Dwa ostatnie mecze z nią przegrałam, więc bardzo chciałam przerwać złą passę - powiedziała po meczu Radwańska (wygrała 6:0, 7:5).- Byłam agresywna, skoncentrowana i to zaprocentowało. Jestem bardzo szczęśliwa - dodała krakowianka.
Źródło: Foto Olimpik/x-news
Miała powody do zadowolenia, bo choć bilans spotkań z Varvarą Lepchenko (5:2) wyraźnie wskazywał, kto będzie faworytką, to jednak pochodząca z Uzbekistanu Amerykanka wygrała dwa ostatnie. W Stanford i Seulu, oba w 2014 roku. Stąd brały się lekkie obawy o wynik tego meczu.
Na szczęście bezpodstawne, bo nasza tenisistka prezentuje się na razie w Melbourne imponująco. W trzech meczach nie straciła jeszcze seta. Trzy wygrała do zera. - Na razie nie mogę na nic narzekać. Zagrałam trzy dobre i przede wszystkim krótkie mecze, więc jestem wypoczęta - mówiła Polka.
- Mam nadzieję, że w następnym meczu będę w stanie zagrać na tym samym poziomie - dodała i dobrze by było, gdyby faktycznie nie spuściła z tonu, bo - z całym szacunkiem dla trzech pierwszych rywalek - dopiero teraz zaczynają się dla niej schody.
O ćwierćfinał zagra dzisiaj o 9 rano czasu polskiego z Venus Williams. Słynna Amerykanka ma już co prawda 34 lata i szczyt formy zdecydowanie za sobą, ale w tym sezonie prezentuje się póki co bardzo dobrze. Wygrała poprzedzający Australian Open turniej w Auckland, pokonując w finale Dunkę Karolinę Woźniacką, a w Melbourne póki co straciła tylko jednego seta, w meczu trzeciej rundy z Włoszką Camilą Giorgi.
Bilans ich dotychczasowych spotkań również jest niekorzystny dla Polki (4:5), warto jednak przypomnieć, że jej ostatnia porażka ze starszą siostrą Sereny miała miejsce w 2010 roku (w Miami). Trzy kolejne mecze wygrała krakowianka.
- Ostatnio grałam z Venus w finale w Montrealu [latem ubiegłego roku - red.]. To będzie dla mnie wyzwanie. Myślę, że ona gra świetnie, pomimo tego, że jest troszkę starsza. Ona cały czas jest naprawdę dobrze przygotowana fizycznie i gra na wysokim poziomie. Myślę, że to będzie dobry mecz - stwierdziła Radwańska.
Dobra wiadomość jest taka, że jeśli Polka upora się z Williams, to w ćwierćfinale nie trafi na Petrę Kvitovą, bo rozstawiona z nr 4 Czeszka przegrała nieoczekiwanie 4:6, 5:7 z Amerykanką Madison Keys. Do ćwierćfinału awansowały Serena Williams, Wiktoria Azarenka, Garbine Muguzura, Dominika Cibulkova i Madison Brengle.
Odpadł, niestety, Jerzy Janowicz. Trzeci raz z rzędu, bo łodzianin dwukrotnie docierał w Melbourne do trzeciej rundy. W 2013 roku nie urwał jednak nawet seta Hiszpanowi Nicolasowi Almagro, a w 2014 Niemcowi Florianowi Mayerowi.
W sobotnim meczu z Hiszpanem Feliciano Lopezem polscy kibice mogli liczyć na coś więcej niż wygranego seta, bo Janowicz prezentował się w Australii lepiej niż przed rokiem, na co wpływ miał z pewnością fakt, że w końcu nie miał problemów ze zdrowiem.
Niestety, Polak nie wytrzymał psychicznie w kluczowych momentach. Najpierw nie wykorzystał piłki setowej, prowadząc 6:5 w kończącym pierwszego seta tie breaku, a przegrywając 6:7 popełnił podwójny błąd serwisowy. W drugim secie nie wykorzystał żadnej z pięciu szans na przełamanie. Hiszpanowi wystarczyła jedna. Trzeci znów zakończył się w tie breaku, w którym Lopez miał dla odmiany trochę szczęścia. O ćwierćfinał powalczy z Kanadyjczykiem Milosem Raoniciem.
Do ćwierćfinału debla awansowały za to Klaudia Jans-Ignacik i Andreja Klepac. Polka i Słowenka pokonały 7:6 (7-5), 6:7 (6-8), 6:2 Czeszki - Andreę Hlavackovą i Lucie Hradecką.
Transmisje z Australian Open w Eurosporcie i Eurosporcie 2.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?