Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadkowe zniknięcie Joasi czeka lata na wyjaśnienie. Archiwum X wznowiło śledztwo

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Paweł Chwał/archiwum
Czy zakrojone na szeroką skalę policyjne działania w Niwce koło Radłowa rzucą nowe światło na niewyjaśnioną od 19 lat sprawę tajemniczego zniknięcia Joanny Matjaszek? 18-latkę ostatni raz widziano właśnie w tej wiosce. Mimo, że prowadzący sprawę podejrzewają, iż licealistka mogła zostać zamordowana, wciąż nie znaleziono najmniejszych śladów zwłok.

Śledczy w Niwce zjawili się kolejny raz, jednak tym razem miejscem prowadzonych przez nich działań nie były okoliczne lasy czy teren starej cegielni. Lata temu temu przeszukiwano je już przy pomocy georadaru i kamery termowizyjnej. Niczego nie znaleźli wtedy także nurkowie przeszukujący zbiornik wodny.

Tym razem policjanci interesowali się m.in. posesją, na której znajduje się dom rodzinny Przemysława W. - byłego chłopaka Joanny.

To właśnie tam dziewczyna miała przebywać feralnego wieczoru - 3 listopada 2000 roku. Podczas imprezy urodzinowej miało dojść między nią i chłopakiem do kłótni, po której dziewczyna poszła na pobliski przystanek, by wracać do domu autobusem. Nie wiadomo jednak, czy w ogóle do niego wsiadła. Kierowca pamiętał, że w tym dniu sprzedawał komuś bilet, ale nie potrafił określić, czy była to kobieta, czy mężczyzna.

Dowodów zabójstwa brak

Ponieważ Joanna nie wróciła do domu zaniepokojeni rodzice przez całą noc obdzwaniali szpitale, pogotowia i policję. Mundurowi w Brzesku stwierdzili jednak, że ich córka jest osobą pełnoletnią, więc nie mają wystarczających przesłanek do tego, by uznać ją od razu za zaginioną. Dopiero po kilku dniach uczyniła to tarnowska policja i rozpoczęła poszukiwania.

- Pamiętam, że pojawiły się wtedy kartki ze zdjęciem tej dziewczyny i informacją, że zaginęła i jej szukają. Jedna taka kartka długo wisiała nawet przy kościele - wspomina jedna z mieszkanek Niwki.

Dopiero po siedmiu miesiącach o zaginięciu nastolatki z Brzeska dowiedziała się Prokuratura Rejonowa w Tarnowie. Wszczęte zostało śledztwo, które jednak z braku dowodów po kilku miesiącach umorzono. Wznawiane było wprawdzie od tego czasu jeszcze kilkukrotnie, ale za każdym razem nie posuwało się do przodu.

Nie mam z tym nic wspólnego!

W kręgu osób mogących mieć wiedzę o okolicznościach zaginięcia dziewczyny wymieniano Przemysława W. Mężczyzna podczas jednego z przesłuchań miał zeznać, że zapakował Joannę do samochodu i wywiózł do lasu. Później jednak wycofał się z tych słów i zaprzeczał, by miał jakikolwiek związek z jej zaginięciem. W 2003 roku na policję zgłosiła się dziewczyna, która zeznała, że mężczyzna pobił ją i zgwałcił. Twierdziła, że podczas kłótni usłyszała, iż jeśli nie będzie posłuszna, to zabije ją i zakopie, jak Joannę. Tego wątku nigdy nie przekuto na dowody.

- Jestem pewna, że to Przemek zamordował naszą córkę - mówiła w 2014 roku „Gazecie Krakowskiej” Teresa Matjaszek. mama zaginionej Joasi. Próbowaliśmy z nią porozmawiać również teraz. Odmawia jednak jakichkolwiek wywiadów. Tłumaczy, że powracanie do sprawy po tylu latach zbyt wiele ją kosztuje. Odsyła po wszelkie informacje do prokuratury.

Przemysław W. trafił jednak za kratki. Odsiadywał wyrok ponad siedmiu lat za gwałt i pobicie innej kobiety. - Gdybym nie wiedziała, co ma na sumieniu, nie uwierzyłabym, że to kryminalista. Sprawia dobre wrażenie i łatwo można byłoby się pomylić - opowiada kolejna z mieszkanka Niwki.

Kiedy rok temu napisaliśmy o wznowieniu śledztwa w sprawie zaginięcia Joanny Matjaszek, Przemysław W. skontaktował się mailowo z naszym reporterem. „Niech pan bzdur nie pisze co policja Panu każe, bo mam tego dość (...) Ja prawdy się nie boję, tylko piszecie i rujnujecie życie mojej rodziny i mi” (pisownia oryginalna - przyp. red.). Proponował spotkanie i wywiad, ale ostatecznie z tego się wycofał.

Na podwórkach i w domach

Prokuratura i policja milczą na temat prowadzonych obecnie poszukiwań. Z relacji mieszkańców Niwki wiemy, że działania prowadzone były nie tylko na posesji rodziny W., ale również na terenie innych zabudowań w tej samej miejscowości. W czynnościach, które prowadzili m.in. funkcjonariusze krakowskiego Archiwum X - czyli wydziału spraw otwartych i niewyjaśnionych - wykorzystywano georadar. Świadkowie widzieli również charakterystyczne słupki, które wbijano w trawnik na przeszukiwanym podwórku. Osoby, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że słyszały nawet odgłosy młotów pneumatycznych. Jaki mogłoby to mieć związek ze sprawą? W Niwce i Brzesku krążą spekulacje o tym, że ciało dziewczyny mogło zostać gdzieś zamurowane lub zalane betonem. Śledczy nie potwierdzają jednak tych rewelacji.

- Najwyższy czas, aby sprawa zaginięcia Joanny wreszcie się wyjaśniła. Dla rodziców to jest ogromna tragedia, bardzo rozpaczali po jej zaginięciu. Mieć dziecko i stracić je w niewyjaśnionych okolicznościach - wzdycha Julian Bober, sąsiad Matjaszków z brzeskiego osiedla.

Joanna dzisiaj miałaby 37 lat

Joanna Matjaszek w bazie internetowej policji wciąż figuruje jako osoba zaginiona. Jej ciała do dziś bowiem nie odnaleziono. Pochodziła z Brzeska. W chwili zaginięcia chodziła do klasy maturalnej w Zespole Szkół Licealnych i Technicznych w Wojniczu. Marzyła o studiach na rehabilitacji. Była ubrana w kurtkę, spodnie oraz kozaki koloru czarnego. Posiadała przy sobie złoty łańcuszek, dwa pierścionki srebrne, kolczyki tzw. delfinki, zegarek oraz czarną torebkę na pasku.

Prokuratura w Wiśle. Trwa śledztwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski