Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żadnych pytań o sprawy osobiste. Tylko energetyka i bezpieczeństwo

Włodzimierz Knap
Skarb Państwa może być efektywny - twierdzi Piotr Naimski.
Skarb Państwa może być efektywny - twierdzi Piotr Naimski. fot. Piotr Smoliński
Gdy PiS dojdzie do władzy, PIOTR NAIMSKI będzie ministrem energetyki, choć pytanie o to wykreślił. Przyznaje, że taki resort powstanie, że kopalnie nie zostaną sprywatyzowane, że trzeba zbudować elektrownię atomową i zmarginalizować energię ze źródeł odnawialnych.

- Pana przyjaźń z Antonim Macierewiczem jest niezmienna?

- Absolutnie niezmienna.

- A relacje z Jarosławem Kaczyńskim?

- Są świetne. Znamy się od 40 lat, połączył nas sprzeciw wobec komunizmu i marzenie o Polsce niepodległej.

- Sprawia Pan wrażenie człowieka zimnego, wręcz nieprzystępnego.

- Po prostu oddzielam życie towarzyskie od zawodowego.

- A dowiem się tego, jakich pisarzy, malarzy czy kompozytorów Pan ceni?

- To pytanie z zakresu życia prywatnego. Mówmy o energetyce oraz bezpieczeństwie Polski.

- To z pewnością musi być Pan zadowolony, że premier Ewa Kopacz uroczyście otwarła gazoport w Świnoujściu.

- Po co tyle ironii pod adresem pani premier?

- Stwierdzam fakt.

- Nie wierzę, że nie ma pan poczucia powrotu do czasów PRL, gdy z okazji świąt państwowych i zjazdów partyjnych odbierano inwestycje, nie bacząc, że do rzeczywistego zakończenia danej budowy droga była jeszcze daleka.

- Dlaczego Pan narzeka?

- W gazoporcie zamontowane zostały najważniejsze instalacje, ale jeszcze nie wszystkie. Według harmonogramu, który został podpisany z wykonawcą, wszystkie systemy mają być gotowe do 11 grudnia. Dopiero po tej dacie możliwe będzie przyjęcie statku z gazem technicznym, przetestowanie urządzeń i wychwycenie usterek. Po ich usunięciu konieczne stanie się przeprowadzenie ponownego testu. Terminal będzie w stanie ruszyć najwcześniej na progu wiosny i lata przyszłego roku.

- Ale czy potrzebny jest nam w najbliższych latach sam gaz skroplony? Dziś zużywamy rocznie 14,5 miliarda metrów sześciennych tego surowca, a nawet nieco więcej mamy go w sumie ze źródeł krajowych i od Rosji. Kontrakt gazowy z Kremlem na dostawy blisko 11 miliardów obowiązuje do 2022 roku.

- Przypomnę, że kiedy w latach 2009-2010 ówczesny wicepremier Waldemar Pawlak prowadził z Rosją negocjacje dotyczące dostaw gazu, zaproponował wydłużenie kontraktu z Gaz- promem aż do roku 2037. Opozycji poprzez upublicznienie tego skandalu udało się to zablokować. Stanęło ostatecznie na 2022 roku.

- Własne wydobycie, kontrakt z Rosją i gazoport da w sumie 20 miliardów metrów sześciennych. Komu sprzedamy 5-miliardową nadwyżkę?

- To zadanie powinno zostać rozwiązane przez PGNiG. Gazoport daje nam komfort, że kiedy przyjdzie negocjować nowy kontrakt, wykraczający poza rok 2022, wtedy znajdziemy się w zupełnie innej sytuacji. Wobec Polski nie będzie już można stosować szantażu cenowego, co Rosja robiła. O pożytkach z gazoportu przekonała się niedawno Litwa. Dzięki terminalowi zaczęła mniej płacić za rosyjski gaz.

- A na gaz łupkowy już Pan nie liczy?

- Wręcz przeciwnie. W Polsce nie brakuje skał łupkowych, ale leżą dużo głębiej niż w USA i są inne niż w Ameryce. Technologie zastosowane w Stanach muszą być w Polsce zmodyfikowane. Jestem przekonany, że wydobywanie w Polsce gazu z łupków na skalę przemysłową jest tylko kwestią czasu. Amerykanie na sukces łupkowy czekali prawie dwie dekady.

- Resort energetyki powinien powstać?

- Jeżeli PiS wygra, powstanie.

- Kolejny resort, a więc kolejni urzędnicy.

- Zlikwidujemy Ministerstwo Skarbu Państwa.

- Czym będzie zajmowało się Ministerstwo Energetyki?

- Koordynowaniem działań rządu związanych z szeroko rozumianą energetyką, a więc i przemysłem surowcowym. Pełnić będzie także rolę narzędzia w stosunkach międzynarodowych. W większości państw istnieje w administracji centralnej taka instytucja.

- Na pierwszy plan wysuną się kwestie związane z wydobyciem węgla?

- Niewątpliwie, ponieważ górnictwo węglowe na Górnym Śląsku i w Małopolsce znajduje się obecnie w głębokim kryzysie. Lapidarnie rzecz ujmując, minister energetyki ze swoim zespołem zmuszony będzie zarządzać kryzysem i wprowadzać nową strategię dla sektora górniczego i energetycznego.

- Kopalnie powinny być sprywatyzowane?

- Nie widzę takiej potrzeby. Iluzją jest przekonanie, że to, co prywatne, z definicji jest lepsze od państwowego. Spółki państwowe nie muszą funkcjonować gorzej. W Europie nie brakuje państwowych, dobrze zarządzanych koncernów energetycznych, które działają także w Polsce, jak francuski EDF, szwedzki Vattenfall.

- Chciałby Pan iść śladem II RP, gdy państwo dobrze sobie radziło w gospodarce?

- Skarb Państwa może być równie efektywny jak właściciel prywatny.

- Z zakładami państwowymi pod rękę idą silne związki zawodowe. Ale ich moc jest z reguły destrukcyjna, co wyraźnie widać w górnictwie.

- Związki zawodowe mają swoje miejsce i powinny działać w kopalniach, ponieważ są potrzebne. Sytuacji w górnictwie nie da się poprawić inaczej niż przez szukanie porozumienia z załogami. Związki mogą służyć tu pomocą. To niezbędni partnerzy.

- Rozumiem, że właśnie tak Pan patrzy na obecnych liderów związkowych?

- Ich wybierają związkowcy.

- Z węgla kamiennego uzyskujemy obecnie około 20 tysięcy megawatów energii, a z brunatnego prawie 10 tysięcy. Może warto tak robić, by te proporcje zostały odwrócone? Energia z węgla brunatnego jest tańsza, a zapasy w praktyce nieograniczone.
- Istota rzeczy polega na tym, by zastąpić niewydajne bloki energetyczne pracujące w oparciu o węgiel kamienny, nowymi, efektywnymi, takimi jak budowane w Kozienicach czy Opolu. Węgiel brunatny to odrębne zagadnienie. Powinniśmy utrzymywać obecny poziom wykorzystania go w energetyce.

- Gdyby PiS doszło do władzy, to forsowałby Pan budowę elektrowni atomowej?

- Tak, choć problem ten wymaga głębszego zastanowienia. Byłbym za postawieniem elektrowni, która zapewni nam około 3 tysięcy megawatów.

- Warto płacić dziesiątki miliardów złotych, by uzyskać równowartość około jednej dwunastej energii wytwarzanej w Polsce w elektrowni atomowej?

- Warto. Taki kraj jak Polska powinien mieć również elektrownię atomową. Chodzi nie tylko o to, że dzięki niej zapewnimy sobie pewną porcję energii. Dzięki energetyce atomowej uzyskamy dostęp do nowoczesnych technologii z różnych dziedzin. Przy budowie elektrowni trzeba będzie wykorzystać wiele przedsiębiorstw, zatrudnić licznych specjalistów, spełnić wyśrubowane standardy organizacyjne, technologiczne, wykonawcze. To da impuls rozwojowy gospodarce. Budowa elektrowni atomowej sporo kosztuje, ale energia z niej jest najtańsza, a czas życia bloków atomowych wynosi około 60 lat.

- W kierunku energetyki ze źródeł odnawialnych mamy zmierzać dziarskim krokiem, ku czemu wzywa nas Komisja Europejska i niektóre należące do niej kraje?

- Głównie Niemcy, które dążą do wyrugowania węgla z gospodarki i zastąpienia go energią wytwarzaną z odnawialnych źródeł. Niemców stać na dopłacenie do OZE 500 miliardów euro w nadchodzącym dwudziestoleciu. Nas nie!

- O ile wiem, Niemcy rezygnują z energetyki atomowej, a stawiają nie tylko na OZE, lecz też na węgiel brunatny.

- W każdym razie zalecany przez naszych zachodnich sąsiadów pęd ku energetyce ze źródeł odnawialnych byłby zgubny dla Polski.

- Dlaczego?

- Do tej energii Niemcy dopłacają ogromne pieniądze. Niemal połowa kwoty na rachunku za energię każdego indywidualnego odbiorcy to dopłata za prąd ze źródeł odnawialnych. W Niemczech koszt energii stanowi równowartość około 4 procent wszystkich kosztów utrzymania rodziny, średnia unijna to 5 procent. W Polsce opłaty za energię to niemal 10 procent.

- Mówi Pan „nie” OZE?

- Nie. Uważam jedynie, że ten rodzaj energii powinien konkurować z innymi rodzajami pod względem ekonomicznym, biznesowym.

- Jak Pan ocenia decyzję o podpisaniu przez firmy niemieckie i Rosję budowy drugiego rurociągu gazowego po dnie Morza Bałtyckiego?

- Jest to groźne głównie dla politycznych interesów Polski oraz kilku innych państw: republik bałtyckich, Szwecji, krajów Europy Środkowej, a zwłaszcza Ukrainy. Umowa stanowi kontynuację strategicznego porozumienia między Berlinem a Moskwą. Rujnuje uzgodnioną w Unii Europejskiej politykę zagraniczną wobec Rosji.

- Unijna polityka w zakresie bezpieczeństwa energetycznego w ogóle istnieje?

- Na poziomie technicznym jest kilka przydatnych rozwiązań, na przykład prawo, które nakazuje rozdzielenie przedsiębiorstw zajmujących się przesyłem surowców od firm sprzedających gaz. Komisja Europejska wymaga, aby również firmy spoza Unii Europejskiej, choćby Gazprom, podlegały temu przepisowi. Zagrożenie dla Polski stanowiłoby znajdujący się na etapie doprecyzowania pomysł unii energetycznej, jeśli utrzymano by zapis, że Unia Europejska ma dążyć do dekarbonizacji gospodarki.

Rozmawiał Włodzimierz Knap

PIOTR NAIMSKI
Ma 64 lata. Warszawiak z urodzenia. Chemik z wykształcenia, doktor nauk przyrodniczych.Należał do założycieli Komitetu Obrony Robotników. W rządzie Jana Olszewskiego przez 4 miesiące stał na czele Urzędu Ochrony Państwa. Między 1996 a 2009 r. był wykładowcą oraz prodziekanem Wydziału Studiów Politycznych w Wyższej Szkole Biznesu National Louis University w Nowym Sączu. W latach 2005-2007 był wiceministrem gospodarki, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych do Polski. W 2008 r. został doradcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2011 r. został wybrany posłem na Sejm z listy PiS w okręgu nowosądeckim.Obecnie stara się o reelekcję z tego samego okręgu (startuje z pierwszego miejsca listy PiS). (KW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski