rozbudowę oficyn i dworu, elektryfikację, budowę wodociągu i cegielni, poszerzenie parku, dla którego inż. Rohringer ze Lwowa opracował plan kompozycji przestrzennej w stylu angielskim. Administrator, spełniając marzenie Paderewskiego, chciał dworek i całe gospodarstwo rolne zmodernizować tak, by odpowiadało obowiązującym wówczas światowym standardom. Koszty nie miały wielkiego znaczenia. I rzeczywiście, podupadła, zniszczona posiadłość zamieniona została pod dyktando pianisty w raj. Ulegając pasji ogrodniczej, z każdej podróży Paderewski przywoził okazy roślin, asystował przy zakładaniu alei lipowej i sadzeniu trzystu drzewek. Dzieła dopełniła żona Helena, pielęgnując słynny ogród różany i klomby.
Niestety, Paderewski powierzył swoje dobra w niezbyt uczciwe ręce. Zadłużony, bo źle administrowany majątek, trzeba było odsprzedać. Od tamtych czasów dwór nie odzyskał już swej świetności.
Zbyt pośpieszny ratunek
Po ostatnich użytkownikach - kolonistach trzeba było leczyć rany kilkanaście lat. Mimo to podjęto próbę nadania temu miejscu rangi, na jaką zasługuje. Rozbiórka skandalicznych koszmarków budowlanych, wydzieranie z ziemi ton betonu okazało się łatwiejsze niż remont samego dworu. Prace wykonano w wielkim pośpiechu, nie licząc się z zasadami sztuki konserwatorskiej. Zamiast dachówki na dachu położono blachę. Ktoś wpadł na pomysł, by klasycystyczną budowlę "ozdobić" bladosrebrzystą stalą. Źle dobrano rynny, źle je zamontowano, a na skutki nie trzeba było czekać. Mury okryła wilgoć, do niezaizolowanych piwnic wdarła się woda. Na domiar złego fasadę pokryto farbą emulsyjną, skorupa popękała, a dworek obrósł w mało malowicze piórka.
Mimo to zniszczenia nie rzucają się w oczy zwiedzającym. Co chwilę odnawia się elewację. Salony i pokoje urządzili z wielkim znawstwem kustosze z Muzeum Narodowego w Warszawie. Z magazynów tej szacownej instytucji wybrano meble z epoki. Odrestaurowane przywieziono do Kąśnej, dobierając do każdego wnętrza odpowiednie zasłony, obicia, detale. I choć niewiele jest tutaj autentycznych pamiątek po mistrzu, to przecież i jego pokój, i sypialnia żony, i gabinet w stylu sztuki Dalekiego Wschodu, której był wielbicielem, i salony z dzisiątkami drobiazgów wyglądają tak, jakby gospodarze opuścili swój dom tylko na chwilę.
Przed jedną z ostatnich imprez - Festiwalem Muzyki Kameralnej Bravo Maestro - gorączkowo odświeżano elewację. Uporządkowano też otoczenie. Takiej ekipy z piłami, grabiami, taczkami czyszczącej krok po kroku z chaszczy i samosiejek park nikt tutaj nie widział prawdopodobnie od czasów Paderewskiego. Dworek w Kąśnej Dolnej potrzebuje jednak nie okazjonalnych działań, ale wykonanej zgodnie ze sztuką, profesjonalnej konserwacji. 300 tys. zł, przeznaczane rocznie w
budżecie powiatu na utrzymanie dworku - nie wystarczy.
Projekt bez konsultacji
Starostwo zamierza więc rozpocząć starania o środki unijne. Do wniosku trzeba dostarczyć dokumentację. - Przeznaczyliśmy na ten cel 40 tys. zł. Projekt, przygotowany przez architektkę Ewę Bień, jest prawie gotowy - informuje Mirosław Banach ze Starostwa Tarnowskiego.
O powstawaniu dokumentacji nie wie kierownik tarnowskiego Oddziału Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Andrzej Cetera. - O tym fakcie dowiedziałem się z prasy - mówi, dodając, iż w przypadku obiektu wpisanego do rejestru zabytków konieczna jest ścisła współpraca między architektem a konserwatorami.
Brak takiej konsultacji grozi błędami, jakie już raz w Kąśnej popełniono. Według Andrzeja Krupińskiego, historyka, konserwatora zabytków, przed przystąpieniem do remontu należy zinwentaryzować obiekt, wykonać badania odkrywkowe struktury ścian, konstrukcji i dopiero na tej podstawie ustalić program konserwatorski. Ten ostatni musi być zatwierdzony przez wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Jan Janczykowski, małopolski konserwator zabytków, podkreśla, iż ustalenie wytycznych konserwatora do projektu przed przystąpieniem do jego wykonywania jest właściwszą kolejnością niż ta, jakiej dopuszczono się w Tarnowie. Inwestorzy jednak bagatelizują taką drogę.
Dworek w Kąśnej z trudem przeżył kolejne nieudane eksperymenty. Jeśli i tym razem zignoruje się rady profesjonalistów, piękny obiekt, szacowne muzeum, może zamienić się w atrapę zabytku.
KRZYSZTOFA BIK-JURKOW
Zdjęcia autorka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?