Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrali najlepszy mecz – zasłużyli na nagrodę

Daniel Weimer
I liga. Sądeczanie przystępowali do zawodów z nożem na gardle. Zarówno trener Piotr Stach, jak i jego podopieczni mieli świadomość, że tylko wygrana pozwoli im na opuszczenie strefy spadkowej. GKS przyjechał natomiast do Nowego Sącza z nowym szkoleniowcem. Artur Skowronek nie ukrywał, że i jego interesuje wyłącznie kompletny zysk.

Sandecja Nowy Sącz 1 (0)
GKS Katowice 0

Bramka: 1:0 Bartków 71.

Sandecja: Radliński 6 – Makuch 6, Szufryn 7, Szarek 6, Słaby 7 – Bębenek 6 (87 Szczepański), Bartków 6 (78 Niane), Urban 6 (56 Nather), Grzeszczyk 6, Frańczak 6 – Traore 6.

GKS Katowice: Bucek 4 – Czerwiński 5, Kamiński 4, Pielorz 5, Pietrzak 5 – Wieczorek 5 (46 Bętkowski 5), Cholerzyński 5, Bodziony 5 (76 Januszkiewicz), Wołkowicz 5 (88 Ceglarz) – Goncerz 6, Kujawa 5.

Sędziowali: Mateusz Złotnicki oraz Adam Jakub­czyk i Andrzej Zbytniewski (wszyscy Lublin). Widzów: 1500.

– Pozbieramy jesienią jak najwięcej punktów, a na wiosnę przystąpimy do szturmu na ekstraklasę. W Nowym Sączu na pewno zagramy ofensywnie – zapewniał trener „Gieksy”.

Miejscowi przystąpili do zawodów w niemal optymalnym zestawieniu, przy czym etatowego dotąd bramkarza Marka Ko­zioła zastąpił Łukasz Radliński. Właśnie po jego agresywnym wyjściu goście już w 2 min bezskutecznie domagali się rzutu karnego. Wkrótce za bezpardonowy faul na wychodzącym na czystą pozycję Adrianie Frańcza­ku z boiska powinien był wylecieć Mateusz Kamiński, sędzia był jednak dlań łaskawy, wyciągając jedynie żółtą kartkę.

Rozpędzona Sandecja nie zwalniała tempa. Po strzale Łukasza Grzeszczyka świetnie interweniował Antonin Bucek, zaś po „główce” Mateusza Bart­kowa piłka odbiła się od słupka. Później gra przeniosła się w okolice środkowej linii, a z murawy wiało nudą. Przerwał ją w 31 min Maciej Bębenek, dokładnym podaniem obsługując Mouhama­dou Traore, którego ubiegł czujny bramkarz przyjezdnych.

Se­negalczyk przed kolejną szansą stanął w 40 min, gdy otrzymał zgraną mu głową przez Dawida Szufryna piłkę, ale tym razem z bliska posłał ją tuż obok słupka. Jeszcze lepszej okazji nie wykorzystał tuż przed przerwą Rudolf Urban, nie trafiając do siatki z... 3 metrów. Szkoda, jako że gol „do szatni” byłby zwieńczeniem najlepszej w rundzie jesiennej połowy w wykonaniu Sandecji.

Ta również po przerwie przejawiała większą aktywność. W 51 min na strzał z dystansu zdecydował się Frańczak, na miejscu był jednak Bucek. Katowiczanie odpowiedzieli groźną kontrą w wykonaniu duetu Rafałów Pietrzaka i Kujawy, zakończoną minimalnie chybionym strzałem drugiego z wymienionych.

Goście poszli za ciosem i w 69 min tylko kapitalnej interwencji Radliń­skiego po strzale Krzysztofa Bodzionego zawdzięczają sąde­czanie zachowanie czystego konta. 60 sekund później stuprocentowej okazji po drugiej stronie boiska nie wykorzystał Grzeszczyk, ale co się odwlecze... Po dośrodkowaniu tegoż Grzeszczyka zakotłowało się na przedpolu Buc­ka. Najwięcej zimnej krwi zachował Mateusz Bartków, z bliska posyłając piłkę do siatki.

Miejscowi mogli podwyższyć rezultat, ale po uderzeniu Mateja Nathera piłka minęła cel. W ostatnich minutach Sandecja kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń, „dowożąc” do końca w pełni zasłużone zwycięstwo.

ZDANIEM TRENERÓW

Piotr Stach, Sandecja:

– Odczuwam coś na kształt ulgi. Te punkty były nam potrzebne jak rybie woda. Dziękuję zatem wszystkim zawodnikom za determinację i wolę walki do ostatniego gwizdka sędziego.

Wdzięczny też jestem kibicom za wytworzenie wspaniałej atmosfery. Najważniejsze jest to, że trzy punkty pozostały w Nowym Sączu. Ta wygrana była nam ogromnie potrzebna. Sprawiła, że do kolejnych spotkań będziemy mogli podchodzić już bez takiego obciążenia psychicznego, które często paraliżuje poczynania zawodników.

Nie oz­nacza to, że osiądziemy na laurach. Pierwsza liga jest tak wyrównana, że każda drużyna może wygrać z każdą. Dlatego na spotkanie z Dolca­nem pojedziemy, by i w Ząbkach postarać się o miłą niespodziankę dla sądeckich fanów.

Artur Skowronek, Katowice:

– Towarzyszy mi uczucie wielkiego niedosytu. We frajerski sposób straciliśmy trzy punkty. Wcale tak być nie musiało. Sandecja zagrała bardzo agresywnie, z dużą wolą walki. Nie potrafiliśmy znaleźć na to właściwego sposobu. W poczynaniach moich nowych podopiecznych zab­rakło konsekwencji. Efekt tego jest taki, że przegraliśmy szalenie istotne dla nas spotkanie. (DW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski