Rozmowa z aktorką JOANNĄ BRODZIK
- Nie cierpię. Odkrywam wtedy, że mam za długi nos albo nie fotografuję się tak jak powinnam. Albo że moja dykcja pozostawia wiele do życzenia.
- Pytam, bo szeroka publiczność zna Panią z telewizji. Dzięki niej została Pani gwiazdą.
- To szczęście, że nie widzą tego, co ja _(śmiech). _Czuję się Joasią Brodzik, człowiekiem, dzięki Bogu. Żadna Telekamera ani inny Teletubiś nie jest w stanie tego zmienić.
- Najpierw grała Pani w "Graczykach", teraz sławę przyniosła Pani rola w serialu "Kasia i Tomek". Lubi Panią tę postać?
- Lubię. Jest kompilacją, która pozwala mi na wiele laboratoryjnych doświadczeń nad kobiecością i własnych komentarzy do rzeczywistości. Ciągle jest dla mnie wyzwaniem.
- Jak wiele Joanny Brodzik jest w Kasi?
- Pracując nad postacią napisaną przez scenarzystów korzystam z własnych doświadczeń. Obdarzam postać swoją fizycznością, twarzą. Natomiast, ile Asi jest w Kasi? Takiego stosunku w ogóle nie ma. To tylko postać, w którą staram się tchnąć prawdopodobieństwo, obdarzając ją swoją energią.
- Zdarza się jednak, że ludzie mylą Kasię z Asią?
- Ludzie działają na zasadzie skojarzeń. Widząc moją twarz na ulicy, dopasowują do niej imię, które pierwsze przychodzi im na myśl. Na szczęście moja mama ciągle jeszcze mówi do mnie Joasiu.
- Aktorzy grający w "Na dobre i na złe" opowiadali, że zdarza im się usłyszeć od widzów pytania: "panie doktorze, coś mi dolega". Pani też spotyka się z podobnymi reakcjami?
- W miejscach najbardziej niespodziewanych nieznajome lubią mnie zagadnąć na tak zwane tematy kobiece: o maseczki, wizyty u kosmetyczki. Szczerze mówiąc, najczęściej ja wyciągam z takich rozmów wiele wniosków, ponieważ prywatnie rzadko korzystam z tego typu usług. Czerpię też z takich spotkań ciągłe inspiracje do roli.
- Postać Kasi, która stoi za Panią jak cień, nie jest już męcząca?
- Nie. Gram tę postać niecałe dwa lata i myślę, że nie będę tego robiła bardzo długo, więc nie mam dość. Kasia mnie nie prześladuje. Jestem odrębnym człowiekiem. Wychodzę z pracy i zajmuję się innymi sprawami niż moja bohaterka.
- Ale na przykład w filmie "Nigdy w życiu!" kreowana przez Panią Ula może przywodzić na myśl Kasię. Czyli obsadza się Pani w rolach podobnych do siebie.
- Tak pan sądzi?
- Obie bohaterki należą do sfery ludzi zamożnych, mają - odpowiednio - piękny dom i mieszkanie...
- To był chyba raczej przeciętny dom i nie wyposażony w meble Versace. Większość polskich domów pięknieje. Nie jest to wymogiem, żeby w polskim kinie czy telewizji pokazywać beznadzieję. Ludzie włączają telewizor, żeby odpocząć od rzeczywistości. Ja między innymi po to oglądam filmy.
- Ale pewnie chętnie zagrałaby Pani inną postać niż nowoczesnej kobiety po trzydziestce.
- Interesują mnie bardzo różne gatunki. Jeśli ktoś przyjdzie z ciekawym scenariuszem horroru, kto wie... Zwłaszcza, jeśli mogłabym wystąpić w charakterze potwora!
Rozmawiał:
RAFAŁ STANOWSKI
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?