– Nietypowe zabiera Pan ze sobą wspomnienia z gry w Kolejarzu Stróże.
– Zgadza się, przez te trzy ostatnie lata zagrałem we wszystkich meczach. W lidze czy Pucharze Polski nie opuściłem ani minuty. Uzbierały się chyba 103 spotkania.
– 104.
– Myślę, że nikt nie może mieć do mnie pretensji, bo – jak przecież widać – dałem z siebie dokładnie sto procent. Mówiąc w cudzysłowie, wykorzystano mnie na maksa. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia.
– Po grze w Małopolsce wrócił Pan na rodzinny Górny Śląsk.
– Nie za bardzo można tak powiedzieć, bo...
– ... faktycznie, za takie nazwanie Sosnowca można tam dostać po głowie.
– Dokładnie tak _(śmiech). _A mówiąc zupełnie poważnie, to przy wyborze nowego klubu nie kierowałem się geografią. Po prostu Zagłębie Sosnowiec było najbardziej konkretne, profesjonalne i zdeterminowane, żeby się ze mną porozumieć.
– Jak to było z tym Zagłębiem? Powiedziano Panu: „Krzysiek, w Stróżach licencji na pierwszą ligę nie dostaliście, ale my zamierzamy szybko na zaplecze ekstraklasy awansować”?
– Nie, ale skontaktowano się ze mną jakieś dwie kolejki przed końcem rozgrywek. Sezon trwał, była jeszcze ta sprawa licencji Kolejarza, więc poprosiłem o telefon za dwa tygodnie. Odezwali się znowu, potem było spotkanie, po którym daliśmy sobie czas na podjęcie decyzji. Tyle.
– Czołowego stopera pierwszej ligi chciały inne zespoły?
– Dostałem jeszcze jakieś oferty. W jednym klubie byłem po rozmowie z trenerem, który miał się odezwać, ale tego nie zrobił. W drugim chciał mnie szkoleniowiec, dyrektor sportowy, wszystko było dogadane, ale wie pan, trochę dziwnie jak w wieku 34 lat słyszę, żebym przyjechał na testy.
– Zagłębie gra w drugiej lidze, a ze Stróż ciągle nie wyszedł jasny komunikat, że Kolejarz na tym poziomie rozgrywek ostatecznie nie wystąpi...
– Nie wiem, jaki jest komunikat na tę chwilę, bo w ostatnim czasie zająłem się swoimi sprawami, ale kiedy klub nie dostał licencji na pierwszą ligę, powiedziano nam, że mamy sobie szukać nowych pracodawców. W Kolejarzu spędziłem trzy fajne, bezstresowe lata. Klub wywiązał się wobec mnie z większości zobowiązań.
Pierwszy mój sezon w Stróżach to do końca walka o awans, a w drugim spokojnie zajęliśmy miejsce w środku tabeli. W tym trzecim z różnych powodów niepotrzebnie zaplątaliśmy się w walkę o utrzymanie, ale w drużynie powtarzaliśmy sobie tak: „Obojętne, co się w klubie wydarzy, my, piłkarze musimy być w porządku i pierwszą ligę utrzymać”.
– W Kolejarzu był Pan grającym asystentem pierwszego trenera. Teraz w Sosnowcu będzie podobnie?
– Nie, skoncentruję się tylko na piłce. W każdym razie niedawno zapisałem się do szkoły trenerów w Białej Podlaskiej. Szkoleniowcy i prezes Zagłębia nie widzą problemu, że raz w miesiącu będę miał czterodniową sesję. Za mną już studia z zarządzania i marketingu. Jak to mówiono mi w niektórych klubach, młodszy już nie będę, więc trzeba myśleć o przyszłości.
– Senator Stanisław Kogut rusza w Stróżach z akademią piłkarską, więc może kiedyś zadzwoni do Markowskiego-trenera.
– Szczerze mówiąc, to chyba wolałbym jednak pracować z seniorami. Nie wiem, czy nadaję się na trenera dzieci. Do nich trzeba mieć naprawdę dużą cierpliwość, a mi – mimo że na boisku była – poza murawą czasami właśnie tej cierpliwości brakuje. A jeśli chodzi o senatora, to może jednak zmieni decyzję i z Kolejarza się nie wycofa? Przez te trzy lata zdążyłem go poznać i wiem, że jednego dnia było tak, drugiego inaczej, więc jeszcze wiele może się zmienić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?