MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zagrali na przełamanie

DW
Piłkarze Wolanii ( błękitne koszulki) pokonali rezerwy Sandecji Nowy Sącz FOT. MICHAŁ GĄCIARZ
Piłkarze Wolanii ( błękitne koszulki) pokonali rezerwy Sandecji Nowy Sącz FOT. MICHAŁ GĄCIARZ
IV LIGA, GRUPA WSCHODNIA. Wolania wygrała pierwszy mecz od trzech kolejek. Wolania Wola Rzędzińska - Sandecja II Nowy Sącz 2:1 (2:0)

Piłkarze Wolanii ( błękitne koszulki) pokonali rezerwy Sandecji Nowy Sącz FOT. MICHAŁ GĄCIARZ

1:0 Jasiak 4, 2:0 Cabała 27, 2:1 T. Zawiślan 48.

Sędziował: Lucjan Stolarz (Brzesko). Żółte kartki: Cabała - Jawczak, Nowak, Danek, T. Zawiślan. Widzów: 100.

Wolania: Mikrut - Sikorski, Kaim, Ł. Bartkowski, Trędota - K.Barwacz (75 Czarnik), D.Darwacz, Cabała, Kucharzyk - Wilk (68 Tarczoń), Jasiak (68 Brożek).

Sandecja II: Kosiorowski - Baran, Pierzchała, Jawczak, Nowak - Danek, Kołodziej, Złocki, Zieliński (65 Chochorowski) - T. Zawiślan, Tokarz (55 Plata).

Po trzech niewygranych meczach, dwóch kolejnych porażkach podopieczni Mariusza Lasoty zainkasowali 3 punkty. Na spotkanie z rezerwami pierwszoligowca wyszli mocno skoncentrowani. To było widać od początku spotkania. Pierwsza przymiarka Grzegorza Jasiaka okazała się niecelna. W 4 min po dośrodkowaniu z rożnego Marcina Kucharzyka Jasiak głową pewnie skierował piłkę do bramki. Sandecja odpowiedziała w 13 min. Uderzenie Tomasza Zawiślana nie sprawiło kłopotów Łukaszowi Mikrutowi. W 27 min gospodarze prowadzili już 2:0. Po ładnej akcji zespołu gospodarzy na listę strzelców wpisał się Dominik Cabała. Do końca pierwszej połowy spotkania miejscowi zawodnicy grali spokojnie i nie pozwalali gościom na zbyt wiele.

Druga połowa meczu lepiej zaczęła się dla rezerw Sandecji. W 48 min Zawiślan strzałem z 17 metrów pokonał Mikruta. To jednak wszystko, na co było stać gości. Mimo ataków nic nie potrafili wskórać. Z trzech punktów cieszyła się Wolania.

(ANMI)

Jadowniczanka - Orkan Szczyrzyc 2:1(2:1)

1:0 Rojkowicz 5, 1:1 Wrona 22, 2:1 Dzieński 25.

Sędziował Łukasz Królczyk (Nowy Targ). Żółte kartki: Sacha - Cyganek, Tyrbuła. Widzów 150.

Jadowniczanka: Piątek - Ł. Kulig, M.Kulig, Pytel, Świerad, Rojkowicz, Bujak, Sacha (80 Legutko), Święch, Rydz, Dzieński (80 Węgrzyn).

Orkan: Piwowarczyk - Gargas, Garczyk, Łabędż, Zyroba, Tabor, Cyganek, Wrona (68 Koza), Tyrbuła, Dudka, Limanówka (80 Wąsowicz).

Spotkanie znakomicie rozpoczęło się dla Jadowniczanki. Już w 5 min po dośrodkowaniu Rydza i strzale Rojkowicza gospodarze wyszli na prowadzenie. Radość miejscowych kibiców nie trwała jednak długo. W 22 min po akcji Orkanu i podaniu Limanówki wyrównującego gola zdobył Wrona. Jadowniczanka, podrażniona utratą gola, śmiało ruszyła do ataku, co szybko przyniosło efekt. Po akcji Święcha Dzieński pokonał Piwowarczyka.

Druga połowa spotkania przebiegała pod dyktando Jadowniczanki, lecz goście ambitnie walczyli o wyrównanie. Najlepszą okazję dla Orkanu zmarnował w 71 min Dudka. W doliczonym czasie gry gospodarze mogli zdobyć jeszcze jednego gola, ale Legutko w sytuacji sam na sam z Piwowarczykiem fatalnie przestrzelił.

Piotr Płaczek

LKS Nowa Jastrząbka - Barciczanka Barcice 3:2 (2:0)

1:0 A. Baruch 11, 2:0 Płaczek 37 karny, 3:0 Pytel 55, 3:1 Pociecha 63 karny, 3:2 Pawlik 67.

Sędziował Sławomir Radwański (Kraków). Żółte kartki: A. Baruch, Mateusz Baruch - Pociecha, Wańczyk, Krupa, Pawlik, Janik. Czerwone kartki: Rusin 35 (faul), Wilkołek 71 (interwencja ręką poza polem karnym). Widzów 100.
LKS: Krużel - A. Baruch, Mateusz Baruch, Michał Baruch, Janus - Jaworski, Brzuchacz, Kaziród (72 Pierzchała), Pytel (58 Garstka) - Płaczek, Wałaszek.

Barciczanka: Wikołek - Kudryk, Pociecha, Rusin, Wańczyk - T. Tokarczyk (46 Wiktor), Krupa, Pawlik, Janik (46 Solarz) - Maj (72 Drąg), Kołodziej (80 Małek).

Kibice w Nowej Jastrząbce obejrzeli spotkanie obfitujące w żółte i czerwone kartki, a jednocześnie trzymające w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego. Osłabiony brakiem Niziołka, Skowrona i Szatki LKS ostatecznie pokonał ambitnie grający zespół z Barcic. Postawa tych drugich jest szczególnie godna podkreślenia, bowiem mimo straty dwóch zawodników goście grali jak równy z równym. Początkowo nic nie zwiastowało późniejszych emocji. Piękny strzał A. Barucha z rzutu wolnego oraz pewnie wykonany rzut karny przez Płaczka dał dwubramkowe prowadzenie LKS. Rywale już wówczas grali w osłabieniu, zatem, gdy tuż po przerwie wynik podwyższył najlepszy na boisku Pytel, wydawało się, że jest po meczu. Ambitni goście strzelili jednak dwie bramki i do końca walczyli o zmianę rezultatu.

(JD)

Helena Nowy Sącz - Poroniec Poronin 0:6 (0:0)

0:1 Drąg 48 karny, 0:2 Drąg 56, 0:3 Cudzich 63, 0:4 Waksmundzki 70, 0:5 Waksmundzki 73, 0:6 Ustupski 77.

Sędziował: Tomasz Pilarski (Tarnów). Widzów 150.

Helena: Bieniek - Horowski (64 Maurek), Słowik, Darowski, Janas (67 Gryzło) - Fritz, Król, Zygmunt, Nieć - Kumor (64 Godoy), Maciaszek.

Poroniec: Gawron - Cudzich, Babik, Prokop (68 Czerwiec), Wszołek - Waksmundzki (82 Grela), Chrobak (67 Walczak-Wójciak), Gogola, Zasadni - Drąg, Drobny (46 Ustupski).

Gdy piłkarze schodzili na przerwę do szatni, nikomu z kibiców nawet przez myśl nie przeszło, że mecz zakończy się pogromem gospodarzy. Tymczasem w drugiej połowie górale urządzili sądeczanom chińską łaźnię, fundując im pół tuzina goli.

Ostre strzelanie zapoczątkował Drąg, który wykorzystał rzut karny, zarządzony za faul Derowskiego na Zasadnim. Ten sam zawodnik Porońca był autorem także drugiej bramki, stawiając kropkę nad "i" po akcji Babiarza. Po upływie dalszych kilku minut na uderzenie z 16 metrów zdecydował się Cudzich, czym kompletnie zaskoczył golkipera Heleny. W 70 min Walczak podał do Waksmundzkiego, który skwapliwie skorzystał z pomyłki Słowika, wpychając piłkę do siatki. Bardzo ładne było piąte trafienie zespołu z Poronina, zadane ponownie przez Waksmundzkiego. Zawodnik ten precyzyjnie przymierzył z narożnika "szesnastki" w dalszy róg bramki strzeżonej przez Bieńka. Gospodarzy dobił Ustupski. Znalazł się w odpowiednim miejscu po tym jak wspomniany Bieniek sparował strzały Drąga i Gogoli. Wobec dobitki Ustupskiego był już jednak bezradny.

Kompletnie oszołomieni "heleniarze" tylko sporadycznie przedostawali się w sąsiedztwo pola karnego przeciwników. Mieli też kilka sposobności na zdobycie choćby honorowego gola. Zmarnowali je jednak Zygmunt w 51 i 66 oraz Nieć w 74 i 80 min. We wszystkich przypadkach piłka poszybowała obok celu.
(dw)

KS Tymbark - Tuchovia Tuchów 2:0 (2:0)

1:0 Olejarz 10, 2:0 Piwowarczyk 37.

Sędziował Hubert Kożuch (Nowy Sącz). Żółte kartki: Bukowiec, Sułkowski - Kafel. Widzów 200.

Tymbark: Zawada - Bukowiec, Olejarz, Wojtas, Wojtasiński (71 Ryś) - K. Kurczab, Koza, Sułkowski (80 Urbański), Piwowarczyk - Miśkowiec (53 Majeran), Naściszewski (65 Poczkajski).

Tuchovia:: Żydowski - Sobyra, Różycki, Stańczyk, Niewola - Czyż, Stec (63 Rąpała), M. Barwacz, Kafel - Halagarda, Miśtak (68 Kawa).

Wynik jest mylący. Gospodarze winni byli zwyciężyć w znacznie wyższych rozmiarach. Przez 90 min to oni dominowali na boisku, przewyższając rywali w każdym niemal elemencie piłkarskiego rzemiosła.

Podopieczni trenera Jacka Ruchały do szturmu przystąpili wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego i na efekty takiej postawy nie trzeba było długo czekać. W 10 min Piwowarczyk dośrodkował po rzucie rożnym na pole karne, a do piłki najwyżej wyskoczył Olejarz, z 4 metrów głową kierując ją pod poprzeczkę. Na kolejnego gola kibice czekali niespełna dwa kwadranse. K. Kurczab zdecydował się na uderzenie z 16 metrów, piłka odbiła się od słupka, po czym dopadł do niej Piwowarczyk, strzałem po ziemi z 10 metrów trafiając do pustej bramki.

Po zmianie stron nadal przeważali tymbarczanie. Seryjnie marnowali jednak wyśmienite okazje. W 55 min Sułkowski kopnął piłkę tuż obok słupka, w 60 min Naściszowski piętą trafił piłką w tę sama część bramki, a w 76 i 80 min po przymiarkach z dystansu udanie interweniował Żydowski. Bramkarz gości wyszedł także zwycięsko w 85 min z pojedynku z Piwowarczykiem.

Tuchowianie tylko raz w ciągu całego meczu poważniej zagrozili bramce strzeżonej przez Zawadę. Nastąpiło to w 14 min, gdy z 10 metrów strzelał M. Barwacz, ale na miejscu znalazł się golkiper z Tymbarku. Kibice z satysfakcją opuszczali stadion, wyrażając pogląd, że zawsze chcieliby oglądać swych ulubieńców w takiej dyspozycji.

(DW)

KS Zakopane - Olimpia Wojnicz 2:1 (0:1)

0:1 Włodarczyk 7, 1:1 Wesołowski 63, 2:1 Kłosowski 65.

Sędziował Wojciech Kuryło (Kraków). Żółte kartki: Bukowski - Kusion, Gucwa. Widzów 400.

Zakopane: Paszuda - Floryn (90 Dudzik), Pękala, Frasunek, Stępień - Drabik (58 Bukowski), Leniewicz, S. Kurnyta, Król - Kłosowski (85 Łukaszczyk), Wesołowski.

Olimpia: Kasprzyk - Frys, Rzońca, Pjalica, Marciniec - Moncik, Włodarczyk (80 Lądowik), Olcoń, Kusion - Świątek (75 Migoń), Gucwa.

Po I połowie zanosiło się na sporego kalibru niespodziankę, bowiem to niżej notowani goście byli w tej części gry lepszym zespołem. Stworzyli sobie kilka okazji, z których wykorzystali jednak tylko jedną. W 7 min po nieudanej pułapce ofsajdowej gospodarzy Włodarczyk przejął piłkę, wbiegł z nią w pole karne i uderzył w dalszy róg bramki. Potem szanse mieli jeszcze m.in. Kusion i Świątek, ale nie potrafili ich spożytkować.
To zemściło się na przyjezdnych po przerwie, kiedy to zakopiańczycy w ciągu zaledwie 2 min odrobili straty z nawiązką. W 63 min po rzucie rożnym, wykonywanym przez Leniewicza, piłkę głową zagrał Pękala, a Wesołowski także głową umieścił ją z bliska w bramce. 120 sekund później Wesołowski zacentrował piłkę w pole karne, a tam wślizgiem skierował ją do siatki Kłosowski. W 78 min goście trafili do bramki gospodarzy, ale arbiter dopatrzył się spalonego i gola nie uznał.

Maciej Zubek

Kotelnica Watra Białka Tatrzańska - Skalnik Bogdański Kamionka Wielka 0:1 (0:0)

0:1 Hasior 66.

Sędziował: Jakub Ślusarski (Kraków). Żółte kartki: Strama, Kowalczyk, Janasik - Kulpa, S. Nowak, Chochla, Bajdel, Hasior. Widzów 150.

Watra: Truty - Kostrzewa (56 Handzel), Florek, Strama, Kowalczyk -Skawski, Łojek, Janasik, Zubek -Teper (46 P. Duda), Nowobilski (73 Rabiański).

Skalnik: Kantor - G. Nowak, Stojda, Kulpa, Kłębczyk - S. Nowak (90 Bajorek), Chochla, Michalik, Gryboś - Bajdel, Hasior.

Twardy, wyrównany mecz oglądali kibice w Białce Tatrzańskiej. W pierwszej połowie zagrożenia pod obiema bramkami były jedynie po stałych fragmentach gry. Ze strony gospodarzy z rzutu wolnego groźnie uderzył Nowobilski, ale wprost w ręce Kantora. Wśród gości trzy razy rzut wolny z okolic 25. metra egzekwował Gryboś. Dwa razy nie trafił w bramkę, a raz jego uderzenie wyłapał Truty.

Po przerwie optyczną przewagę posiadali goście, lecz bramkę - jak się okazało, decydującą o losach meczu - sprezentowali im obrońcy gospodarzy. W 66 min niedokładnie wybitą przez nich piłkę przejął na 20. metrze Hasior i uderzył nie do obrony. Watra wyrównać mogła 2 min później. Po rzucie wolnym Duda z 5 metrów nie trafił czysto w piłkę i ta padła łupem Kantora. W 88 min Skalnik powinien podwyższyć prowadzenie. Strzał bardzo nieskutecznego w tym meczu Grybosia w kapitalny sposób obronił Truty.

Maciej Zubek

Grybovia Grybów - Rylovia Rylowa 1:4 (0:1)

0:1 G. Baran 25, 0:2 Szewczyk 54, 0:3 Handzlik 56, 1:3 Michalik 60, 1:4 Wolsza 88.

Sędziował: Sebastian Wiśniowski (Tarnów). Żółte kartki: Oleksy, Michalik - Stawarz, Tabor, Papież. Widzów: 200.

Grybovia: Gurbowicz - Kamiński (70 J. Durlak), Bałuszyński, Demaj, D. Petryla - Ogorzałek (43 Del Ciello), Oleksy, Ptaszkowski, Obrzut (60 Jamro) - Gruca, Michalik.

Rylovia: K. Baran - Tabor, Stawarz, Wilk, Papież - Pietrzak (80 Motylski), Szewczyk (90+2 Kania), Handzlik, Augustyński (43 Wolsza), G. Baran - Krupa (88 Pleszyński).

Po słabszym starcie ligi oba zespoły wygrały swoje poprzednie mecze i w tej kolejce liczyły na podtrzymanie dobrej passy. Udało się to Rylovii, która wygrała dość pewnie.

Na początku przewagę miała Grybovia, ale nie potrafiła przekuć jej w klarowną okazję. Goście za to już za pierwszym swym podejściem zdobyli gola. W 25 min z rzutu wolnego z okolicy narożnika "16" G. Baran uderzeniem w bliższy róg zaskoczył Gubrowicza (bramkarz odbił piłkę, ale nie na tyle mocno, żeby zapobiec utracie gola). Po chwili mógł wyrównać Bałuszyński, który wyłuskał piłkę na przedpolu rywali, ale nieznacznie się pomylił z 25 m. Do przerwy, ajk widać, emocji nie zabrakło.
W drugiej połowie spotkania goście szybko zdobyli dwa gole. Najpierw po wrzutce niepilnowany Szewczyk spokojnie pokonał z 12 m bramkarza. Po chwili po rzucie rożnym miejscowi spodziewali się, że mocno zagrana piłka wyjdzie poza boisko, ale przy końcowej linii Handzlik technicznym uderzeniem głową posłał ją w dalsze "okienko".

Zanosiło się na to, że to koniec emocji, ale gospodarze błyskawicznie wykorzystali dekoncentrację cieszącej się zbyt długo Rylovii, odzyskując nadzieję na odwrócenie losów spotkania. W 60 min po zablokowanym strzale Grucy piłkę przejął Michalik i z bliska pokonał bramkarza rywali. Klarownej okazji Grybovia jednak już sobie nie stworzyła. Wątpliwości rozwiała w 88 min celna "główka" Wolszy, po zagraniu piłki z głębi pola (miejscowi reklamowali spalonego, lecz sędziowie byli innego zdania).

ARTUR BOGACKI

TABELA

1. Poroniec 6 15 16-5

2. Zakopane 6 13 11-6

3. Skalnik 6 11 13-11

4. Rylovia 6 10 10-6

5. Wolania 6 10 11-8

6. Nowa Jastrząbka 6 10 9-7

7. Jadowniczanka 6 10 9-8

8. Tuchovia 6 10 7-7

9. Tymbark 6 10 6-6

10. Sandecja II 6 9 9-8

11. Grybovia 6 7 9-12

12. Watra 6 7 4-8

13. Orkan 6 5 4-7

14. Olimpia 6 4 5-13

15. Barciczanka 6 3 10-10

16. Helena 6 3 8-19

15-16 września: Tuchovia- Barciczanka (s.16), Rylovia - Wolania (s. 16), Poroniec - Grybovia (s. 16), Olimpia - Jadowniczanka (s. 16), Nowa Jastrząbka - Zakopane (s. 17), Orkan - Helena (n, 16), Skalnik - Tymbark (n. 16.30), Sandecja II - Watra (n. 16.30).**

(DW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski