MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaginięcie kota wychodzącego zbyt często oznacza tragedię

Redakcja
Kot wychodzący jest zapewne szczęśliwy, ale narażony na wiele niebezpieczeństw FOT.INGIMAGE
Kot wychodzący jest zapewne szczęśliwy, ale narażony na wiele niebezpieczeństw FOT.INGIMAGE
Ogłoszenie, jakich wiele: zaginęła kotka - 3-letnia, bura, pręgowana, z obróżką. "Kotka wychodzi normalnie na zewnątrz" - pisze właścicielka. Gdzie wychodzi? Przy ulicy Królewskiej... Osobom spoza Krakowa wyjaśniam, że jest jedna z bardziej ruchliwych ulic miasta, po której jeżdżą tramwaje, mnóstwo samochodów, przechodzi wiele osób, w tym także spacerujących z psami.

Kot wychodzący jest zapewne szczęśliwy, ale narażony na wiele niebezpieczeństw FOT.INGIMAGE

KOCIA WOLNOŚĆ. Koty odbierają świat na poziomie percepcji 2-3-letnich dzieci

W tekście sprzed dwóch tygodni - o poszukiwaniu zaginionego kota - zawarta była lista porad, w jaki sposób skutecznie szukać swojego pupila. Niestety, część tych rad nie dotyczy kotów wychodzących. Paradoksalnie bowiem znacznie częściej i szybciej odnajdują się te zwierzaki, które poza mieszkaniem znalazły się przypadkowo. To właśnie one zaszywają się w pobliskich schronieniach i sparaliżowane ze strachu czekają na swoich opiekunów lub - jeśli są ufne w stosunku do obcych ludzi, podchodzą do nich, prosząc o pomoc. Dzięki ogłoszeniom, wypytywaniu sąsiadów lub wizycie w schronisku można takiego uciekiniera namierzyć i odzyskać. Inaczej rzecz się ma z kotami wychodzącym, takimi, które "zawsze wracały", ale pewnego dnia nie pojawiły się o zwykłej porze. Jeśli jest to zwierzę nie wykastrowane, można mieć jeszcze nadzieję, że wypuściło się na dłuższą włóczęgę w poszukiwaniu partnera. I jeżeli nie spotka je jakieś nieszczęście - może po kilku dniach, a nawet tygodniach wróci do domu. Kocury szukające kotki potrafią bowiem przemierzać tereny w promieniu 1-2 kilometrów.

Zwierzaki wykastrowane na takie wyprawy ochoty nie mają. Wypuszczone z domu przeważnie kręcą się w najbliższej okolicy. Zmęczone lub zgłodniałe wracają do domu - aż do dnia, kiedy się nie pojawią. I nie ma co się łudzić, że po kilku dniach kot znów zamiauczy pod drzwiami, że tylko zabłądził, lub ktoś go przygarnął. Dlatego zaginięcie wychodzącego kota oznacza najczęściej kocią tragedię, a w przypadku, gdy kot wypuszczany jest przy ruchliwej ulicy takie przypuszczenie graniczy z pewnością. Fakt, że kot przez kilka, -kilkanaście lat wracał do domu, nie oznacza, że nauczył się unikania wszelkich niebezpieczeństw. Nawet najbardziej inteligentne koty odbierają bowiem świat na poziomie percepcji 2-3-letnich dzieci. Mogą więc zapamiętać, że hałas, jaki wydaje nadjeżdżający samochód lub szczekanie psa oznacza niebezpieczeństwo. Ale przestraszone lub zafascynowane jakąś sytuacją zapominają o wyuczonych zachowaniach. Uciekają na oślep, nie zważając na pojazdy, albo nie spostrzegą na czas cicho zbliżającego się psa kotożercy.

Po tekście sprzed kilku tygodni pt. "Przeprowadzka do ogrodu" otrzymałam maile i komentarze, w których Czytelnicy nie zgadzali się ze stwierdzeniem: "Wychodzący kot to twój wybór, ale pamiętaj, że on codziennie gra w rosyjską ruletkę". "Nasza rodzina miała 2 koty, które wychodziły na pole, nikt ich nie pilnował, wracały kiedy chciały, mieszkaliśmy w bloku na II piętrze, a one mądre wiedziały jak się wychodzi i wraca klatką schodową :) szczęśliwie dożyły 14 i 18 lat - opuściły nas z powodu wieku i choroby, a nie z powodu wychodzenia na zewnątrz - ta rosyjska ruletka to przesada, kot wychodzący to kot szczęśliwy, a nie taki co siedzi w domu i się śmiertelnie nudzi jak właściciele są w pracy i szkole!" - twierdzi AGA Z. Nie sposób nie zgodzić się z faktem, że kot przyzwyczajony do wychodzenia z pewnością jest szczęśliwy, gdy umożliwi mu się nieskrępowane korzystanie z wolności. Jestem opiekunką takiego kociego egzemplarza - przez kilka lat wychodził "na żądanie" i w ten sam sposób wracał. Mieszkam w tzw. bezpiecznej okolicy, przy osiedlowej uliczce, w otoczeniu domków jednorodzinnych, ogródków i działek. Liczne drzewa zapewniają kotom możliwość ucieczki, a ludzie są tu przyjaźni. Mimo to, tylko w ciągu ostatniego roku, zaginęło tu bez śladu kilka kotów. Pewna kotka wyszła - jak co dzień - wraz z bratem na codzienny spacer. Braciszek wrócił - jej nie ma do dziś. Jednego kota znaleziono martwego na trawniku...

Nie chcę, by mój kot kiedyś dołączył do tej grupy. Musiałam więc wybrać za niego, pomiędzy swobodnym hasaniem po okolicy, a długim, bezpiecznym życiem.

Barbara Matoga

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski