Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zachód wierzył w rosyjską wizję historii. Czy w końcu ją odrzuci?

Zbigniew Bartuś
Władimir Putin miałby przyjechać na rocznicę wyzwolenia Auschwitz, by opowiedzieć o triumfach wielkiego Stalina –i swoich własnych. A może Polska i świat powiedzą mu wreszcie jednym głosem, że Stalin nie był żadnym wyzwolicielem? I nie zaproszą go na rocznicę?

Zdumienie wielu odwiedzających muzeum Auschwitz wywołują różowe budynki za płotem byłego obozu. Z ich okien widać bramę „Arbeit macht frei”, komin krematorium i szubienicę, na której zawisł Rudolf Hoess. Za niemieckiej okupacji bloki były częścią kompleksu zagłady, po wojnie zaczęło się tu toczyć w miarę normalne życie. Ludzie pobierają się i rozwodzą, kochają i kłócą, piją, jedzą, mają kościół, sklepy i bar, pośrodku działa śliczny plac zabaw – jak wszędzie, tyle że 250 metrów od dawnej komory gazowej.

Za komuny osiedle nosiło miano „Kolonii Lenina”. Można tak było wtedy nazywać całą Polskę, a wraz z nią – inne bratnie kraje. Bratnie, czyli te, która za sprawą „Wyzwolenia” (notabene tak zwie się pobliska ulica) trafiły w 1945 roku pod but Wielkiego Brata. Lżejszy od nazistowskiego, lecz wciąż podkuty brutalną siłą i wierutnym kłamstwem.

Po upadku komuny osiedle przemianowano na „Kolonię Pileckiego”. Od paru lat polskie (i tylko polskie) dzieci uczą się, że rotmistrz Witold Pilecki dał się dobrowolnie uwięzić w Auschwitz. Założył tam obozowy ruch oporu, który uratował życie wielu więźniom, a jednocześnie raportował aliantom o niewyobrażalnych niemieckich zbrodniach. Zachód nie bardzo przejął się raportami – bombardował nie komory gazowe, lecz sąsiednie zakłady chemiczne. Związek Sowiecki twierdził, że nie wiedział o koszmarze Auschwitz, dopóki Armia Czerwona nie wyzwoliła obozu.

Wracamy tu do słowa „wyzwolenie”. Rosjanie mówią tak o swym wkroczeniu do Oświęcimia, Polski i Europy Środkowej. Dziwią się, gdy ktoś ma na ten temat odmienne zdanie. Gotowi widzieć w nim faszystę plującego na krew ich przodków. Przecież 600 tys. czerwonoarmistów legło na polskiej ziemi, by wyrzucić z niej hitlerowców. Miliony żołnierzy i cywili zginęły, by tu w ogóle dojść. Kolejne miliony ofiarowały życie, by zatknąć flagę nad Reichstagiem, dając światu pokój.

Nie rozumieją, że ktoś, nie chcąc negować ich zasług w walce z Hitlerem, może inaczej niż oni pojmować „wyzwolenie”. I niepokoić się, że dla prezydenta Rosji – i większości Rosjan – Stalin pozostaje symbolem Zwycięstwa i inspiracją do kolejnych triumfów.

Orzeł Biały

Pilecki uciekł z Auschwitz wiosną 1943 roku, walczył w Powstaniu Warszawskim, a potem w 2. Korpusie we Włoszech. W 1945, na rozkaz gen. Andersa, wrócił do Polski. Zbierał informacje o akowcach aresztowanych przez NKWD, zamykanych w obozach i masowo zsyłanych na Sybir. Bezpieka zatrzymała go w drugą rocznicę zakończenia wojny. Katowała go tak, że na ostatnim widzeniu wyznał żonie, iż „Auschwitz przy tym to igraszka”. Ubek strzelił mu w tył głowy w 1948 r.

Rzeczpospolita zrehabilitowała rotmistrza w roku 1990, w 1995 odznaczyła Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, w 2006 – Orderem Orła Białego, pół roku temu awansowała na pułkownika. Nazywamy jego imieniem szkoły, ulice, osiedla. Jest symbolem tego, przez co przeszliśmy my. My, Polacy, za sprawą Niemców – i Sowietów.

A teraz prezydent Rosji i Rosja cała odwołuje się głośno i czynnie do sowieckiego dziedzictwa. Robi to nie od dziś. Tylko przed aneksją Krymu świat nie chciał tego dostrzec.

W roku 2003 dawna kolonia Lenina nazywała się już 14. rok kolonią Pileckiego – a tymczasem w oddalonym o 300 metrów od niej bloku 14. byłego obozu Auschwitz działała wciąż w najlepsze sowiecka wystawa, zamontowana za Chruszczowa w roku 1961. Inne wystawy narodowe, w sąsiednich blokach, dawno się zmieniły, stosownie do czasów i demokratycznych przemian, z którymi wiązało się również odkłamywanie historii – a rosyjska nie. Jakby nasi niedawni Wielcy Bracia nie mieli czego odkłamywać…

Ci, którzy próbowali ich do tego przekonać, uświadomili sobie, że będzie to wściekle trudne, kiedy ujrzeli na własne oczy oficjalną rosyjską wizję dziejów II wojny, prezentowaną w moskiewskim Centralnym Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Wizję zbawców świata, którzy masowo ginęli „za Stalina i ojczyznę”. Tę samą od dziesięcioleci.

Rosja zaproponowała stworzenie nowej wystawy w Auschwitz dopiero w roku 2003. Prezentowała jednak wizję... zbawców świata, którzy masowo ginęli „za Stalina i ojczyznę”. Co więcej, oprócz 15 tysięcy wymordowanych w Auschwitz czerwonoarmistów Rosjanie zaliczyli do „sowieckich ofiar” także obywateli przedwojennej Polski, krajów bałtyckich i Rumunii – z terenów anektowanych przez ZSRS na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow. Strona polska nie zgodziła się na tę wizję.

Doszło do kryzysu, bo wystawę miał otworzyć goszczący na uroczystościach 60. rocznicy wyzwolenia obozu prezydent Władimir Putin. Ostatecznie tylko zwiedził ekspozycję, usłyszawszy, że jest ona „w fazie modernizacji”.

„Komsomolska Prawda” komentowała potem: „Polacy po raz kolejny zażądali od Rosji uznania okupacji ich ziem i wyrażenia skruchy. Wówczas pany, być może, wspaniałomyślnie zezwolą na otwarcie naszej części ekspozycji”. Bliscy Kremlowi politycy i historycy oskarżyli nas o „wnoszenie korekt do historii”, „spekulację nad grobami ofiar faszyzmu” i „chęć rzucenia Rosji na kolana”. Poirytowany Władysław Bartoszewski, przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, odparował, że kiedy on „stał jako więzień obozu na apelu w Auschwitz, sowiecka Rosja była sojusznikiem Hitlera”.
Kształt nowej ekspozycji w Auschwitz Rosjanie uzgodnili dopiero latem 2012. Przygotowało ją Centralne Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Tytuł: „Tragedia–męstwo–wyzwolenie”. Najstarsi oświęcimianie mówią, że zapamiętali wyzwolicieli jak ks. Stanisław Rokita, autor kroniki lokalnego Zakładu Salezjańskiego: „O naszych oswobodzicielach trzeba napisać, że nas oswobadzają dosłownie ze wszystkiego. Kradną ordynarnie i rabują w biały dzień. (…) Strzały armatnie oddalają się. Sprzymierzeńcy nasi idą naprzód. Niech idą, byle jak najdalej od nas...”.

Niestety, zostali na pół wieku. A dziś ich prezydent twierdzi, że rozpad ZSRS – dzięki któremu sobie poszli – był największą tragedią XX wieku. To dla nas, wolnych wreszcie mieszkańców większości krajów dawnego bloku wschodniego – szokujące. I groźne.

Batiuszka Stalin i... Schroeder

Polacy i inni „oswobodzeni” nie mogli się dotąd przebić w świecie ze swoją wizją historii. Zgodnie z nią II wojna światowa była starciem TRZECH SIŁ – aliantów, w tym Polski oraz III Rzeszy i Związku Sowieckiego. Dla Rosjan zawsze były tylko dwie strony: Stalin z resztą aliantów kontra Hitler. Dla Zachodu prostsza, bardziej zrozumiała i wygodniejsza była zawsze wizja rosyjska – czyli sowiecka.

Stalin usadowiony obok Churchilla i Roosevelta w Jałcie lepiej przemawia do wyobraźni i sumienia przeciętnego Europejczyka jako współtwórca zwycięstwa i powojennego ładu niż jako – sojusznik wprawdzie, ale zarazem zbrodniarz mający na koncie miliony ofiar, tortury i zsyłki. I ten kłopotliwy Katyń! Lepiej było widzieć w sowieckiej, a potem postsowieckiej Rosji normalny kraj. W przeciwnym razie Zachód musiałby dostrzec na swych dłoniach krew rotmistrza Pileckiego…

Jeszcze kilka miesięcy temu Rosja była dla większości zachodnich przywódców normalnym krajem, z którym warto utrzymywać ciepłe stosunki i robić biznesy. Symbolem tego pozostaje były kanclerz Niemiec, przyjaciel Putina, Gerhard Schroeder, zatrudniony w spółce Gazpromu działającej wbrew żywotnym interesom Polski.

Zbigniew Gluza, szef Ośrodka Karta, mówi, że dopiero dzięki bezprecedensowemu buntowi Ukrainy Zachód zobaczył prawdziwe oblicze putinowskiej Rosji: brutalnej dyktatury próbującej narzucić światu swoją, de facto sowiecką, wizję historii i światowego ładu. Zachód przechodzi teraz otrzeźwienie. Pytanie: jak długo ono potrwa i czy oznacza aby prawdziwy kres wiary świata w postsowiecką narrację.

Czy i Rosja kiedyś odrzuci tę wizję? Może się tak stać tylko wtedy, gdy Stalin ze swym zwycięstwem nad faszyzmem przestanie być fundamentem tamtejszej polityki i mitem spajającym naród. Na razie tendencja jest dokładnie odwrotna.

Wojna według Rosji. Pakt Ribbentrop-Mołotow nie był chwalebny, ale Związek Sowiecki nie mógł samotnie walczyć z III Rzeszą. Winę ponoszą zachodnie mocarstwa, które nie chciały zawrzeć paktu bezpieczeństwa zbiorowego z udziałem ZSRS, dopuściły do Anschlussu Austrii, a w Monachium zdradziły Czechosłowację (w czym maczała palce także Polska). Większość Rosjan ocenia pakt pozytywnie ,,jako uzasadnioną obronę bezpieczeństwa ZSRS”. Trudno przepraszać Polaków za coś, co było konieczne.

Wkroczenie Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 było pokojową interwencją w celu ochrony zachodnich Białorusinów i Ukraińców, którzy rychło – z własnej woli – wypowiedzieli się za przyłączeniem chronionych przez Armię Czerwoną ziem RP do ZSRS.

Tylko dzięki niewyobrażalnej ofierze Związku Sowieckiego – 13 –16 mln żołnierzy i 11–15 mln cywilów – udało się wygrać wojnę z faszyzmem. To zwycięstwo zostało osiągnięte pod wodzą Stalina, którego większość Rosjan stawia u boku Piotra Wielkiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski