Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczęli gonić świat

Krzysztof Kawa
Lekkoatleci na spotkaniu z premier Beatą Szydło. Z prawej z tyłu Michał Haratyk (AZS AWF Kraków)
Lekkoatleci na spotkaniu z premier Beatą Szydło. Z prawej z tyłu Michał Haratyk (AZS AWF Kraków) fot. piotr smoliński
Lekkoatletyka. Grad medali Polak.ów w mistrzostwach Europy to przygrywka do igrzysk.

Polscy lekkoatleci wrócili do kraju po najbardziej udanych dla nas mistrzostwach Europy w historii. Owszem, biało-czerwoni w zamierzchłych czasach zdobywali na jednej imprezie więcej niż sześć złotych medali (osiem w Sztokholmie w 1958 roku, siedem w Budapeszcie w 1966), ale nigdy wcześniej nie wygrali klasyfikacji medalowej.

Sukces na stadionie w Amsterdamie ma także wymiar symboliczny. Na tym samym obiekcie w 1928 roku odbyły się igrzyska, na których dyskobolka (ale także malarka i poetka) Halina Konopacka zdobyła pierwszy złoty medal olimpijski dla Polski.

- Spodziewałam się, że przywieziemy z Amsterdamu kilka medali, ale taka ich liczba i w ogóle wyniki naszych zawodniczek i zawodników przeszły wszelkie oczekiwania - przyznała multimedalistka Irena Szeińska. - Widać było bardzo dobre przygotowanie naszych reprezentantów. Niech świadczą o tym choćby rekordy życiowe, które wielu z nich pobiło. To wspaniały występ, który napawa optymizmem.

Polacy zdobyli 12 medali, tyle samo co Turcja, o cztery mniej niż Niemcy i Wielka Brytania, ale to oni wygrali klasyfikację, bo mieli najwięcej złotych krążków. Wywalczyli je Anita Włodarczyk (rzut młotem), Angelika Cichocka (bieg na 1500 m), Paweł Fajdek (rzut młotem) Robert Sobera (skok o tyczce), Adam Kszczot (bieg na 800 m) i Piotr Małachowski (rzut dyskiem).

- Zdaję sobie sprawę, że przeszliśmy do historii. To uczucie trudne do opisania. Jestem przeszczęśliwa - powiedziała srebrna medalistka na 400 m przez płotki Joanna Linkiewicz, która wraz z częścią reprezentacji wylądowała wczoraj na lotnisku Chopina w Warszawie.

Nie wszyscy wrócili do kraju, gdyż mistrzostwa były ważnym, ale jednak tylko etapem przygotowań do igrzysk, które rozpoczną się 5 sierpnia. I to zawody w Brazylii będą prawdziwą weryfikacją umiejętności lekkoatletów. Tym bardziej, że w Amsterdamie zabrakło zawieszonych przez IAAF za stosowanie dopingu Rosjan, a także kilku gwiazd w niektórych konkurencjach.

Grad medali podczas Euro nie oznacza więc, że w Rio Polacy, poza kilkoma wyjątkami, będą faworytami do medali.

- Przede wszystkim pamiętajmy, że w rywalizacji wezmą udział sportowcy m. in. z Afryki czy ze Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, w takich konkurencjach jak rzut młotem kobiet czy mężczyzn liczą się zawodnicy europejscy i tu liczymy na Anitę Włodarczyk, Pawła Fajdka i Wojtka Nowickiego. Natomiast w innych konkurencjach będzie trudniej. Jednak trenerzy tak planują przygotowania, żeby reprezentanci byli w odpowiedniej formie właśnie na Rio - przekonuje Szewińska.

- I dlatego nie mogliśmy zbyt dużo świętować po sukcesie w Amsterdamie - śmieje się 26-letnia Linkiewicz. - Najważniejsze dopiero przed nami , ale dla mnie te mistrzostwa też były istotne. Bo w Rio o medal będzie niezwykle trudno. Złoto? Bardzo bym chciała, ale musimy mierzyć siły na zamiary. W Brazylii chcę pobiec 400 metrów szybciej niż w 55 sekund. Jeśli taki czas da mi finał, będę bardzo zadowolona.

- Jest w nas potencjał. Przez ostatnie lata świat nam nieco uciekał, ale zaczynamy go doganiać. I to jest optymistyczne, choć medal na igrzyskach to coś zupełnie innego - podkreśla Rafał Omelko ze srebrnej sztafety 4x400 m.

Sukces w ME nie przełożył się jednak na zainteresowanie polskich kibiców. Gdy 1 lipca w Warszawie wylądowała piłkarska reprezentacja, która odpadła w ćwierćfinale Euro 2016, na lotnisku czekały na nią tłumy. W poniedziałek fanów była garstka - grupa młodych lekkoatletów i przypadkowi turyści, którzy przystanęli zainteresowani widokiem rozgorączkowanych dziennikarzy.

Z lotniska grupa sportowców udała się na spotkanie z premier Beatą Szydło oraz szefem resortu sportu i turystyki Witoldem Bańką. Kilka dni temu ministerstwo ogłosiło, że wypłaci medalistom igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich w Rio nagrody dwukrotnie wyższe od tych, jakie otrzymali medaliści IO w Londynie w 2012 roku (64,4 tys. zł za złoto, 46 tys. za srebro, 36,8 tys. za brąz).

- To dobra decyzja, choć to niejedyne pieniądze, jakie ministerstwo i związek nam wypłacają. W każdym razie każde wsparcie się przydaje i jest dodatkową motywacją - ocenia Omelko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski