Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadra

Redakcja
Sobota. Kilka minut po dwudziestej trzeciej. Przy ulicy Stara Droga w Bulowicach roi się od policyjnych radiowozów i karetek pogotowia. Kilkanaście minut wcześniej 19-letni Paweł K. zadzwonił spokojnie na policję, informując że wrócił właśnie do domu i znalazł tam ciała członków swojej rodziny. Kilka godzin później przyznał się do zamordowania trzech osób i ranienia jednej. Od kilku dni wszyscy zadają sobie proste, ale zarazem szalenie skomplikowane pytanie - DLACZEGO?

   Paweł K. z niepokojem oczekiwał na przyjazd policji i pogotowia. Kiedy usłyszał nadjeżdżające na sygnałach samochody, wyszedł przed posesję na drogę. Pokazał lekarzom, gdzie mają się udać - do domu dziadków. - Pracuję w zawodzie od kilkunastu lat, ale nigdy czegoś takiego nie widziałem. Po prostu masakra - komentował chwilę potem jeden z policjantów.
   Na miejscu stwierdzono zgon 85-letniego mężczyzny, dziadka 19-latka oraz jego 33-letniego wujka. Z pomieszczeniu leżeli także ciężko ranni: 74-letnia babcia i 45-letni drugi wujek młodego mężczyzny. Wszyscy mieli bardzo poważne obrażenia głowy. Powstały - jak się później okazało - w wyniku silnych ciosów zadanych metalową rurką.
   Dwójkę rannych kęckie pogotowie natychmiast przewiozło do szpitali w Oświęcimu i Krakowie. Starszej kobiety nie udało się uratować. Zmarła kilka godzin później w krakowskim szpitalu. Lekarze z Bielska-Białej od kilku dni walczą o życie rannego mężczyzny. Jest w stanie krytycznym.
Nieufność
   Policjanci sądzili na początku, że rodzina padła ofiarą bandyckiego napadu. Dlatego Paweł K. był przesłuchiwany w charakterze świadka. Próbował znaleźć sobie alibi, ale szybko zaczął się mylić w zeznaniach. Opowiadał coś, by za chwilę to zanegować. Policjanci nabrali podejrzeń, że może mieć coś wspólnego z tragedią. Przeszukali sąsiedni dom, w którym mieszkał Paweł. Znaleźli pokrwawioną odzież i metalową rurkę - narzędzie zbrodni. Chłopak przyznał się do winy.
   W niedzielę rano, podczas wizji lokalnej, opisał dokładnie, co zrobił w sobotnią noc.
   W Bulowicach szok. Takiej tragedii jeszcze nie było w historii tej ponadczterotysięcznej wioski położonej między Kętami a Andrychowem. Nikt nie wierzy, że ten skromny i uprzejmy 19-latek mógł zrobić coś takiego. - Zauważyłem, że w tym tygodniu wszyscy jakoś nieufnie patrzą na to, co dzieje się u sąsiadów. To też była niby normalna rodzina. A patrz pan, jak to się skończyło! - kiwa głową starszy bulowiczanin.
   Paweł ukończył miejscową podstawówkę. - Zapamiętałem go jako rumianego chłopca o wesołym i żywym usposobieniu - wspomina Jacek Wojewodzic, dyrektor szkoły, który przez kilka lat był wychowawcą klasy Pawła K. - Nieśmiały. Wychowywała go matka, niemniej nie stwarzał problemów wychowawczych. Wiem, że miał kłopoty ze zdrowiem. Z tego między innymi powodu często był nieobecny w szkole i został objęty nauczaniem indywidualnym.
   Zawodówki nie udało mu się już skończyć, bo wyrzucono go najpierw z praktyki, a potem ze szkoły. Koledzy Pawła wspominają, że przez ostatni rok nie pracował i nigdzie się nie uczył. - Czy pił? Jak każdy w tym wieku. Ale raczej się oszczędzał. Chorował, leczył się na ciśnienie. Chyba miał nawet jakąś rentę. A fajnym kolegą był - opisuje rówieśnik Pawła ze Starej Drogi.
   Rodzina K. od lat miała problemy. 11 lat temu ojciec Pawła popełnił samobójstwo. Dwie starsze siostry wyprowadziły się przed kilkoma laty. - Chłopak najbardziej lubił swojego dziadka, który - w przeciwieństwie do innych członków rodziny - nie pił alkoholu. Często go bronił. To dlaczego dziadek również zginął? - _zastanawia się jeden z sąsiadów.
Próby samobójcze
   Po śmierci męża matka Pawła zaczęła popadać w tarapaty. Sąsiedzi mówią, że niewiele trzeba było, żeby tak się stało. Po sąsiedzku, w tym samym ogórku, stoi stary budynek, w którym mieszkali dziadkowie Pawła i jego dwaj wujkowie - kawalerzy. -
Od alkoholu nie stronili. Mieszali w to matkę Pawła. Jedynie dziadek w całej rodzinie był porządny. Codziennie chodził do kościoła. Paweł go lubił. Szukał w nim oparcia - opowiadają bulowiczanie, próbując znaleźć przyczyny szokującej zbrodni.
   Być może alkohol, z którym chłopak - chciał, czy nie - stykał się na co dzień, był głównym źródłem problemów rodziny - i samego Pawła? Nałożyły się na to problemy ze zdrowiem, ze szkołą... Wiadomo, że zeszłym roku 19-latek, niedługo po tym, jak wyleciał ze szkoły, korzystał z pomocy poradni psychiatrycznej. Wcześniej próbował popełnić samobójstwo. Od tej pory nie miał żadnego sensownego zajęcia.
   Bez względu na wszystko mieszkańcy Bulowic, którzy znają Pawła, podkreślają jedno: chłopak wyróżniał się zawsze spokojem i kulturą. W przeciwieństwie do rodziny, która nie cieszyła się dobrą opinią. -
Porządny był chłopak. Zawsze się kłaniał. Jak trzeba było, to pomagał. Nikt by się po nim czegoś takiego nie spodziewał - zaznacza pan Stefan, dalszy sąsiad K.
   Matka Pawła przebywa od pewnego czasu w szpitalu po nieudanej próbie samobójczej. Ludzie twierdzą, że chłopak obwiniał rodzinę z feralnego domku, że spowodowała ten desperacki krok i chorobę matki - oraz wszystkie inne problemy. Była w nim jakaś zadra. -
Matka sama nie ukrywała, że za dużo pije i nie może sobie z problemami poradzić - opowiada sąsiad.
   W sobotę 19-latek odwiedził mamę w szpitalu. Do Bulowic wrócił mocno zdenerwowany. Chwilę potem poszedł uzbrojony w metalowy pręt do domu dziadków. Doszło do awantury.
   Później powiedział policjantom, że zabił, bo nie mógł wybaczyć cierpień, jakie on i jego matka doznali ze strony ofiar. Był trzeźwy - i chyba mocno zdeterminowany.
   Policjanci nie mogli uwierzyć, że po całej tej masakrze na jego ciele nie ma nawet jednego zadraśnięcia.
Podłoże
   Specjaliści psychiatrzy nie pozostawiają złudzeń: warunki, w jakich żyła rodzina K., to znakomite podłoże do powstawania różnego rodzaju patologii, których efektem bywają podobne tragedie. -
Trudno powiedzieć, dlaczego ludzie zabijają innych. Powodów może być wiele. Są to z reguły bardzo ekstremalne sytuacje, więc trudno dla nich wszystkich znaleźć wspólny mianownik. Każdy przypadek jest indywidualnie rozpatrywany. Najmniej najczęściej wszystko zaczyna się od takich zjawisk, jak alkoholizm, zaburzenia osobowości i problemy rodzinne -_ mówi doktor Jarosław Bartkowiak, psychiatra z Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Andrychowie.
   Komentując tę konkretną sprawę dr hab. Janusz Heitzman z Zakładu Patologii Społecznych Collegium Medicum UJ stwierdza, że pewnym negatywnym zjawiskom można przeciwdziałać. - Przyczyny zabójstw mogą wynikać z zaburzeń psychicznych, ale niekoniecznie musi tak być. Często zapomina się, że sprawcy sami są ofiarami, którym nikt wcześniej nie pomógł. Nikt nie zauważy, że osoba nie radząca sobie w życiu miała różnego rodzaju problemy. Tacy ludzie, pozostawieni samym sobie w sytuacjach trudnych, reagują bardzo różnie. Najczęściej jest to właśnie wybuch agresji. I dochodzi do tragedii. Jedno jest pewne: coś w tym środowisku, w tej rodzinie, stało się złego, i to wcale nie ogranicza się do czynu tego człowieka. Może gdyby wcześniej miał z kim porozmawiać, nie doszłoby do dramatu. Może gdyby ktoś wcześniej zainteresował się całą rodziną nie byłoby podstaw do wyzwalania agresji.
Zarzuty
   W poniedziałek oświęcimski sąd zdecydował o aresztowaniu Pawła na trzy miesiące. Prokuratura postawiła chłopakowi zarzut dokonania potrójnego morderstwa i usiłowania morderstwa jednej osoby. Zdaniem szefowej oświęcimskiej prokuratury Grażyny Pniak, śledztwo w tej sprawie, wyjaśnianie przyczyn i okoliczności tragedii, potrwa co najmniej pół roku, zapewne będzie więc konieczne przedłużenie aresztu o kolejne miesiące.
   Podejrzany przejdzie wkrótce badania psychiatryczne, które być może dadzą odpowiedź na pytanie o jego kondycję psychiczną. Przede wszystkim: czy jest poczytalny. Od tego zależeć będzie, w jakim kierunku podąży śledztwo. Na razie 19-latkowi grozi kara od 8 lat więzienia do dożywocia. Gdyby lekarze stwierdzili, że jest niepoczytalny, może on wylądować w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym.
MirosŁaw Gawęda
Od 3 lat, po gwałtownym wzroście w latach 90., systematycznie spada liczba zabójstw popełnianych w Polsce. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2001 roku było ich 1325, w 2002 - 1181, zaś w ub. roku - 1039. W ub. roku najczęściej stwierdzonym motywem zabójstw były nieporozumienia rodzinnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski