Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zachowuj się!

Redakcja
- Znamy się od dwóch minut. Czy w tym czasie zdążyłem popełnić jakąś niezręczność?

Rozmowa ze Zbigniewem Zielińskim, nauczycielem dobrych obyczajów

   - Po pierwsze, spóźnił się Pan więcej niż przewiduje akademicki kwadrans...
   - Za co przeprosiłem...
   - Po drugie, wchodząc do mojego mieszkania, chciał pan zdjąć buty.
   - Na dworze jest mokro!
   - To problem gospodarza. Mogłem umówić się z panem w biurze lub kawiarni. Skoro zapraszamy kogoś do domu, przyjmujemy gościa ze wszystkimi tego uciążliwościami. Oczekując od pań w sukniach wieczorowych i panów w garniturach chodzenia na bosaka lub w kapciach, psujemy zaproszonym humor i przy okazji przyjęcie. Wygląda to, poza wszystkim, groteskowo.
   - Goście weszli i co dalej? Kawa czy herbata?
   - Albo aperitif. Jest to przyjęta w świecie forma oczekiwania na przybycie pozostałych gości, gdyż nigdy nie bywa tak, że wszyscy zjawiają się jednocześnie. Aperitify to lekkie, wytrawne alkohole w postaci czystej lub miksów. Czekamy na nieobecnych kwadrans, najdalej dwadzieścia minut, po czym rozpoczynamy przyjęcie. Tu istotna uwaga: Jeżeli byliśmy w pomieszczeniu innym niż to, w którym znajduje się stół biesiadny, zostawiamy szklaneczki, kieliszki i lampki tam, gdzie zaczęliśmy spotkanie. Jeżeli dysponujemy tylko jednym reprezentacyjnym pomieszczeniem, gospodyni powinna podejść z tacą i zebrać aperitify, również te niedopite. Podobnie, jak na początku przyjęcia witaliśmy gości, żegnamy ich, podając digestiv - kawę oraz brandy, koniaki lub likiery, zależnie od tego, co kto lubi. Jest to dla zaproszonych osób wyraźny sygnał zakończenia imprezy.
   - Co zrobić, jeśli nie zrozumieją? Zdarza się, iż bywamy zakładnikami gości, którzy nie chcą sobie pójść.
   - Pierwsze wizyty w żadnym wypadku nie powinny trwać dłużej niż półtorej godziny. Przy następnych wszystko zależy od stopnia konfidencji gospodarzy i goszczonych. Najzręczniej jest dyskretnie przypomnieć obowiązki, które jeszcze tego dnia czekają domowników lub gości. To zwykle skutkuje.
   Stare przysłowie mówi: "Chcesz kogoś szybko poznać, zaproś go do stołu". W dzisiejszych firmach ci, którzy znają się na rzeczy, a mają wybierać spośród kilku kandydatów, ubiegających się o pracę i prezentujących identyczne kwalifikacje, zapraszają ich do restauracji... Podczas biesiady, nawet bezalkoholowej, wychodzą wszystkie zalety i wady człowieka. Dlatego imprezy integracyjne również są sposobem prowadzenia polityki kadrowej w przedsiębiorstwach.
   - Coraz modniejsze staje się serwowanie, przez nasze panie domu, egzotycznych potraw. Przy ich jedzeniu ryzyko gafy bywa bodaj największe.
   - Zawsze dostosowujemy się do regionalnego sposobu konsumpcji. A więc - wschodnie dania ryżowe jemy pałeczkami, spaghetti za pomocą dwóch widelców lub widelca i łyżki itd. Jeśli nie wiemy, jak zacząć, zobaczmy najpierw, jak robią to inni, po czym zastosujmy metodę naśladownictwa. Jeżeli jednak nie potrafimy sobie poradzić, na przykład z pałeczkami, prosimy o zwykłe sztućce i nikt nie powinien mieć nam tego za złe.
   - Mówi się, że elegancki dom poznajemy na pierwszy rzut oka, po wyglądzie przygotowanego do przyjęcia stołu...
   - To prawda. Warto, na początek, pomyśleć o odpowiednim obrusie. Musi zakrywać cały stół i zwisać poniżej jego blatu nie niżej niż 15 - 20 cm, z czysto praktycznych względów. Gospodyni z gustem zadba o to, by faktura obrusu nie kłóciła się z fakturą zastawy. Jeśli obrus jest "drukowany", zastawę dajemy gładką, i odwrotnie. Niedopuszczalne jest serwowanie przypraw, majonezów, sosów i keczupów w opakowaniach sklepowych. Używajmy salaterek! Poza tym wypada postawić na stole wszystko, co potrzebne albo ładne, łącznie ze świecznikiem i kwiatami. Nie stawiamy nigdy, co jest, niestety, w Polsce powszechne, butelki, a tym bardziej butelek z alkoholem. Trun-kami z reguły zarządza pan domu, więc gdzieś w zasięgu jego ręki powinien być osobny stolik lub minibarek z różnymi rodzajami alkoholu, koniecznie eksponowanymi. Biesiadnikom trzeba dać możliwość wyboru.
   - Czy wódka, spożywana przez nas podczas przyjęć, wyróżnia Polaków niekorzystnie wśród innych nacji?
   - Mocne alkohole należą do trunków konsumowanych na całym świecie. Mogę natomiast niepochlebnie skomentować polski sposób obchodzenia się z wódką. Każdy trunek wymaga odpowiedniej oprawy. Chodzi o szkło, w którym go podajemy oraz temperaturę właściwą do spożycia. Wódka, podobnie jak szampan i wina musujące oraz wszystkie białe, powinny być serwowane prosto z lodówki. Butelka jest wówczas oszroniona, podobnie kieliszki lub lampki, i to jest sygnał, że dom, w którym się znajdujemy, zna się na rzeczy.
   - Słyszałem kiedyś powiedzenie, że jedzenie dzieli się na smaczne oraz takie, które wypada gościom podać. Golonka nie bywa ozdobą stołów podczas dyplomatycznych rautów.
   - Nie, ale nie widzę nic zdrożnego w tym, by podać ją podczas biesiady w kręgu rodzinnym lub dobrych znajomych. Obcokrajowcom zarówno ta potrawa, jak sposób jej spożywania mogą wydać się kontrowersyjne. Nie widzę nic zdrożnego w częstowaniu kogokolwiek bigosem, tym bardziej, iż moje doświadczenie potwierdza, że smakuje on również ludziom innych nacji. Słyszałem to od Francuzów, Niemców czy Anglików... Piwo bardzo długo uważano za napój zbyt pospolity na salony, a ostatnio triumfalnie na nie wraca. Uważam, że słusznie, jest to bowiem doskonały z wielu względów, bardzo "towarzyski" napój.
   - I znowu dylemat - w kuflu czy cienkim szkle?
   - Ciężkie naczynia, czyli kufle szklane oraz ich fajansowe, porcelanowe czy metalowe odmiany polecam na okazje o charakterze festynowo-jarmarcznym. Na imprezach, podczas których obowiązują stroje wieczorowe, bardziej szykowne są szklanki i pucharki z cienkiego szkła.
   - Jest Pan znawcą i wykładowcą protokołu dyplomatycznego. Juan Carlos, król Hiszpanii, zapytany kiedyś, jaka jest najważniejsza zasada dyplomacji, odparł: "Sikać, kiedy jest okazja, a nie wtedy, kiedy już bardzo się chce, a nie można". Co, poza tą mądrą radą, przeciętny człowiek zapożyczyć może od światowej elity?
   - Protokół dyplomatyczny nie przewiduje całowania kobiet w rękę, nawet jeśli zajmują one eksponowane stanowiska. Bardzo niezręcznie wyglądają sytuacje, kiedy jeden z panów to czyni, drugi nie, a trzeci nie wie, jak się zachować.
   - U nas, w Galicji, ów zwyczaj ciągle jest praktykowany.
   - W Niemczech lub Francji też, ale my popadamy w przesadę, nagminnie go nadużywając. Tak samo zresztą, jak uścisku dłoni, wymienianego przez mężczyzn. To są gesty szczególne, zarezerwujmy je więc na szczególne okazje. Nie musimy za każdym razem ściskać prawicy sąsiadowi czy koledze z pracy, z którymi widujemy się kilka razy dziennie. Wracając do pań, to dzielą się one na te, które lubią albo nie lubią, by całować je w rękę. To kobieta powinna zasygnalizować, sposobem podania dłoni, czy życzy sobie pocałunku, czy nie. A jeśli już, to mężczyzna schyla się do kobiecej ręki, a nie podnosi ją do ust, bo tak mu wygodnie.
   - Dość nagminne bywa używanie określeń: "panie Nowak" lub "panie Janie".
   - Zwracanie się do kogoś po nazwisku tolerowałbym jedynie w przypadku relacji urzędnik - petent lub klient albo lekarz - pacjent. W innych przypadkach zręczniej wypada używanie imienia, choć kwestia wymaga delikatności. Trzeba wziąć pod uwagę różnicę wieku, hierarchię służbową, charakter spotkania i wiele innych okoliczności. W każdym razie fatalnie brzmi, jeśli nastolatek mówi do sześćdziesięciolatka: "panie Józku", jeśli senior takiej formy sam nie zaproponuje.
   - A co Pan sądzi o coraz bardziej bezceremonialnym "tykaniu" się bliźnich?
   - Czytałem niedawno w jednym z czasopism, że w tej dziedzinie powinna obowiązywać zupełna dowolność. Nie zgadzam się z taką sugestią. Moim zdaniem, jeśli już, to przejście na "ty" powinni proponować: starsza osoba młodszej, szef
- pracownikowi, kobieta - mężczyźnie. Przeciwny jestem manifestacyjnej ceremonii bruderszaftu, polegającej na splataniu rąk i wzajemnym obcałowywaniu się. To już dzisiaj trąci myszką i jest śmieszne. Możemy obejść się bez alkoholu, natomiast jeśli spoufalenie następuje podczas przyjęcia towarzyskiego, wystarczy, że trącimy się lekko kieliszkami czy lampkami z winem.
   - Panie z reguły wiedzą, jak ubrać się na różne okazje. Mam pytanie w imieniu panów: Kiedy garnitur, kiedy smoking, kiedy frak?
   - Każda wizyta, zarówno w przypadku gości, jak gospodarzy, wymaga odpowiedniego stroju i nie można tego lekceważyć, gdyż w konsekwencji będziemy źle postrzegani. Jeżeli feta ma charakter na tyle oficjalny, że wcześniej rozsyłane są zaproszenia, to pisze na nich, jaki strój jest oczekiwany. Instrukcja zawiera czasami również określenia: "white tie" lub "black tie", co oznacza: "biała mucha" lub "czarna mucha". Białą zakładamy do fraka, czarną do smokingu. Jeśli wymogu muchy nie postawiono, ubieramy garnitur wraz z odpowiednio dobranymi koszulą i krawatem.
   - Wyjdźmy z salonów na ulicę. Czy jest coś, co Polskę, z punktu widzenia zachowania ludzi, wyróżnia niekorzystnie w porównaniu z zachodnimi miastami?
   - Mówi się, że Szwajcar, który ma ochotę splunąć na ziemię, wsiada do samochodu i wyjeżdża w tym celu za miasto. Polski obyczaj powszechnego, nieustannego publicznego spluwania jest obrzydliwy. Nawet, kiedy idę przez krakowskie Planty, muszę uważać, żeby jakiś przechodzień nie opluł mi butów lub spodni.
   - Na ile współczesny człowiek może obawiać się blamażu i odrzucenia towarzyskiego na skutek nieznajomości zasad dobrego wychowania?
   - Dobrze jest znać formy savoir-vivre’u, ale nie popadajmy w sztuczność przy ich stosowaniu. Najkrótszą receptę na akceptację społeczną sporządził Antoni Słonimski, który miał zwyczaj mawiać: "Jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się porządnie". Tego pilnujmy i wszystko będzie dobrze.
Rozmawiał:
ADAM MOLENDA
Zbigniew Zieliński jest wykładowcą wyższych uczelni biznesowych oraz szkół dobrego wychowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski